Aplikacja Google Earth pokaże teraz nie tylko Ziemię, ale i to, co poza nią

Google Earth to jedna z tych aplikacji, których wolę nie mieć na swoim smartfonie. Bynajmniej nie dlatego, że jest zła lub słaba. Wręcz przeciwnie. Za każdym razem, kiedy tylko ją otworzę, dosłownie przepadam. Kiedy tylko z ciekawości sprawdzę swoją okolicę, wpadam do Paryża i Nowego Jorku. Później do Londynu i Barcelony, do których niebawem się wybieram. Później do Grecji, gdzie byłem na wakacjach.

I tak mija kwadrans za kwadransem.

Tym razem nowość - wbrew nazwie aplikacji - nie dotyczy Ziemi, lecz jej dalekiego otoczenia. W widoku całej planety aplikacja pokazuje prawdziwy obraz gwiazd, a nawet naszej galaktyki widzianej w przekroju.

Podczas obracania widoku tło dostosowuje się do nowego wyglądu, z zachowaniem prawdziwej mapy nieba. Ta funkcja wcześniej była dostępna w przeglądarce i w aplikacji desktopowej, ale dopiero tras trafiła do aplikacji Google Earth na Androidzie i iOS.

Zdjęcia nieba pochodzą z Europejskiego Obserwatorium Południowego położonego w Niemczech. W standardowych ustawieniach rozdzielczość kosmicznej warstwy jest dość niska, dlatego polecam włączenie opcji w menu (ikonka „hamburgera” w lewym rogu) i przestawieniu jakości renderowania na „najwyższą”. Warto też zauważyć, że niebo widać lepiej kiedy trzymamy smartfon w orientacji poziomej.

Jeśli będzie to twój pierwszy od dłuższego czasu kontakt z Google Earth, ostrzegam. Aplikacja wciąga. Poza oglądaniem całego świata w 3D polecam przyjrzeć się funkcji Odkrywca z wycieczkami stworzonymi np. przez BBC Earth, National Geographic czy NASA. Można tu też podejrzeć specjalnie przygotowane warstwy, np. taką pokazującą zmiany w pokrywach śnieżnych na wybranym rejonie Ziemi.

Do tego dochodzą zdjęcia sferyczne, widok Street View, czy w końcu miarka pozwalająca zmierzyć odległość pomiędzy dwoma dowolnymi lokalizacjami na Ziemi.

Aplikację Google Earth możesz pobrać za darmo na Androida i na iOS. Pamiętajcie, że ostrzegałem.