Sentymentalna podróż w przeszłość - jak działały ziny, czyli... blogi technologiczne na dyskietkach
Dochodzi południe, siedzę przed ekranem i na jednym z technologicznych blogów czytam newsa na temat nowego modelu monitora. Opis wciąga, szukam więc dalszych informacji – kilka „klepnięć” w klawiaturę i Google „wypluwa” z siebie dziesiątki linków. Są techniczne specyfikacje, są zdjęcia, są testy i opinie użytkowników. Sprytne reklamy obok podpowiadają już gdzie taki monitor mogę kupić – tu i teraz! Oczywiście najtaniej.