Przegląd rynku

Daj im nowe życie: najlepsze tanie graty do prostej renowacji – przegląd ofert

Przegląd rynku 09.04.2023 436 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 09.04.2023

Daj im nowe życie: najlepsze tanie graty do prostej renowacji – przegląd ofert

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski09.04.2023
436 interakcji Dołącz do dyskusji

Nie zawsze trzeba rozkręcać samochód do ostatniej śrubki, żeby cieszyć się fajnym klasykiem. W tym wielkanocnym przeglądzie ofert przedstawię Wam 7 ciekawych starych wozów z ogłoszeń, które wymagają akceptowalnego zakresu prac renowacyjnych, żeby cieszyć się nimi w pełni. 

„Do pełnej renowacji” to zawsze dość przerażające zdanie w opisie, bo zwykle oznacza „spędzisz nad tym kilka lat, włożysz 5 razy więcej niż planowałeś, a potem sprzedasz za 1/3 inwestycji”. Z wyjątkiem aut bardzo szczególnych i drogich nie warto moim zdaniem bawić się w pełną renowację, chyba że ktoś robi ją z nostalgii, bo np. restauruje Fiata 125p swojego dziadka. Ale nieciekawe auto bez historii na pełną renowację rzadko kiedy zasługuje. Poza tym kto ma na to czas? (o pieniądzach nie wspomnę, bo jestem dżentelmenem). Każdy woli kupić grata dziś i cieszyć się nim już jutro.

Dlatego zebrałem 7 fajnych wozów z ogłoszeń w cenie plus-minus 15 tys. zł, które są nietypowe, ciekawe, dadzą pewnie dużo niecodziennych już wrażeń z jazdy, a przy okazji nie wymagają zbyt wiele prac renowacyjnych. Czasem trzeba tylko wymienić jakiś kawałek blachy albo kilka części w silniku – i ogień!

Fiat Fiorino w wersji „13 szyb”

Samochody te nie były nigdy popularne w Polsce, a jeśli się trafiały, to w odmianach blaszanych. Tu mamy osobowe Fiorino w niezłym stanie, które ponoć do wymiany ma tylko progi. Widziałem ten wóz na żywo, dlatego od niego zaczynam i zrobił na mnie dobre wrażenie. Bardzo fajny kanciak, który zwraca uwagę na drodze i nadaje się na nanokampera. Przy okazji ma już żółte tablice rejestracyjne, więc jest zabytkowy, a zatem nawet obecność diesla pod maską nie jest tu problemem.

To dobry wóz na wyprawę w jakieś głupie miejsce, np. do Elbląga przez wioski albo coś w tym guście. Nada się też jako codzienny pojazd do wożenia rzeczy z miejsca na miejsce. Stawiam, że zdecydowany klient coś jeszcze uwalczy z ceną. Wnioskuję to z opisu „8500 zł do negocjacji”.

Fot. Łukasz

Audi 100 C3 2.5 TDI Avant

To najlepsza wersja Audi 100 C3. Pierwsze TDI w ogóle – pięciocylindrowy silnik rzędowy z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Ta odmiana wychodziła tylko pod koniec produkcji i dorwanie C3 z tym motorem nie jest łatwe. Auto jak za 14 900 zł wydaje się być w niezłym stanie, chociaż zdjęcia z zewnątrz są nędzne, a tych ze środka nie ma w ogóle, co zawsze jest poważną czerwoną flagą. Mimo wszystko dałbym mu szansę, bo takie Audi 100 C3 mimo zaawansowanego wieku jest samochodem, w który można siadać i jechać, tak po prostu o. Spala 7,5-8 l ropy na 100 km, można utrzymywać nawet 120 km/h na ekspresówce i mimo pewnych nieuniknionych problemów z korozją, nie jest to auto które po prostu przegnije nam na wylot – jest solidnie cynkowane. Sprzedający zwraca uwagę na rdzę wyłażącą na błotnikach i drzwiach, ale to są mało istotne elementy nadwozia. Dobrze, że wymieniono tylne szyby. W starych autach one się rozklejają i w końcu pękają. Wiem co mówię, mam Mercedesa W140…

Datsun pickup z Grecji

Grecja to kraj, gdzie do dziś widuje się jeżdżące pickupy z lat 70. i 80. Zwracam uwagę na to ogłoszenie, bo wprawdzie przebija trochę założoną cenę 15 000 zł, ale z drugiej strony jest to świetny przykład auta, którego nie warto restaurować. Cały jego użytkowy urok kryje się właśnie w tym nieco zużytym stanie. Wystarczy go doprowadzić do sprawności mechanicznej i tak można jeździć, żaden stan konkursowy i błyszczący lakier tutaj nie pasuje. Przy okazji, typowo dla aut japońskich, niezawodność mechaniczna jest na bardzo wysokim poziomie. No i mamy jeszcze całkiem praktyczną pakę, na którą można czegoś nawrzucać, zarówno piasek, jak i motocykle. Uważam, że użytkowe klasyki są zdecydowanie niedoceniane. Aha, do tego nie ma żadnej części, ale nie trzeba przesadnie trzymać się oryginalności.

