Photoshop 2020 i nowy Lightroom, czyli wszystkie fotograficzne nowości Adobe
Adobe wyłożyło karty na stół. Na konferencji MAX poznaliśmy wszystkie nowości, które trafią do pakietu Creative Cloud. Oto nowe funkcje dla fotografów w programach Photoshop 2020 i Lightroom CC.
Najważniejszą premierą podczas tegorocznej konferencji Adobe MAX był bezsprzecznie Photoshop na iPada, któremu poświęciłem osobny artykuł. Sztandarowy program Adobe nareszcie doczekał się mobilnej wersji, w której tkwi wielki potencjał. Photoshop na iPada jest częścią fotograficznego planu i będzie udostępniony bez dodatkowych opłat, jeżeli kupimy plan przed 31 stycznia 2020.
Photoshop 2020 przyspieszy.
Adobe postawiło duży akcent na przyspieszenie Photoshopa. Tę nowość zauważymy już od momentu włączenia programu i wybrania opcji Plik -> Nowy. Okno wyboru formatu pojawa się natychmiastowo (Adobe mówi o 0,13 s), podczas gdy wcześniej trwało to ok. 2 sekundy. Nie brzmi to może imponująco, ale dla osób pracujących z Photoshopem codziennie, każda taka drobna zmiana sumarycznie mocno wpływa na wydajność pracy.
Szybciej działają też narzędzia. Wypełnianie z uwzględnianiem zawartości działa 12 proc. szybciej, a filtr Rozmycie soczewkowe jest generowany aż 4–5 raza szybciej. Poprawiono też kilka aspektów na macOS, w tym szybkość otwierania plików. Adobe zapowiada, że to dopiero początek drogi, a każda kolejna wersja Photoshopa ma być szybsza od poprzedniej. Oby!
Cloud Documents, czyli praca wprost z chmury.
To jedna z głównych nowości zapowiedzianych przez Adobe. Cloud Documents zostało głęboko zintegrowane z Photoshopem na desktopach i z aplikacją na iPada. Założenie jest takie, by przestać dbać o uploadowanie, pobieranie i synchronizację danych przechowywanych w chmurze Adobe. Całość ma działać na podobnej zasadzie, jak wcześniej w aplikacji Adobe XD. Pliki PSD będzie można otwierać wprost z przestrzeni w chmurze i pracować bez pobierania ich na dysk. Zapewnia to automatyczny zapis i pełną synchronizację pomiędzy urządzeniami.
Pliki PSD przechowywane w chmurze w formie edytowalnej online będą miały rozszerzenie .psdc („c” od „cloud”). Będą oferować pełną kompatybilność z trybem offline, oczywiście po wcześniejszym pobraniu pliku do pamięci lokalnej.
„Tego chyba tutaj nie było…”
Adobe przebudowało też interfejs Photoshopa, ale nie spodziewajcie się rewolucji. Można będzie nie zauważyć zmian, jeżeli nie przyjrzy się odpowiednio dokładnie. W interfejsie tu i tam pojawią się nowe przyciski kontekstowe, np. usuwanie tła po zaznaczeniu obiektu, czy nowy panel gradientów.
Rozmywanie tła w zdjęciach z iPhone’a będzie bardziej naturalne.
Photoshop 2020 pozwala lepiej wykorzystać mapę głębi tworzoną głównie przez smartfony. Mapa przydaje się do tworzenia wiarygodnego rozmycia w tle, z płynnym przejściem od obszarów ostrych do nieostrych. Nowy panel pozwoli na lepsze dobranie charakteru rozmycia.
Zaznaczanie obiektów ze wsparciem sztucznej inteligencji.
Automatyczne zaznaczanie obiektów wykorzystuje teraz algorytmy uczenia maszynowego Adobe Sensei AI, dzięki czemu krawędzie mają być lepiej wykrywane. Ta nowość trafi też niebawem do Photoshopa na iPada.
Wypełnianie z uwzględnieniem zawartości będzie bardziej elastyczne.
Photoshop 2020 pozwala zdefiniować jaki obszar ma być uwzględniony do tworzenia tła do wypełnienia z uwzględnieniem zawartości. Dostępne są trzy warianty: automatyczny (znany dotychczas), prostokątny (bazuje na pikselach znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie zaznaczenia) i własny (pozwala zdefiniować, skąd mają być brane piksele, niczym w narzędziu klonowanie).
Przekształcanie inteligentnych obiektów na warstwy.
Jeżeli korzystamy z inteligentnego obiektu (Smart Object), możemy go „rozpakować” i zobaczyć zawartość w panelu warstw, bez przełączania okna i przestrzeni roboczej. Adobe twierdzi, że ta funkcja była wielokrotnie zgłaszana przez wymagających użytkowników, a programiści współpracowali z artystami, by zaimplementować ją w odpowiedni sposób.
Jest też sporo mniejszych nowości.
Narzędzie Transform Warp pozwala teraz bazować na siatkach o nietypowym zagęszczeniu, np. 4x4, 5x5, a nawet 20x4, jeśli ktoś ma takie życzenie. Pojawiło się też wsparcie na obrazów HDR w 32 bitach. Jest też nowy panel właściwości całych dokumentów i poszczególnych warstw.
Lightroom również doczekał się ważnych usprawnień.
Pierwszym jest przebudowany mechanizm tworzenia panoram wewnątrz Lightrooma. Od teraz okno panoramy będzie miało nową opcję „Fill Edges”, której zadaniem będzie automatyczne wypełnienie białych przestrzeni przy krawędziach panoramy. Mechanizm wypełniania działa przy użyciu świetnie znanego Content-Aware Fill. Ta drobna zmiana pozwoli zaoszczędzić sporo czasu na przerzucaniu panoram pomiędzy Lightroomem a Photoshopem.
Druga nowość to Multi-Batch Export, czyli eksport plików z dwoma ustawieniami jednocześnie. Przykładowo, możemy naraz wyeksportować zdjęcia w oryginalnym rozmiarze i w pomniejszonej wersji przeznaczonej do mediów społecznościowych. Czegoś takiego od zawsze brakowało mi w Lightroomie.
Ważna nowość trafiła też do Lightrooma Mobile na iOS. Jest to (uwaga…) możliwość kopiowania obróbki z jednego zdjęcia na wiele innych, czyli fundamentalne funkcja desktopowego Lightrooma. Lightroom Mobile i Lightroom CC zyskały też nowe, znacznie bogatsze opcje eksportu zdjęć.
Najbardziej cieszą mnie nowości w Lightroomie. Nie dostaliśmy żadnych rewolucyjnych funkcji, ale takie drobne poprawki pozwalają na szybszą edycję, a co za tym idzie ograniczenie czasu spędzanego w Lightroomie. Zdecydowanie najważniejszą dla mnie nowością jest Multi-Batch Export.
