Brzoskwinia i bakłażan to owoce zakazane. Facebook połapał się, do czego ich używamy i będzie banował
Na Instagramie i na Facebooku za publikowanie wpisów z bakłażanem lub brzoskwinią można zasłużyć na bana, ale spokojnie, nie za każdy obrazkowy przepis na leczo czy ciasto z owocami zostaniemy wyproszeni z serwisu.
Nie dajcie się zwieść, nic nie jest niewinne, jeśli popatrzyć na to z odpowiedniej perspektywy. Facebook i Instagram zaktualizowały swoje Standardy społeczności. Zgodnie z nowymi zasadami nie można korzystać z sugestywnych emoji, żeby namawiać do seksu. Brzoskwinia i bakłażan są zaś niegrzeczne.
Nagabywanie seksualne prosto z warzywniaka
Facebook i Instagram deklarują w swoich regułach, że nie chcą być agencją rekrutacyjną biznesu pornograficznego ani robić za sutenera. Zgodnie z wytycznymi więc oferowanie lub szukanie nagich zdjęć, rozmów erotycznych lub po prostu partnera czy partnerki seksualnej przez wymienione platformy jest zakazane. Używanie do tego ikon emoji specyficznych dla danego kontekstu i powszechnie uważanych za nacechowane seksualnie jest, jak deklaruje platforma, dużym przewinieniem. Na tyle dużym, że może się skończyć nie tylko ostrzeżeniem, ale wręcz blokadą konta. Chodzi tu między innymi o niewinną tylko z pozoru brzoskwinkę, lśniącego bakłażana czy życiodajną kroplę wody.
Solanum melongena, deliciae meae puellae
Nowy przepis został sformułowany tak, żeby nie odwoływał się do jednego emoji. To sprytne zagranie. Facebook dziś na banicję skazując bakłażana, jutro musiałby pewnie dodać do niego ogórka, pojutrze banana, a w następnych dniach wróbelka, marchewkę i owoc granatu. Potrafimy się bardzo kreatywnie posługiwać językiem, także tym symbolicznym, a liczbę zamienników dla stref erogennych ogranicza tylko nasza wyobraźnia. A o to, że erotycznej wyobraźni internetowi nie brakuje, raczej jestem spokojna.
Choć przedstawiciele firmy zastrzegają, że nikt nie straci konta, podając obrazkowy przepis na leczo, nowy przepis może budzić nieco wątpliwości. Facebook od dawna ma problemy z moderowaniem treści erotycznych. Nie raz śmialiśmy się z platformy, której walki z nagością niepowstydziłaby się najbardziej zatwardziała dewotka. Facebook ma na swoim koncie usuwanie antycznych posążków jako zbyt frywolnych dla delikatnych oczu jego użytkowników. Nowy tak bardzo ogólnikowy przepis może ten problem pogłębić. Interpretacja emoji będzie bowiem w pełni zależała od kontekstu, a ten, żeby moderacja miała sens, musi być w określony sposób jednoznacznie erotyczny. Nie jestem przekonana, czy algorytmy Facebooka są w stanie go zrozumieć i rozróżnić. Może im do tego zabraknąć odrobiny erotycznej wyobraźni.