Testy aut nowych

Widziałem na żywo Astona Martina DB12. Nie ma V12, ale nareszcie ma dotykowy ekran

Testy aut nowych 13.07.2023 4 interakcje
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 13.07.2023

Widziałem na żywo Astona Martina DB12. Nie ma V12, ale nareszcie ma dotykowy ekran

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk13.07.2023
4 interakcje Dołącz do dyskusji

Aston Martin DB12 ma być nowym rozdziałem w historii marki. Jest przeprojektowany w stosunku do poprzednika, ale z tyłu można go z nim pomylić. Czy klienci będą płakać za V12?

Nawiązania do tego, że Aston Martin to samochód „służbowy” Jamesa Bonda są już znoszone jak wasz garnitur z wesela. Nie da się jednak ukryć, że to jedna z pierwszych rzeczy, o których się myśli, widząc nowe, sportowe modele tej marki. Ubrania na miarę, brytyjski styl, pistolet za pasem – trudno o firmę, która kojarzy się lepiej i bardziej „cool”. Każdy chce być tak fajny, jak agent 007.

Teraz może go udawać w DB12

To nowy model z siedzeniami w układzie 2+2. Jest następcą DB11. Z przodu rzeczywiście wygląda inaczej – i trzeba powiedzieć, że naprawdę dobrze. Trudno mi zresztą wyobrazić sobie Astona Martina, który wygląda źle. Owszem, Lagonda też mi się podobała. I DBX – bez którego DB12 pewnie w ogóle by nie powstało, bo firma wcześniej wysuszyłaby skarbce do zera i nie miała funduszy na żadne nowe projekty.

Przedstawiciele firmy zapewniają, że to prawdziwie rewolucyjny model. Ma być „pierwszym modelem sportowym nowej generacji” i początkiem nowej ery. „Pierwszy na świecie super tourer” – takie hasło go reklamuje. Ktoś tu chyba nie lubi określenia „gran turismo”.

Co jest rewolucyjnego w DB12?

aston martin db12

Na pewno nie wygląd tylnej części nadwozia. Gdy na nią spojrzałem, poczułem delikatne rozczarowanie. Nie chodzi o to, że wygląda źle. Wręcz przeciwnie, jest ładna. Ale na tyle podobna do tej znanej z DB11, że można by się pomylić. To podobno część większego planu. Mocniejsze zmiany wyglądu nadejdą, ale Aston Martin woli wprowadzać wszystko stopniowo. Klienci najpierw kupią DB12 ze „starym” tyłem, a gdy wejdzie na rynek taki z nowym, będą mieli pretekst, by znowu wydać trochę pieniędzy u marki z Gaydon.

Rewolucyjny jest z pewnością brak silnika V12. Zamiast niego zamontowano… bez obaw, nikt nie pokusił się tu o żadne 2.0 turbo z układem hybrydowym. Jest V8 o pojemności 4.0 wspomagane przez dwie turbiny. Efekt to 680 KM i 800 Nm. Od zera do setki tylnonapędowy Aston Martin DB12 rozpędza się w 3,5 sekundy. Jeszcze większe wrażenie robi prędkość maksymalna. To 325 km/h.

Czy klientom nie będzie przeszkadzać brak V12? To się dopiero okaże. Nie da się jednak ukryć, że dodatkowe cylindry dałyby trochę „punktów prestiżu” i nieco inny dźwięk. Osiągi nie byłby lepsze, wrażenia z jazdy raczej też nie.

Aston Martin DB12 ma nowe, inteligentne i adaptacyjne amortyzatory…

…a także elektroniczny tylny dyferencjał E-diff, a jego 21-calowe felgi są obute w opony Michelin Pilot Sport 5 S, które zostały stworzone specjalnie dla tego wozu. Niestety, o działaniu wszystkich tych rozwiązań nie mogłem się jeszcze przekonać, bo prezentacja, na której byłem, była tylko statyczna. Czyli żadnego jeżdżenia. Nie można było nawet zajrzeć pod maskę.

aston martin db12

Wsiadłem jednak do środka i zobaczyłem chyba najważniejszą zmianę w DB12 i coś, co faktycznie sprawia, że można mówić o tym modelu jako o rewolucji.

Aston Martin DB12 ma nowy system multimedialny

Można mówić, że w samochodzie sportowym nie liczą się ekrany i multimedia, tylko osiągi i dźwięk silnika. Ale to pogląd sprzed wielu lat. Klienci na najdroższe wozy są gadżeciarzami. Gdyby wybierali samochód tylko ze względu na silnik i zawieszenie, pewnie kupiliby Caterhama. Ale w ich garażach stoją przeróżne, najnowsze modele topowych marek. Na ich tle, dotychczasowe Astony Martiny z multimediami ze starych Mercedesów wypadały blado.

aston martin db12

W DB12 zmieniono wszystko. Pojawił się ekran dotykowy – i uwierzcie, że jest wygodniejszy w obsłudze niż poprzedni układ z dżojstikiem sterującym poszczególnymi obszarami na wyświetlaczu. Menu wygląda nowocześnie i ładnie. Koncepcja kokpitu z przyciskami na wysokiej konsoli biegnącej przy prawym kolanie kierowcy przypomina mi trochę tę z Porsche Panamery.

W DB12 pożegnaliśmy też dotychczasowe przyciski do wyboru przełożeń. Teraz decyzję o tym, czy jedziemy do przodu czy do tyłu zatwierdzamy ruszając dość tradycyjny lewarek. Podobno klienci narzekali, że gdy przesiadają się ze swoich innych aut, muszą na nowo przyzwyczajać się do guzików.

Szkoda, że nie ma tu analogowych zegarów

Cyfrowe rozwiązanie pozwala oczywiście na zaoferowanie wielu różnych, zaawansowanych grafik i na przekazanie kierowcy mnóstwa informacji. Ale jest… bezduszne. Liczyłem, że akurat w świecie najdroższych aut analogowe wskaźniki będą żyć dłużej. Byłyby przyjemną przeciwwagą do ekranów.

Całość jest wykonana z materiałów najwyższej jakości i… pięknie pachnie. Ale nie wpadajcie na pomysł, by wsiadać do tyłu. Nawet dzieciom byłoby tam ciasno. Fotele są… bo mogą być, ale lepiej traktować je jako drogie i ładnie wykończone półki na torby. Trudno nie uśmiechnąć się za to na widok szeroko otwartych drzwi. Sposób ich otwierania się to takie „w pół drogi” między tradycyjnymi i lambo doorsami. Idealnie.

Aston Martin DB12 trafi do klientów jeszcze w tym roku

Pierwsze sztuki ucieszą nabywców jeszcze w 2023 r. Liczba egzemplarzy przeznaczona na nasz rynek póki się właściwie się już wyczerpuje. Jak widać, nabywcom nie przeszkadza brak dwunastu cylindrów.

Czytaj również:

Caterham pokazał elektryczny Project V. Poznałem jego dane i mam jedno pytanie: z czym wy do ludzi?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać