Testy aut nowych

Widziałem na żywo Astona Martina DBX. Pięknie w nim pachnie i nie ma ekranu dotykowego

Testy aut nowych 16.12.2021 67 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 16.12.2021

Widziałem na żywo Astona Martina DBX. Pięknie w nim pachnie i nie ma ekranu dotykowego

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk16.12.2021
67 interakcji Dołącz do dyskusji

Aston Martin wrócił do Polski. W jego nowym salonie w Warszawie oglądałem model DBX. Opowiem wam, co łączy go z Mercedesem i jakie robi pierwsze wrażenie.

Nareszcie – po pewnym zamieszaniu związanym ze zmianą importera, chętni na samochody marki Aston Martin mogą już normalnie iść do salonu i zamówić to, na co mają ochotę. Nowy salon prowadzony przez firmę Auto Fus Group, sprzedającą m.in. BMW, Alpiny, Rolls-Royce’y i McLareny, otwarto w Warszawie, w budynku Hotelu Europejskiego. To tymczasowe miejsce – to samo, w którym wcześniej znajdował się showroom marki McLaren – ale rzeczywiście pasuje do Astonów. Idącego od strony hotelu (bo pod nim najłatwiej zaparkować) przyszłego nabywcę kuszą po drodze prężące się na witrynach drogie torebki, ubrania i zegarki firm Rolex i Patek Philippe. Idąc tam, odruchowo poprawiłem koszulę i zerknąłem, czy aby na pewno mam odpowiednio czyste buty.

W środku salonu mieszczą się dwa auta

Aston Martin DBX

Z tyłu stał unikatowy Aston Martin Vantage w wersji F1 (Brytyjczycy wracają na dwór królowej motorsportu)… ale nie wygrał rywalizacji o moją uwagę. Twardo stąpam po ziemi, więc skupiłem się na aucie, które ma szanse lepiej się sprzedawać. Poza tym, byłem bardzo ciekawy, jaki jest na żywo pierwszy SUV szacownej firmy. Obejrzałem model DBX.

Zacznijmy od wyglądu. To niepopularna opinia, ale uważam, że DBX jest najlepiej narysowanym ultraluksuowym SUV-em. Gdybym miał jurorować w konkursie piękności dla samochodowych modelek plus size, Aston wygrałby w cuglach nie tylko z Lamborghini Urusem, ale i z Bentleyem Bentaygą – mimo że nie mam nic przeciwko liniom tego ostatniego modelu. A Lamborghini nigdy mi się nie podobało.

Aston Martin DBX

Aston Martin DBX mierzy nieco ponad 5 metrów

Dokładniej: ma 5,03 m długości. Nieźle maskuje swoje rozmiary, głównie za sprawą relatywnie niskiego nadwozia. Linia dachu opada, ale nie ma tu efektu „garba” znanego z typowych SUV-ów coupe. Jest spójnie i dynamicznie. Podoba mi się też tył z nietypowo poprowadzoną listwą świetlną i wysoko umieszczonymi końcówkami wydechu.

Aston Martin DBX

Ale i tak lepsze jest wnętrze

DBX jest mistrzem w kategorii „pierwsze wrażenie”. Po otwarciu drzwi roztacza się bowiem przemiły zapach skórzanej tapicerki. Nic nie może skuteczniej stworzyć atmosfery luksusu.

Rzeczywiście, w rewelacyjnie skonfigurowanym kolorystycznie wnętrzu nie brakuje skóry. Pokryto nią nie tylko fotele czy górę deski rozdzielczej, ale także podsufitkę (całą!) i pokrywy głośników. Zamiast klasycznych „tchórzołapek”, czyli rączek na suficie, umieszczono tu skórzane paski. Bardzo stylowe. A co do głośników – Aston Martin DBX nie jest nagłośniony przez żadną ze znanych marek. System audio nie ma na sobie logo producenta. Dziwne. Niestety, nie miałem okazji go posłuchać i sprawdzić, czy rzeczywiście jest się czym (nie) chwalić.

Aston Martin DBX

Aston Martin DBX ma mnóstwo miejsca w drugim rzędzie

To raczej nie jest samochód, do którego oddaje się kluczyki szoferowi. Ale gdyby ktoś musiał to zrobić – a są i takie przypadki – raczej nie powinien narzekać na ciasnotę. Dużej ilości miejsca na nogi można się było spodziewać. Spora przestrzeń na głowę mnie już zaskoczyła. Z tyłu jest więc wygodnie, ale jednak trochę nudno. Wracajmy za kierownicę.

Ten samochód nie ma dotykowego ekranu

Kokpit narysowano nietypowo. Przyciski do wybierania kierunku jazdy umieszczono na górze, nad ekranem. Sam ekran nie jest wcale olbrzymi… no i nie reaguje na dotyk.

Aby obsłużyć jego funkcje, trzeba korzystać z pokrętła i panelu, po którym przesuwa się palce. Można rysować na nim litery, na przykład podczas wprowadzania adresu do systemu nawigacyjnego. Wszystko jest wyjęte z Mercedesów sprzed kilku lat. Elementów ze Stuttgartu można tu znaleźć jeszcze kilka – za kierownicą nie ma prawej manetki, taki sam jest też panel do obsługi świateł po lewej stronie.

Jest też dużo fizycznych przycisków

To akurat dobrze, bo najważniejsze funkcje w rodzaju zmiany trybu jazdy czy unoszenia nadwozia są zawsze pod ręką. Ale czy podobała mi się obsługa głównego ekranu pokrętłem? Powiedzmy, że doceniłem ją pod kątem estetycznym. Ślady palców nie pasowałyby do tego dopieszczonego wnętrza. Jeśli chodzi o ergonomię… wolałbym jednak podotykać auto tam, gdzie trzeba. Byłoby szybciej. Choć obecny na miejscu pracownik salonu powiedział mi, że klienci – zwłaszcza starsi – raczej nie narzekają. Może jest w tym metoda?

To niejedyny fragment, w którym Aston Martin DBX (na rynku zaledwie od 2020 roku!) wydaje się trochę niedzisiejszy. Design cyfrowych zegarów jest nieprzesadnie modny. Nie można wybrać żadnego innego wzoru. Szkoda – akurat do Astona pasowałyby analogowe tarcze i wskazówki.

Oprócz tego, gama silników składa się tylko z jednej propozycji

Nie ma żadnej hybrydy, ale na taką niedzisiejszość trudno narzekać. Zamiast wtyczek i akumulatorów, jest czterolitrowe V8 (też mercedesowskie) o mocy 550 KM. DBX osiąga 100 km/h w 4,5 s i kończy bieg 9 km/h przed barierą 300 na godzinę. Podobno jeździ tak, jak przystało na Astona – czyli jest szybki, zwarty i sportowy w prowadzeniu, ale nie tak twardy, jak niektórzy rywale. Możliwe, że niedługo się o tym przekonam.

Aston Martin DBX

Cena DBX-a w Polsce zaczyna się od 1 040 000 zł. Jak zapewniają przedstawiciele marki, już „bazowa” – o ile można tak powiedzieć – odmiana ma na pokładzie właściwie wszystko, czego można oczekiwać, a cała zabawa polega tu na dobieraniu kolorów lakierów i tapicerek, wzorów wykończenia i akcesoriów, takich jak np. widoczne na zdjęciach, szyte na miarę skórzane torby i organizery. Cena samochodu widocznego na zdjęciach to 1 270 000 zł, a DBX wyposażony od stóp do głów (ale nadal bez dotykowego ekranu – nie da się go zamówić za żadne pieniądze) kosztuje ok. 1 400 000 zł. Konkurenci bywają drożsi. Ale to raczej nie ma w tej klasie wielkiego znaczenia.

UltraSUV-y wybiera się sercem i oczami. DBX umie rzucić odpowiedni czar, więc nie obawiałbym się o jego popularność. Choć najbardziej przekonał mój… nos.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać