Świetna cena i tylko jeden minus. Słuchawki Creative Outlier Gold - recenzja
Niewielkie, w pełni bezprzewodowe, z bardzo dobrym akumulatorem, zapasem energii w etui i bardzo dobrym wyciszeniem otoczenia - takie są w skrócie słuchawki Creative Outlier Gold. A teraz przejdźmy do szczegółów.
Zarówno tych pozytywnych, jak i tych negatywnych. Krok po kroku każdy będzie mógł się przekonać, czy są to słuchawki dla niego.
Szczegół pierwszy: cena
Właściwie to nie szczegół, bo większość osób zaczyna wybór słuchawek od określenia maksymalnej kwoty, którą są w stanie wydać na zakup. I tutaj dobra informacja - pomimo tego, że Creative Outlier Gold to słuchawki w pełni bezprzewodowe i wyposażone w etui ładujące, ich cena w większości sklepów oscyluje w okolicach 350-360 zł.
Jeśli dla kogoś taki pułap jest akceptowalny - może przechodzić dalej.
Szczegół drugi: tak, są wodoodporne.
Czyli absolutnie obowiązkowa pozycja, jeśli ktoś szuka słuchawek do wykorzystania podczas ćwiczeń. W końcu nawet jeśli nie złapie nas deszcz, to pewnie i tak pod koniec słuchawki będą mokre od potu.
Według producenta Creative Outlier Gold spełniają normę ochrony przed potem IPX5, co oznacza, że w teorii nie powinien być im straszny ani nasz pot podczas wymagającego treningu, ani nawet porządna ulewa. Ulew niestety w ostatnim czasie było u nas zbyt wiele, ale mogę potwierdzić, że nawet wielogodzinny bieg, pod koniec którego ja i słuchawki byliśmy absolutnie przemoczeni, nie zrobił na nich większego wrażenia. Lekkie opady deszczu też nie wpłynęły na słuchawki negatywnie, więc można spokojnie przyjąć, że deklaracje twórców sprzętu są zgodne z prawdą.
Możemy więc przejść do następnego punktu.
Szczegół trzeci: tak, są wygodne. I dość uniwersalne.
Po pierwsze - nie miałem żadnych problemów z dopasowaniem słuchawek ani do swoich uszu, ani do uszu żony. W moim przypadku nie trzeba było zmieniać nawet domyślnie założonych silikonowych końcówek, natomiast w drugim przypadku przydał się fakt, że w pakiecie dostajemy w sumie cztery pary zamienników. Rozmiar Creative Outlier Gold ma też ten plus, że bez problemu założymy na nie czapkę, nawet obcisłą, i nie będziemy czuli żadnego dyskomfortu.
Po włożeniu słuchawek do uszu i ich odpowiednim zadokowaniu (czyli lekkim przekręceniu) też niespecjalnie było na co narzekać. Słuchawki same w sobie są lekkie (10 g) i nie obciążają w sposób odczuwalny ucha. Pomimo braku jakichkolwiek dodatkowych pałąków trzymają się też w uszach zaskakująco dobrze. Może i nie wykonywałbym w nich ćwiczeń do góry nogami, ale nawet podczas dynamicznego biegu albo domowych ćwiczeń ani razu nie miałem sytuacji, w której musiałem poprawić ich ułożenie. Sięgałem do nich tylko wtedy, kiedy musiałem skorzystać z przycisków sterowania albo po treningu wyciągałem je z uszu. Niestety ze sterowaniem związany jest jeden mniej przyjemny szczegół.
Ale zanim o nim - małe czepianie się. Byłbym trochę bardziej szczęśliwy, gdyby słuchawki od wewnętrznej strony miały odrobinę więcej gumy zamiast twardego plastiku. Wprawdzie przy ok. 2-godzinnym użytkowaniu nie miałem żadnych problemów, ale pewnie po dłuższym czasie mogłyby zacząć być odczuwalne.
Szczegół czwarty: komunikacja - super. Sterowanie - nie tak bardzo.
Zacznijmy może od pozytywu - słuchawki komunikują nam swój stan w bardzo prosty i przejrzysty sposób. Po zewnętrznej stronie każdej z nich ulokowany jest świecący pierścień, którego kolor informuje o statusie (np. połączone, czekające na połączenie, etc.). Nie wygląda to jarmarcznie (podświetlenie jest dość subtelne), a daje wyraźny sygnał o tym, co dzieje się ze słuchawkami, nawet jeśli nie mamy ich w uszach.
Mojej sympatii nie zdobył jednak sposób sterowania słuchawkami. Twórcy Creative Outlier Gold zdecydowali się postawić na dwa (po jednym na słuchawkę) duże, okrągłe fizyczne przyciski po zewnętrznej stronie słuchawek. Z jednej strony - świetnie, bo dotykowe przyciski lubią np. reagować w zetknięciu ze spoconą czapką, co tutaj nie ma żadnych szans wystąpić. Gorzej, bo wciśnięcie tych przycisków wymaga takiej siły, że po prostu robi się nieprzyjemnie. Do tego stopnia, że w pewnym momencie ustawiłem po prostu głośność na maksymalny poziom i tak już zostawiłem. Trochę szkoda, bo można to było zrobić odrobinę lepiej, ale przynajmniej dzięki temu mam się do czego przyczepić.
Szczegół piąty: wyciszenie tła
Nie, oczywiście, że słuchawki w tej cenie nie mają aktywnego wyciszania tła. Na szczęście silikonowe nakładki robią co mogą, żeby nas od otaczającego hałasu odseparować w jak najlepszy sposób. I udaje się to naprawdę skutecznie.
Nie w każdym przypadku będzie to wprawdzie zaletą - przykładowo biegając w ruchliwych miejscach warto wiedzieć, co dzieje się dookoła nas, ale jeśli dla kogoś dobre oderwanie od tła jest priorytetem, to spokojnie może zaufać tym słuchawkom.
Szczegół piąty: etui ładujące i akumulator
Pierwszy plus - etui jest w dużej części aluminiowe, a do tego sztywne. Nie miałbym większych problemów z wrzuceniem go np. do bagażu podróżnego. Nie jest to może opakowaniem premium, ale jest wystarczająco solidnie.
Drugi plus - jest całkiem skutecznym powerbankiem dla słuchawek, aczkolwiek... i tak nie jest to super niezbędna funkcja w przypadku tego modelu. Producent deklaruje, że Outlier Gold są w stanie bez ładowania wytrzymać do 14 godzin. Przy moim trybie słuchania na maksa odjąłbym od tego wyniku dobre 3-4 godziny, ale i tak jest to bardziej niż satysfakcjonujący wynik - szczególnie na tej półce cenowej.
Etui jest w stanie dodać około 25 deklarowanych godzin, czyli niecałe 2 ładowania zestawu. Co przełożyłoby się na realne ok. 20 dodatkowych godzin.
Bonusowy plus - ładowanie przez USB-C. Przy czym w zestawie jest przewód USB-A na USB-C.
Szczegół szósty: jak one grają?
Gdyby były to słuchawki czysto uniwersalne, to pewnie od tego podpunktu bym zaczął. Ale że traktuje je w dużej mierze jako słuchawki sportowe, to trzeba było najpierw wyjaśnić inne sprawy.
Zacznijmy od... głośności. Maksymalny poziom jest naprawdę satysfakcjonujący, a w połączeniu z dobrym wyciszeniem sprawia, że szanse na usłyszenie czegokolwiek, co dzieje się dookoła nas, są bardzo niewielkie. Jazda komunikacją miejską, trening na domowej bieżni - bez żadnych problemów. Do tego nawet przy wysokich poziomach głośności nie pojawiają się irytujące przesterowania.
Punkt kolejny - łączność. Outlier Gold korzystają ze standardu Bluetooth 5.0 i obsługują m.in. kodek aptX. Przez cały okres testowy nie miałem ani razu problemu z zasięgiem czy zrywaniem połączenia z telefonem. Jeśli połączyłem je źródeł muzyki, to były połączone... aż do rozłączenia.
Jeśli natomiast chodzi o jakość muzyki, to jest zaskakująco dobrze jak na zestaw, który dostajemy w tej cenie, choć oczywiście trzeba przygotować się na pewne kompromisy. Przykładowo niskie tony są w dużej mierze bardziej niż wystarczające, żeby cieszyć się nimi podczas treningu albo podczas zwykłego poruszania się, zresztą czuć, że to właśnie na nie postawiono w przypadku tego produktu. Ale żeby usiąść w fotelu i zatopić się w ich głębi czy dynamice - już raczej nie. Ale chyba nikt nie spodziewał się, że będzie to produkt audiofilski.
Natomiast jest to produkt bardzo uniwersalny. Mimo mocnego postawienia na bas, średnie i wysokie tony nie są zaniedbane i słuchanie innej muzyki niż treningowego, prostego popu jest jak najbardziej przyjemnym doświadczeniem. Trzeba tylko odpowiednio dobrać końcówki i odpowiednio zainstalować słuchawki w uszach - w przeciwnym razie będziemy mieć wrażenie mocno przytłumionego dźwięku. Aczkolwiek fani ostrego i hiper klarownego dźwięku mogą być trochę rozczarowani - charakterystyka dźwięku jest raczej miękka i ciepła.
Trochę mieszane wrażenia mam natomiast co do słuchania podcastów - jak najbardziej jest to możliwe (również dzięki wysokiemu poziomowi głośności), ale miałem wrażenie, że w tym przypadku efekt końcowy już dość wyraźnie psuje trochę sztucznie w tym zastosowaniu dodawany bas. Przy czym dużo zmieniało minimalne zmniejszenie poziomu głośności.
Co do trybu Super X-Fi - tak, to działa. Tak, da się wychwycić, że utworzy odtwarzane z wykorzystaniem tego rozwiązania (niezbędna jest instalacja dodatkowej aplikacji) brzmią inaczej, przeważnie lepiej, niż gdy nie korzystamy z tego systemu. Mam tylko jeden problem - Super X-Fi działa wyłącznie z plikami przechowywanymi lokalnie na telefonie i nie obsługuje treści z systemów streamingowych. I kiedy po raz pierwszych chciałem z niego skorzystać, okazało się, że... nie mam na smartfonie ani jednego kupionego utworu. Wszystko, czego słucham, pochodzi z systemów streamingowych i nie zamierzam tego zmieniać. Podejrzewam zresztą, że nie planuje tego większość osób, która sięgnie po słuchawki za 350 zł.
Jeśli ktoś natomiast pyta o jakość połączeń, to jest ona dobra/bardzo dobra, jeśli chodzi o dźwięk docierający do naszych uszu (można używać pojedynczej słuchawki), natomiast jakość mikrofonu jest po prostu akceptowalna. Moi rozmówcy nie mieli większych problemów, żeby mnie zrozumieć, ale też nie słyszałem przesadnych pochwał za jakość dźwięku po ich stronie. Trochę gorzej robi się z kolei w naprawdę głośnych miejscach - mikrofon łapie wtedy wszystko dookoła i do rozmówcy dociera przede wszystkim hałas. Da się rozmawiać, ale wymaga to trochę wysiłku.
Gdyby natomiast kogoś interesowało ewentualne opóźnienie np. podczas oglądania wideo, to podczas połączenia z iPhone'em jest albo nieistniejące, albo nie byłem w stanie go zauważyć, choć na wszelki wypadek zaznaczam, że według niektórych opinii z internetu - występuje.
Warto czy nie?
Odpowiedź krótka brzmi: tak.
Odpowiedź dłuższa brzmi: tak, chociaż nie spodziewajcie się, że będą to słuchawki idealne, aczkolwiek nie jestem w stanie zbyt wiele im zarzucić. Oferują naprawdę długi czas na jednym ładowaniu, dobrą jakość dźwięku, dobre wyciszenie tła (pasywne), opcjonalny system poprawienia jakości odtwarzanej muzyki, a do tego mają całkiem solidne etui, są wodoodporne i całkiem przyjemnie się z nimi ćwiczy. Nie są też na tyle sportowe z wyglądu, żeby zastanawiać się, czy wypada w nich wyjść na miasto, czy lepiej poszukać czegoś innego.
Gdyby tylko nie te przyciski do sterowania...