REKLAMA

Apple Card miała oferować niskie oprocentowanie. Niestety to ściema

Posiadanie Apple Card to pewien zbiór udogodnień, które w szczególności docenią posiadacze mobilnych urządzeń Apple’a. Na pewno jednak nie znajdzie się wśród nich „niskie oprocentowanie”, o którym wspominano na konferencji.

Apple Card miała oferować niskie oprocentowanie. Niestety, to ściema
REKLAMA

Apple Card to prawdopodobnie jedna z najlepiej zabezpieczonych wirtualnych kart kredytowych na rynku. Jej twórcy słusznie chwalili się na konferencji, że dane związane z tym środkiem płatniczym są praktycznie niewidoczne dla postronnych. Jej niewątpliwą zaletą jest też automatyczna integracja z Portfelem Apple, co jest realnym udogodnieniem dla posiadaczy iPhone’ów. Należy się spodziewać, że Apple Card odniesie sukces na amerykańskim rynku. Prawdopodobnie też z czasem pojawi się w innych krajach. Niewykluczone, że również i w bardzo rozwiniętej pod względem nowoczesnej bankowości Polsce.

REKLAMA

Karta została zbudowana wspólnie z Goldmanem Sachsem i wykorzystuje sieć MasterCard. Jej fizyczna forma nie zapewni możliwości płacenia zbliżeniowo, do tego będziemy musieli użyć telefonu lub zegarka. Jest jednak całkiem atrakcyjnym produktem dla kogoś, kto jest przywiązany do produktów marki Apple. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego Apple na konferencji posunął się do mijania się z prawdą.

„Apple Card będzie nisko oprocentowana”. Rzeczywistość wygląda zgoła inaczej.

Na szczęście Apple już nie rozmija się z rzeczywistością opisując Apple Card na swojej witrynie internetowej. Drobnym druczkiem jest napisane, że „zmienna roczna strona procentowa ma wynosić od 13,24 proc. do 24,24 proc.”. Nie, to nie jest w żadnym razie niskie oprocentowanie.

Według danych Credit Karma na rok 2017, średnie oprocentowanie wszystkich kart kredytowych na rynku amerykańskim wynosiło 12,54 proc., a pod koniec ubiegłego roku – według informacji od Nerd Wallet – nieco ponad 16 proc. Z kolei według danych urzędowych, średnie oprocentowanie kart w ubiegłym roku na rynku amerykańskim to 14,22 proc. Niezależnie więc od tego, jakie źródło wybierzemy, każde wskazuje jedno: Apple Card nie ma wiele wspólnego z niskim oprocentowaniem.

Nie rozumiem. Serio.

REKLAMA

Apple ma szczególnie irytującą tendencję do wybiórczego podawania faktów podczas swoich prezentacji, co pozwala mu snuć niesamowite opowieści o jeszcze bardziej niesamowitych produktach i usługach. Firma ta jednak nigdy, przynajmniej wedle mojej pamięci, nie posuwała się do wprowadzania widzów w błąd. Tymczasem nie ma żadnej miary czy punktu odniesienia, gdzie Apple Card byłaby niskooprocentowana.

Nie rozumiem tego tym bardziej w kontekście faktu, że Apple Card to sensowny produkt. Nie dla każdego (i nie mam tylko na myśli mocno ograniczonej dostępności w ujęciu geograficznym), ale bez wątpienia, gdybym używał iPhone’a i usług Apple’a, to chciałbym sobie sprawić takie coś. Problem w tym, że w produktach tego typu liczy się zaufanie. Wiara w solidność wydawcy karty. Zaufałbym w pełni Apple’owi jako powiernikowi moich prywatnych danych, firma ta robi wiele dobrego w kwestii bezpieczeństwa i ochrony prywatności swoich klientów. Mam jednak problem z wciskaniem mi kitu – zwłaszcza gdy rozmawiamy o tak ważnej sprawie, jaką są moje pieniądze.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA