Wiadomości

Aston Martin: dzięki Mercedes, nie chcemy twoich silników. Także Aston Martin: ej, dajcie jeszcze kilka

Wiadomości 16.11.2021 52 interakcje

Aston Martin: dzięki Mercedes, nie chcemy twoich silników. Także Aston Martin: ej, dajcie jeszcze kilka

Piotr Barycki
Piotr Barycki16.11.2021
52 interakcje Dołącz do dyskusji

Aston Martin DBX doczekał się nowej wersji – nuda. Ma sześć cylindrów – dalej nuda. Będzie dostępny tylko w Chinach – nuda do kwadratu. Ale spokojnie, jest w tej wiadomości coś ciekawego – i to coś kryje się pod maską.

Ale żeby była ta ciekawostka, musimy cofnąć się nieco w czasie. Najlepiej gdzieś tak do okolic marca zeszłego roku, czyli wcale nie tak daleko.

Aston Martin: Mercedes idzie w złym kierunku. Ogarniemy wszystko sami.

Aston Martin zaprezentował wtedy kilka szczegółów i materiałów związanych z jego najnowszym dziełem – trzylitrowym, widlastym, sześciocylindrowym silnikiem hybrydowym, który zgodnie z zapowiedziami miał być nawet mocniejszy niż stosowane do tej pory V8 od Mercedesa. Porównanie do tego konkretnego dostawcy nie było oczywiście przypadkowe – według ówczesnego prezesa Astona Matrina niemiecki partner wybrał niewłaściwą drogę, jeśli chodzi o rozwój silników, a w Astonie nie ma miejsca na żadne plug-inowe czwórki.

Zaczęto więc tworzyć własny silnik, który początkowo zadebiutować miał w supersamochodzie AM – Valhalli, a następnie, w nieco słabszych wersjach, trafiać pod maskę m.in. DBX. Oczywiście głównym zadaniem nowego silnika – poza napędzaniem samochodów, pod maskę których trafi – byłoby stopniowe wypieranie z gamy V8 od Mercedesa.

Również Aston Martin: albo w sumie jednak nie.

Nie można przy tym odmówić Astonowi, że w niektórych kwestiach jego zapowiedzi pokryły się z rzeczywistością. Tak, DBX doczekał się nowej wersji silnikowej. Tak, ma 3 litry pojemności skokowej. Tak, ma sześć cylindrów. Tak, jest hybrydą. Ale poza tym nie zgadza się nic.

Aston Martin DBX
Aston Martin DBX

To, co napędza nowego DBX, to nic innego jak… rzędowa szóstka pochodząca – tak, zgadliście – prosto od Mercedesa. Właściwie dokładnie ta sama, co w modelach niemieckiej marki oznaczonych jako 53. Co do jednego konia mechanicznego zgadza się moc (435 KM), identyczny z 53 jest też moment obrotowy (520 Nm). Imponujące wartości, które wystarczą do rozpędzenia tego kolosa do niemal 260 km/h i przyspieszenia do setki w 5,4 s, ale trochę odbiega to od deklaracji – zarówno tych dotyczących mocy (V8 generuje jej więcej), źródła pochodzenia, układu i tak dalej.

Co się stało?

Zmieniły się władze w Astonie. W połowie 2020 r., czyli niedługo po ogłoszeniu przez Andy’ego Palmera, ówczesnego prezesa brytyjskiej marki, planów budowy własnego silnika, przeprowadzono na szczycie spore zmiany. Ze stanowiskiem pożegnał się Palmer, a jego miejsce zajął Tobias Moers, zajmujący się do tej pory AMG. I już w lutym tego roku wiedzieliśmy, że z astonowskiego V6 nic nie będzie.

Moers zapewniał przy tym, że gdyby V6 Astona faktycznie powstało do czasu przejęcia przez niego władzy, nie trafiłoby do kosza. Zgodnie z jego wypowiedziami jednostka zdecydowanie nie była jednak gotowa – wymagała jeszcze ogromnych nakładów, żeby mogła zacząć trafiać pod maski samochodów. Wygrało więc V8 od Mercedesa-AMG, tym bardziej, że ostatnio zadebiutowało w przyszłościoodpornej wersji plug-in.

A kiedy pojawiła się potrzeba, żeby jednak upchnąć pod maskę coś z sześcioma cylindrami, żeby Chińczycy mieli taniej, to też sięgnięto do magazynów Mercedesa.

Ciekawe, ile lat dzieli nas od momentu, kiedy i cztery cylindry w Astonie okażą się akceptowalną strategią biznesową. W końcu zawsze można pożyczyć od Mercedesa np. silnik 1.5

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać