Wiemy, kiedy, nie wiemy, po co. Nowy smartfon POCO zadebiutuje w lutym
Pocophone F1 zrobił prawdziwą furorę na rynku i fani z niecierpliwością wypatrują jego następcy. Teraz, gdy znamy termin jego debiutu, zostaje tylko jedno pytanie – po co?
Przyszłość drugiej generacji Pocophone’a była niepewna. Pomimo sprzedażowego sukcesu firma przechodziła pewne wewnętrzne perturbacje – a mianowicie nie wiadomo było, czy Poco pozostanie częścią Xiaomi, czy może oderwie się od firmy–matki i pójdzie „na swoje”.
Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że ziścił się ten drugi scenariusz. POCO, który zresztą w Europie od dawna był osobną marką, oficjalnie stał się niezależną spółką (choć oczywiście to nadal część Xiaomi, chodzi tylko o kruczki prawne).
Tuż po tym obwieszczeniu dowiedzieliśmy się, że następca pierwszego Pocophone’a zadebiutuje w pierwszym kwartale tego roku, co nakręciło całą spiralę spekulacji odnośnie potencjalnej daty premiery.
Poco dostrzegło tę spiralę. I zamiast dokładać oliwy do ognia, napisali wprost:
Nowy Pocophone zadebiutuje już w lutym 2020 r.
Oficjalną informację podał profil indyjskiego oddziału POCO na Twitterze, bo to właśnie w Indiach zadebiutuje nowy telefon. Nie znamy jeszcze jego prawdziwej nazwy, ale kilka źródeł podaje dwie wersje: F2 lub X2. F2 byłoby najbardziej logicznym następstwem, ale jak wiemy… logiczne nazywanie produktów nie jest mocną stroną producentów elektroniki użytkowej.
Pocophone drugiej generacji – co o nim wiemy?
Powiem wprost: nic. Żadne informacje, jakie do tej pory wydostały się do Sieci, nie są na tyle wiarygodne, by warto było o nich wspominać.
Nie da się jednak ukryć, że POCO gen. 2 ma wysoko zawieszoną poprzeczkę.
Pierwsza generacja była swoistym fenomenem – Snapdragon 845, 6/8 GB RAM–u i 64/128/256 GB miejsca na dane, akumulator o pojemności 4000 mAh, przyzwoity aparat, a to wszystko za mniej niż 1500 zł. Trudno będzie to przebić.
Nie mówiąc już o tym, jak trudno będzie przebić to, co ma do zaoferowania reszta rynku.
Pocophone 2? A po co?
W chwili debiutu Pocophone F1 przebijał większość smartfonów w swojej klasie pod względem specyfikacji, zwłaszcza mocy obliczeniowej procesora.
Teraz jednak nietrudno jest kupić telefon o potężnej mocy, kosztujący tyle samo albo niewiele więcej od pierwszego POCO.
Czym więc mógłby wyróżnić się POCO drugiej generacji? Przede wszystkim aparatem. Nie jest dziś sztuką władować mocne podzespoły do smartfona za 1500 zł. Sztuką jest dołożyć do tego przyzwoity aparat – niewielu producentom udaje się ta sztuka i tutaj POCO ma ogromne pole do popisu.
Jedno jest pewne: bez solidnego wyróżnika POCO po prostu na rynku przepadnie. Bo chociaż submarce Xiaomi odpadł jeden arcyrywal (Huawei), to rodzime Oppo błyskawicznie zaczęło zagarniać dla siebie uwolnioną przez Huawei część mobilnego tortu. Nie mówiąc o tym, jak dobrze radzą sobie inne marki, w tym nawet Samsung, który jeszcze do niedawna oferował o wiele gorsze urządzenia w tej samej cenie co Xiaomi czy POCO, a w ubiegłym roku dogonił stawkę na średniej półce.
O tym, czy POCO uda się wyróżnić, przekonamy się już w przyszłym miesiącu. Nie wiadomo jednak, kiedy nowy POCO wpadnie w nasze ręce, wszak luty to termin premiery w Indiach.
Według oficjalnej informacji na debiut w pozostałych regionach przyjdzie nam jeszcze poczekać, choć… coś czuję, że POCO pojawi się na targach MWC 2020 pod koniec lutego.