Ford Granada 2.3 V6

Nie mam wątpliwości, że ten samochód to grat. Niepokoi mnie ta sterta przewodów na tunelu środkowym na zdjęciu wnętrza. Podejrzewam, że jest w nim sporo do roboty – a i tak postanowiłem go tu zamieścić, bo Granada jest autem solidnym, prostym i zrobionym z zapasem materiałowym. Jeśli nie jest terminalnie przegniła, a można liczyć że nie jest, to może z tą mechaniką da się powalczyć. Na początek jednak powalczyłbym ze sprzedającym o większą liczbę zdjęć. Zamieściłem tu też ten samochód dlatego, że jeździłem z fordowskim 2.3 V6 w Capri i ten silnik zaskoczył mnie pozytywnie tym jak dużo ma momentu przy niskich obrotach, jak chętnie „wstaje” i przy okazji ładnie brzmi. Jeździłem też Granadą, tyle że z 2.0 i jakby połączyć ze sobą wygodę Granady z mocą i dźwiękiem 2.3 V6, to wyobrażam sobie że powstaje coś znakomitego. Nawet jeśli stan techniczny nie pozwoli po prostu wsiąść i odjechać, to są samochody, przy których warto się trochę ubrudzić.

Nietypowo postanowiłem pokazać ogłoszenie z Facebook Marketplace

Nie ma co się łudzić, że OLX jest nadal najlepszym źródłem gratów. Za sprawą grup fejsbukowych coraz trudniej trafić na coś ciekawego, bo ludzie wystawiają to na Marketplace, gdzie system wyszukiwania jest tragiczny i trzeba być w dwóch tysiącach stu grupach żeby na pewno zobaczyć wszystkie interesujące wozy. W oczy rzucił mi się Cadillac Seville 4.9 V8, czyli jeszcze nie Northstar, a ten starszy, bardziej trwały. To na pewno wyjątkowo niecodzienny pojazd, bo ma postać ogromnej, nieco pokracznej limuzyny z V8 w poprzek z przodu i napędem na przód. Bez sensu. Ale jest nieprawdopodobnie wręcz wygodny i wypasiony po korek. Ma swoje problemy, o których napisał sprzedający, ale jako że znam warsztat, który specjalizuje się w takich amerykańcach, to pewnie są one do zwalczenia. Być może pobawiłbym się w tapicerowanie wnętrza na nowo, a gaz bym wywalił. Albo na odwrót.

17 600 zł. Oferta od handlarza. Fot. Radek Rodkiewicz.

Na FB Marketplace znalazłem też tę ciekawą Toyotę

Znowu – jest droższa niż 15 tys. zł, kosztuje tyle co ten Nissan powyżej. Jednak pierwsza generacja 4Runnera to auto bardzo ciekawe i rzadkie. Jest właściwie zamkniętym pickupem, z dołożoną zabudową części ładunkowej i pozbawionym przegrody. Sprzedający pisze, że lakier wymaga odświeżenia, ale technicznie samochód jest w bardzo dobrym stanie. Obstawiam, że to i owo jest w nim do roboty, jednak nawet jeśli wymaga jakiejś interwencji blacharskiej – pewnie warto w to zainwestować.

Oczywiście bajki o „świetnej lokacie kapitału” można wsadzić między bajki (jestem dumny z tego zdania), jest to po prostu tania, stara terenowa Toyota, nieporównanie tańsza od dobrego Land Cruisera, ale też i tak dobrze w terenie nie jeżdżąca. Bardziej ciekawostka dla fanów starych Toyot niż terenówka do upalania w błocie. Tego lakieru to bym nie odświeżał, i tak się zaraz znieświeży.

Zdjęcie: Łukasz Sowa

Autem tego przeglądu zostaje Lancia Prisma od pana Mikołaja

Po tym opisie muszę się przykuć do fotela, żeby nie ruszyć w stronę Poznania po ten wspaniały wytwór włoskiej motoryzacji. Lancia Prisma jest nudna, kanciasta i nikt nie wie co to jest – idealny samochód do mojej wyśnionej kolekcji aut nieszczególnych. W dodatku ten egzemplarz owszem wymaga pewnych prac blacharskich i nieco mechaniki, ale bardzo podoba mi się, że sprzedający zabrania odbierać go na lawecie i nakazuje kupującemu, żeby odjechał nim na kołach. Tak trzeba sprzedawać klasyki.

Przy okazji jest to też naprawdę rzadkie auto w dobrym stanie za śmieszne w dzisiejszych czasach pieniądze – 13 500 zł to jak za darmo, biorąc pod uwagę po ile widzę patologię w rodzaju Poloneza czy Wartburga 1.3. Nie chcę grozić, ale jeśli nikt tego nie kupi, to chyba będę musiał powiedzieć o tym Motobiedzie.

Czytaj również:

Oto Mercedes W124 z przebiegiem 1,13 mln km. Historia jego uratowania to miód na graciarskie serca

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać