REKLAMA

La Liga próbowała nas zmienić w szpiegów. Zapłaci za to 250 tys euro kary

Nie stać cię na sprzęt szpiegowski? Ściągnij aplikację La Liga. Organizacja zarządzająca hiszpańską ligą włączała mikrofony użytkownikom swojej aplikacji. 

15.06.2019 15.00
Liga hiszpańska aplikacja szpiegowska
REKLAMA
REKLAMA

Za nieetyczną zabawę w policjantów i złodziej La Liga będzie musiała zapłacić 250 tys. euro kary i usunąć swoją aplikację.

Gumowe ucho La Liga słucha.

Oficjalna aplikacja La Liga pozwalała na zdalne włączenie mikrofonu w smartfonie jej użytkowników. Nagrywania odgłosów siorbania sangrii i chrupania tapas przerywanego okrzykami Gooool! Gdzie ty masz oczy? Sędzia kalosz! miało pomóc władzom ligi znaleźć bary, których właściciele nielegalnie puszczają transmisje meczów hiszpańskich drużyn. Jeśli aplikacja rozpoznała, że dźwięki w tle to odgłosy meczu, identyfikowała przestępczy pub, korzystając z danych lokalizacji smartfona.

Zgodnie z oceną Hiszpańskiej Agencji Ochrony Danych (AEPD) takie wykorzystanie mikrofonów użytkowników aplikacji narusza zasady przejrzystości i zasługuje na karę. Dokładniej na 250 tys. euro kary.

La Liga nie ma zamiaru płacić, pójdzie się odwoływać.

La liga zapowiedziała, że nie ma zamiaru poddać się bez walki, w oświadczeniu wydajnym El Pais oznajmiła:

Organizacja broni się, na dwa sposoby. Po pierwsze mówi, że informowała użytkownika o wszystkim, co robi. Aplikacja w zasadach korzystania, które wszyscy czytamy od deski do deski, a przedstawiciele Le Liga pewnie ją też literują, ma napisane, że telefon użytkownika może być wykorzystany do zidentyfikowania oszustów. Do tego w minimalnych uprawnieniach aplikacji jest zezwolenie na włączenie mikrofonu i lokalizacji przez program.

REKLAMA

Po drugie La Liga podkreśla, że zbierane nagrania są analizowane przez algorytmy i wykorzystywane tylko do identyfikowania dźwięków z meczów. Ludzie nie mają do nich dostępu.

Przedstawiciele ligi hiszpańskiej nie widzą nic zdrożnego we włączaniu od czasu do czasu mikrofonów w cudzych smartfonach. W końcu nie chcieli szpiegować ich właścicieli, nagrywać ich konwersacji lub identyfikować tych, którzy nie dość głośno kibicują. Chcieli tylko dowiedzieć się, gdzie jest pub, do którego wpadają na mecze. Głównie po to, żeby go zamknąć, a przynajmniej obłożyć karą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA