Projektor nie jest zastępstwem TV. To maszyna od zadań specjalnych pozwalająca na więcej
Chociaż jestem entuzjastą obrazu z lampy, nie lubię narracji, jakoby projektory wypierały telewizory. Znam wielu miłośników obrazu XXL, którzy będą bronić takiej tezy jak niepodległości. Rozumiem ich argumenty, ale sam jestem zdania, że projektora nie powinno się używać jako substytutu telewizora. Poprawnie i świadomie wykorzystany projektor pozwala na znacznie, znacznie więcej. Trzeba tylko podejść do takiego zakupu z głową.
Czy projektor jest lepszy niż telewizor? Nie znoszę tego pytania. To jak pytać czy samolot jest lepszy od samochodu. Czy bułka jest lepsza od chleba. Owszem, współczesne projektory posiadają takie parametry i podzespoły, że nie muszą mieć kompleksów wobec salonowych telewizorów. Jednak nie to czyni je wyjątkowymi. Nie po to używa się projektora, by zastępował 56-calowego Samsunga podczas wieczornego oglądania Faktów. Ograniczenie dobrego projektora do substytutu TV jest zbrodnią. To jak używanie iPada jako deski do krojenia. Można, ale od razu czuć, że coś jest nie tak.
Projektor jest tak dobry jak twój pomysł na niego.
Współczesne projektory cechują się ostrym, wyraźnym i kolorowym obrazem wspartym najnowszymi formatami. Natywna rozdzielczość 4K? Nie ma problemu. Opóźnienie nieprzekraczające 20 ms, tak kluczowe dla graczy? Proszę bardzo. Tryb sportowy z większą liczbą klatek lub tryb filmowy z klasyczną wartością 24p? Dla każdego coś miłego. HDR? Mówisz i masz. Technologia przestała być wąskim gardłem. Naświetlenie pomieszczenia również nie jest już problemem.
Z lampą o jasności 3000+ ANSI piękne, słoneczne południe nie pokrzyżuje żadnego planu. Znajomi zawsze są w szoku, gdy widzą, jak wyraźny może być obraz z projektora. Bez żaluzji, bez specjalnych ekranów i bez białych ścian. Ich zaskoczenie jest najlepszym dowodem głębokiej nieświadomości na temat współczesnych projektorów. To już nie jest sprzęt, który możecie pamiętać z klas lekcyjnych i salek konferencyjnych. To już nie są lampy, przy których trzeba siedzieć w półmroku, bo inaczej niczego nie widać.
Projektor za 2500 zł nie musi się wstydzić przed telewizorem za 2500 zł. Po prawie 10 latach z lampami nauczyłem się jednego: twój projektor jest tak dobry, jak twój pomysł na niego. To fundamentalna zasada, która wyróżnia ten produkt na tle telewizorów. Bo chociaż telewizor zawsze będzie miał nieco wyższy kontrast, nieco żywsze kolory i wiekszą jaskrawość, projektor pozwala na znacznie, znacznie więcej.
W znalezieniu dobrego pomysłu na projektor pomaga znajomość zalet i przewag, jakie ten typ urządzenia ma nad telewizorami. Oczywiście istnieją również pola, na których projektory wciąż są za telewizorami. O nich także wspominam. Także weźcie głęboki oddech, odpalcie drzemiące w was pokłady kreatywności i startujemy.
Zaleta #1: Z telewizora 56 cali nie zrobisz 160 cali. Z projektora tak.
Jedną z najwiekszych, o ile nie największą zaletą projektorów jest skalowalność obrazu. Kładziesz urządzenie na stoliku kawowym, odpalasz i masz obraz o przekątnej 56 cali. Przenosisz projektor nieco do tyłu, na regał, i nagle robi się 80 cali. Montujesz urządzenie pod sufitem jak najdalej od przeciwległej ściany i voila - cieszysz się ostrym, wyraźnym obrazem o przekątnej 120 cali. Wszystko w cenie produktu, który kosztuje ćwiartkę wielkogabarytowego telewizora. To zaleta, która jest nie do przecenienia.
Skalowalność obrazu to wspaniała możliwość, o której często się zapomina. Aktualnie bawię się dwoma domowymi projektorami Optomy: potężnym modelem Optoma UHD300X (4500 zł) z natywną obsługą formatu 4K oraz tańszym, przystępniejszym wariantem Optoma HD27e (2500 zł) działającym w FHD. Oba urządzenia pozwalają na rzucanie obrazu o rozmiarze od 40 cali (przekątna) do aż 300 cali. 300 cali! To około 6 metrów w poziomie oraz 3,5 metra w pionie. Prawdziwie przygniatające, kinowe doświadczenie.
Oczywiście im dłuższą drogę musi pokonać światło lampy, tym gorszy jest obraz końcowy. Dlatego z własnego doświadczenia zawsze zakładam, że połowa maksymalnego rozmiaru dedykowanego przez producenta to górna wartość, powyżej której nie powinno się wychodzić. Oczywiście są od tego wyjątki jak np. wizualizacje podczas imprez plenerowych. Jednak co do zasady te 50 proc. maksymalnego zasięgu lampy to zawsze gwarant ostrego, jasnego, wyraźnego i żywego obrazu. Mówimy więc o rzutowaniu ekranu o przekątnej 150 cali, z odległości około 5 metrów.
Teraz wejdźcie na Allegro, Ceneo lub Amazon i zobaczcie, ile kosztuje najtańszy 150-calowy telewizor. Pusto? Nie bez powodu. Ekrany powyżej 100 cali albo są niedostępne w Polsce, albo ich koszty liczone są w setkach (nie przesadzam) tysięcy. Dlatego myśląc o wielkiej powierzchni ekranowej projektor był, jest i jeszcze długo będzie nie do zastąpienia. No chyba, że masz wolne pół miliona złotych, żeby zrobić OLED-ową ścianę w stylu budżetowego studia telewizyjnego.
Zaleta #2: Tylko nie zapomnij wziąć projektora!
Doskonale pamiętam, gdy pierwszy raz rzuciłem obraz na jednolitą ścianę domku działkowego. Znajomi od razu zaczęli przerzucać się pomysłami wykorzystania projektora. Przez kilka ostatnich lat mój prywatny rzutnik służył za multimedialne centrum atrakcji. Czasami miałem wręcz wrażenie, że urządzenie stawało się ważniejszym gościem na letnich grillach niż ja sam. Z drugiej strony nie mogę mieć tego za złe znajomym. Kto raz zakosztował kibicowania Reprezentacji pod chmurką, we własnym ogródku, szybko przyzwyczaja się do dobrego.
Projektor to bez wątpienia produkt znacznie bardziej przenośny od telewizora. Jasne, nic nie stoi na przeszkodzie, aby w ogrodzie postawić stół, a na nim umieścić piękny szklany ekran za kilka tysięcy. Tyle tylko, że gdyby TV należał do mnie, to schodziłbym na zawał przy każdej suto zakrapianej imprezie plenerowej. Telewizory mają to do siebie, że łatwo je przewrócić, ale bardzo trudno z powrotem postawić w nienaruszonym stanie.
Oczywiście projektor też nie jest mobilną bestią na modłę smartfonu czy tabletu. Potrzebuje źródła zasilania, więc tak czy inaczej nie obędzie się bez ciągnięcia kabli. Z dwojga złego wolę jednak wrzucić projektor do torby (poręczna Optoma HD27e bez problemu mieści się do plecaka na laptop) niż myśleć nad przenoszeniem 60+ calowego telewizora. Projektor zabiera mniej miejsca, łatwiej go ustawić, jest bardziej stabilny i trudniej zepchnąć go ze stołu.
Zaleta #3: multimedialne centrum od A do Z
Od dobrych kilku lat głośniki stereo są standardowym wyposażeniem projektora. Mimo tego na maratonach filmowych ze znajomymi co jakiś czas pytają, czy wziąłem jakieś głośniczki do podłączenia. Te zaskoczone twarze, gdy muzyka dobiega bezpośrednio z projektora... No po prostu magia. Kosmiczna technologia. Przykład z głośnikami po raz kolejny utwierdza mnie w przekonaniu, jak niska jest świadomość na temat możliwości współczesnych lamp. Te są bowiem całkiem niezłymi centrami multimedialnymi, które pozwalają na znacznie więcej niż zrzucanie obrazu z laptopa.
Przykładowo, obie testowane przeze mnie Optomy posiadają gniazda USB, które są dodatkowo zasilane. Oznacza to, że do projektorów można podłączyć przystawki pokroju Google Chromecasta. Wspinasz i gotowe. Netflix, Spotify, Google Photos, YouTube - na co tylko masz ochotę. Laptop podpięty przez HDMI staje się zbędny. Mimo tego stale noszę w kieszeni plecaka kabel MHL, który pozwala zrzucać obraz ze smartfonu bezpośrednio po kablu. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Standardowym wyposażeniem projektorów Optoma jest także gniazdo audio 3,5 mm oraz złącze wyjściowe 12 V (dla elektrycznie rozwijanego ekranu). Dwa gniazda HDMI sprawiają z kolei, ze nie muszę żonglować kablami między Chromecastem oraz Nintendo Switchem. Do tego mocarna Optoma UHD300X jest także wyposażona w złącze optyczne, które docenią miłośnicy porządnego dźwięku. Mam tutaj podłączonego DAC-a.
Współczesny projektor, nie tylko z półki premium, naprawdę nieźle radzi sobie bez laptopa. Jeśli w szafie kurzy się wam Chromecast, to dzięki przystawce możecie tchnąć w lampę zupełnie nowe życie. Zasilane, autonomiczne gniazdo USB-A powinno być standardem wszystkich współczesnych projektorów. Optoma robi to dobrze i naprawdę bym się nie obraził, gdyby producenci konkurencyjnych urządzeń poszli dokładnie tym samym śladem.
Zaleta #4: obraz w takiej jakości, że broni się sam
Projektory mają swoje technologiczne ograniczenia. Największym z nich bez wątpienia jest czerń, która nigdy nie była, nie jest i raczej nie będzie tak czarna, jak życzyliby sobie tego wymagający maniacy kina. Z drugiej strony, pod względem osiąganych parametrów i możliwości obrazu, współczesne projektory są zbliżone do lamp w kinach. Również tych z najdroższymi biletami, jak IMAX (gwoli ścisłości mamy tam do czynienia raptem z obrazek 2K) czy Skoda.
Naprawdę nie słyszałem, żeby osoba wychodząca z najnowszych Avengerów narzekała na kontrast, jasność czy barwę. Żeby było ciekawiej, kinowy obraz często jest gorszy od tego osiąganego we własnym salonie. Bywa, że w multipleksach oszczędzają na lampach, rzucając obraz w wydłużającym żywotność trybie eco. Ten negatywnie oddziałuje na naturalność barw czy jasność. Dlatego zawsze bawiły mnie negatywne komentarze osób na temat jakości obrazu w projektorach, gdy te same osoby zachwycały się potem kinowymi standardami. Placebo w postaci popcornu potrafi zdziałać cuda.
Zresztą, co będę pisał. Rzućcie okiem na zdjęcia wykonane przeze mnie o różnych porach doby. Tańsza, kosztująca niewiele ponad 2000 zł Optoma HD27e radzi sobie doskonale. Nawet w samo południe, gdy za oknem jest jasno, a obraz pada na szarą ścianę bez dedykowanego ekranu. Niesamowite, jak ekonomiczne projektory zbliżyły się jakością do ekonomicznych telewizorów. Gdy razem ze znajomymi gramy w Mario Kart 8 na podzielonym ekranie, ci nieustannie są zaskoczeni, że w ciągu dnia obraz z lampy może wyglądać tak ostro i wyraźnie.
Do tego obraz z projektora może zostać poddany technologicznej obróbce. Poza klasycznymi suwakami jasności, kontrastu czy nasycenia, Optomy mają również dedykowany tryb gry. Opóźnienie jest tutaj minimalne, co docenią posiadacze konsol podłączonych kablem HDMI. Projektory potrafią również zwolnić z częstotliwością odświeżania, schodząc do 24 klatek na sekundę. W ten sposób obraz staje się mniej dynamiczny, a zaczyna być bardziej filmowy.
Do tego Optomy świetnie wykorzystują to, co w lampach najważniejsze: jasność. Dzięki silnemu światłu model UDH300X symuluje działanie technologii HDR, której sygnał jest w stanie rozpoznawać. Rozbłyski bieli potrafią być wręcz oślepiające. Wybuchy, jęzory ognia, promienie światła - wszystko to wygląda naprawdę dojmująco. Nie jest to ten sam HDR który znamy ze średniej i wysokiej jakości telewizorów, ale coś znacznie bardziej… naturalnego? Jaskrawego? Trudno to opisać i jeszcze trudniej uchwycić na zdjęciu. Efekt jest jednak WOW.
Zaleta #5: nie pójdziesz z torbami.
Po wielu latach grzania mieszkania lampą jestem zdania, że projektor nie może walczyć z telewizorem. Oba urządzenia mają się uzupełniać. Podczas gdy przepiękną Zjawę z DiCaprio wciąż wolę obejrzeć na telewizorze 4K, tak FIFA 2019, Mario Kart 8, Diablo 3 czy Tekken jest obowiązkowo grany na projektorze. Ciężki psychodeliczny thriller wolę zobaczyć na telewizorze, ale gdy znajomi wpadają w odwiedziny, liczy się tylko projektor. Tutaj nie ma konfliktu. Jest maksymalizacja możliwości.
Skoro oba urządzenia są względem siebie komplementarne, porządny projektor nie może być droższy od porządnego telewizora. Wszakże w większości mieszkań to TV jest produktem pierwszego wyboru. Dlatego dodatkowy projektor nie powinien kosztować kilka razy więcej. Na szczęście nie kosztuje. Wręcz przeciwnie. Za nieco ponad 2000 zł można dostać porządną lampę, podczas gdy za 2000 zł w życiu nie kupiłbym sobie porządnego telewizora.
W ostatnich latach średnia półka projektorów drastycznie zjechała z ceny. To doskonała wiadomość dla wszystkich rozglądających się za lampą do salonu. Fakt, że taki sprzęt jak Optoma HD27e kosztuje 2500 zł, kilka lat temu byłby nie do pomyślenia. Maksymalna przekątna 300 cali, solidna jakość do 150 cali, jasność powyżej 3000 ANSI, wbudowane głośniki 10W, gniazdo USB z autonomicznym zasilaniem, dwa porty HDMI, solidne wsparcie oprogramowaniem - naprawdę, naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Świetna, uniwersalna konfiguracja Full HD.
Szczerze? Nieco denerwuje mnie nieświadomość możliwości współczesnych projektorów.
Śledzimy z zapartym tchem rywalizację na rynku telewizorów, gdy pod nosem wyrasta nam naprawdę opłacalna, naprawdę wszechstronna kategoria produktów. Jeżeli ktoś ma w salonie kilka metrów ściany do zagospodarowania, grzechem jest nie sprawdzić, na co stać współczesne projektory. Jeśli wciąż kojarzycie te urządzenia jako zawodne pudła podwieszane w salach lekcyjnych, czeka was gigantyczne zaskoczenie. Tak jak moich znajomych. Potem znajomych ich znajomych.
Nie przeczytacie u mnie, że projektor jest lepszy (bądź gorszy) od telewizora. Jednak żaden telewizor nie sprawdzi się podczas letniego grillowania tak jak rozgrzana lampa. Projektor nie ma sobie równych podczas maratonu Gwiezdnych wojen ze znajomymi oraz podczas redakcyjnego turnieju w Mario Kart 8 Deluxe. To sytuacje, w trakcie których nigdy nie zamieniłbym Optomy na modną, nieporęczną bryłę telewizora. Żadne mieszkanie nie straci na obecności projektora, a w zależności od kreatywności jego właścicieli może niesamowicie zyskać. Zostawiam wam to pod rozwagę.
*Materiał powstał we współpracy z marką Optoma