Apple mówi, że podwoił objętość dysków, a tak naprawdę po cichu podniósł cenę MacBooka Pro o 1000 zł

Apple zaprezentował dzisiaj odświeżoną wersję swojego najmniejszego komputera przenośnego dla profesjonalistów. Jak zwykle dostępny jest w licznych wariantach różniących się procesorami oraz ilością pamięci, co przekłada się na cenę, gdzie najdroższy wariant jest aż trzykrotnie droższy od tego bazowego. Sprawdziliśmy, za to de facto się aż tyle dopłaca.

13-calowy MacBook Pro z 2020 r. występuje w dwóch wersjach różniących się podstawowymi podzespołami. Bazowy wyposażony został w czterordzeniowy procesor Intel Core i5 1,4 GHz 8. generacji (Turbo Boost do 3,9 GHz, Intel Iris Plus Graphics 645) ze 128 MB pamięci eDRAM oraz 8 GB pamięci RAM (LPDDR3 2133 MHz).

Oprócz tego na pokładzie komputera znalazł się SSD o pojemności 256 GB w bazowej wersji, a MacBook Pro 13 (2020) wyposażony jest w dwa gniazda USB-C z interfejsem Thunderbolt 3. Do tego dochodzi nowa klawiatura nożycowa zawierającą Touch Bar, Touch ID i guzik Escape, a za to wszystko trzeba zapłacić 6499 zł.

Do tego dochodzą opcje dopłaty za nieco lepsze podzespoły, w jakie można wyposażyć MacBooka Pro (2020) z układami 8. generacji:

Oznacza to, że MacBook Pro 13 (2020) z dwoma złączami Thunderbolt 3 i procesorem Intel Core 8. generacji w najdroższej wersji kosztuje aż 12499 zł. Na szczęście przy rezygnacji z absurdalnie drogiego i aż 2-terabajtowego dysku na rzecz SSD o rozsądnej pojemności 512 GB cena komputera zatrzymuje się na poziomie poniżej 10 tys. zł i wynosi dokładnie 9499 zł.

W tym przypadku ceny zaczynają się od 9899 zł za wariant z czterordzeniowym procesorem Intel Core i5 2,0 GHz 10. generacji (Turbo Boost do 3,8 GHz, Intel Iris Plus Graphics). W jego bazowej edycji na pokładzie znajduje się 16 GB pamięci RAM LPDDR4X 3733 MHz. Do tego mamy SSD o pojemności 512 GB.

Oznacza to, że dopłata do procesora o dwie generacje nowszego (co prawda o niższym taktowaniu, ale to wcale nie musi się przekładać na gorsze osiągi — czekamy teraz na pierwsze benchmarki) i szybszej pamięci, a także dwóch dodatkowych portów USB-C kosztuje 400 zł. To jednak dopiero początek.

MacBooka Pro 13 (2020) z procesorem 10. generacji można dodatkowo rozbudować o:

Oznacza to, że za MacBooka Pro 13 (2020) w najdroższej wersji trzeba zapłacić 18899 zł. Trzeba jednak pamiętać, że komputer w tej cenie i tak pod względem mocy obliczeniowej nie będzie miał podejścia do swojego 16-calowego brata. Apple nie przewidział nawet w opcji sześcio- ani ośmiordzeniowych układów oraz dedykowanej karty graficznej — zapewne firma nie byłaby ich w stanie odpowiednio zasilić ani schłodzić.

Apple chwali się co prawda, że „dwukrotnie zwiększył bazową pojemność dysku” w MacBooku Pro 13 (2020), ale to tylko zasłona dymna. Tak naprawdę firma wycofała się z produkcji modelu o 128-gigabajtowym dysku, co de facto podnosi cenę sprzętu w bazowej edycji. Szkoda, bo z takiej wersji korzystałem, a 128 GB mi wystarczało.

Sam, tak jak wiele osób z mojego otoczenia i mojej redakcji, wolałbym zapłacić 6499 zł za komputer ze 128 GB przestrzeni na system i dane oraz 16 GB pamięci operacyjnej, zamiast mieć za te same pieniądze większy dysk i mniej pamięci. MacBook Pro 13 (2020) z 16 GB RAM-u ma zaś SSD o wielkości minimum 256 GB i kosztuje tym samym nadal co najmniej 6999 zł.

Apple wycofał się tym samym z dysków o pojemności 128 GB we wszystkich swoich komputerach przenośnych, bo nawet najnowszy MacBook Air ma 256 GB przestrzeni w bazowej wersji, która kosztuje 4999 zł. Firma uparcie trzyma się jednak tych 8 GB RAM-u, a to one są wąskim gardłem bez możliwości rozbudowy, podczas gdy dodatkową pamięć można podłączyć pod gniazdo Thunderbolt 3…