Xiaomi Mi 10 zbliża się wielkimi krokami. Wszystko, co wiemy o nowym smartfonie Chińczyków przed premierą
Xiaomi jest pewne swego. Wszystko wskazuje na to, że nowy smartfon Xiaomi Mi 10 zobaczymy już 11 lutego - dokładnie w dniu premiery… Samsunga Galaxy S20.
To jeszcze nieoficjalne doniesienia, ale w Sieci pojawił się plakat rzekomo zapowiadający premierę nowego smartfona Xiaomi. Widzimy na nim potencjalną datę premiery oraz wyraźny rzut tyłu urządzenia.
Jeśli wierzyć plakatowi, Xiaomi Mi 10 zadebiutuje tego samego dnia, co Samsung Galaxy S20, czyli 11 lutego. Ze względu na różnice czasowe między Chinami a Stanami Zjednoczonymi, może się wręcz okazać, że to właśnie Mi 10 trafi na technologiczne „jedynki” jako pierwszy.
Xiaomi Mi 10 - co o nim wiemy przed premierą?
Cóż, dzięki powyższemu plakatowi wiemy mniej więcej, jak smartfon będzie wyglądał.
Tym, co od razu rzuca się w oczy, jest pasek skrywający aparaty, biegnący przez całą długość urządzenia, niczym w koncepcie Mi Mix Alpha.
Zaskakujący jest też poczwórny układ aparatów - zamiast zgromadzić je w jednym miejscu, jak u konkurencji, Xiaomi postanowiło rozciągnąć je niemal do połowy długości plecków. Trudno ocenić, jak takie rozwiązanie wpłynie na komfort robienia zdjęć, ale muszę przyznać, że od strony wizualnej zdecydowanie bardziej wolę „pasek” Xiaomi o „wyspy” w iPhone’ach czy nadchodzącym Samsungu Galaxy S20.
Oczywiście powyższy plakat może być też czyjąś radosną twórczością. Inną prawdopodobną wariację na temat wyglądu Xiaomi Mi 10 przedstawił niedawno Ben Geskin i choć wygląda ona nudnawo, to jest niestety bardziej prawdopodobna:
Wiemy za to, że główny sensor tego kwartetu będzie miał rozdzielczość 108 Mpix, przynajmniej w wariancie Mi 10 Pro. Wariant Mi 10 ma rzekomo korzystać z matrycy o rozdzielczości 64 Mpix. Pozostałe aparaty w obydwu smartfonach mają mieć identyczne parametry - 20-Mpix matryca z obiektywem ultraszerokim, 12-Mpix matryca z obiektywem tele oraz 5-Mpix sensor głębi.
Co się zaś tyczy przedniego aparatu: nie znamy jeszcze jego rozdzielczości, ale wiemy, iż prawdopodobnie będzie on rezydował nie we wcięciu, ale w „dziurce” w ekranie, na kształt Samsunga Galaxy S10.
Wiele wiemy za to o specyfikacji Xiaomi Mi 10 i Mi 10 Pro.
Obydwa smartfony mają być gotowe na 5G, dlatego napędzać je będzie procesor Qualcomm Snapdragon 865, wyposażony w stosowny modem. Trudno mi jednak uwierzyć, by obydwa telefony wspierały 5G na starcie i coś czuję, że pełne wsparcie dla 5G będzie zarezerwowane tylko dla wariantu Pro. Mogę się jednak mylić.
W Xiaomi Mi 10 procesor ma być wspierany przez 8 GB RAM-u i 128 GB pamięci na dane, podczas gdy wersja Mi 10 Pro ma oferować aż 12 GB RAM-u i nawet 512 GB miejsca na dane.
Obydwa smartfony mają mieć ekran o tej samej przekątnej - 6,5” - ale różnić się będą częstotliwością odświeżania. Xiaomi Mi 10 zaoferuje w tym aspekcie 90 Hz, zaś Xiaomi Mi 10 Pro - 120 Hz. Pod każdym z ekranów skrywać się będzie oczywiście czytnik linii papilarnych.
Obydwa urządzenia mają też oferować akumulator o pojemności 4500 mAh, z tym że wersja „bez Pro” będzie ładowana z mocą 40 W „po kablu” i 30 W bezprzewodowo, zaś wersja „Pro” z mocą 66 W „po kablu” i 40 W bezprzewodowo.
Obydwie wersje ponoć zaoferują też odwrócone ładowanie bezprzewodowe z mocą 10 W, w sam raz do podładowania słuchawek bezprzewodowych.
Największym wyróżnikiem Xiaomi Mi 10 ma być oczywiście cena.
Czy może raczej - jej stosunek do jakości. Xiaomi od lat przyzwyczaja swoich klientów do tego, że nie muszą wydawać tyle co za porównywalnego Samsunga/iPhone’a/Huaweia, by otrzymać urządzenie z tymi samymi cyferkami w specyfikacji.
Tak ma być i tym razem. Podczas gdy nowy Galaxy S20 prawdopodobnie kosztował będzie grubo ponad 4000 zł, nowy Xiaomi Mi 10 ma kosztować około 2200 zł, zaś Mi 10 Pro około 2500 zł. Niesamowicie okazyjne ceny, nawet na tle nowych OnePlusów.
Więcej dowiemy się już niebawem, wszak do rzekomej premiery pozostały niespełna 3 tygodnie.
Jeśli chodzi o dane w specyfikacji: Xiaomi Mi 10 zapowiada się rewelacyjnie. Na ile jednak te cyferki przełożą się na przyjemność z codziennego użytkowania, okaże się dopiero, gdy smartfon trafi do nas na testy.