DOOM na adapterze Lightning - HDMI. Chciałbym żartować

Doom to już nie tylko gra, to styl życia. A właściwie styl życia dla szalonych programistów, którzy najwyraźniej mają za dużo wolnego czasu i postanowili udowodnić światu, że nie ma rzeczy niemożliwych. No bo kto normalny wpadłby na to, żeby odpalić Dooma na... lodówce? Przecież to proszenie się o to, żeby demony wyskoczyły z zamrażarki i ukradły wszystkie pierogi.

A jednak - udało się. I to nie tylko na lodówce. Doom od lat podbija świat urządzeń elektronicznych. Kalkulatory? Proszę bardzo! Minecraft? Czemu nie. Ba, nawet na teście ciążowym da się podobno pograć. Co dalej? Na mikrofalówce, żeby podgrzać sobie popcorn w przerwie między fragowaniem? A może na zegarku, żeby móc walczyć z hordami piekielnymi w drodze do pracy? To też się udało, więc takie próby są już passé. A próbowałeś zagrać na... adapterze?

Najmniej sensowny adapter zyskał drugie życie. Bo kto normalny korzystał z przejściówki Lightning - HDMI? Może jeszcze do starych iPadów, aby pokazać obraz na większym ekranie. Ale teraz w produktach Apple'a rządzi USB-C.

Najnowszą ofiarą programistycznego geniuszu padł ten oto adapter. Okazuje się, że w jego wnętrzu kryje się miniaturowy komputer z uproszczoną wersją iOS. A skoro jest system, to czemu by nie zainstalować Dooma?

Deweloper o pseudonimie "stacksmashing" postanowił złamać zabezpieczenia adaptera i... udało się! Doom śmiga na tym maleństwie aż miło (no, może poza klatkowaniem - w końcu to nie demon prędkości). Oczywiście, do grania potrzebny jest jeszcze monitor i coś do sterowania, ale sam fakt, że gra działa na czymś takim, jest po prostu niesamowity.

To kolejny dowód na to, że Doom jest nieśmiertelny. Wcześniej odpalano go już na kalkulatorach, zegarkach, a nawet testach ciążowych. Gdzie leży granica? Tego chyba nikt nie wie.

Kto by pomyślał, że będzie można siać zniszczenie w piekle, robiąc kanapki, wypłacając pieniądze z bankomatu, czy... sprawdzając wynik testu ciążowego? Oto lista rzeczy, na których zagościł Doom: