Pytanie na otwarcie tygodnia: Co kupiliście na wyprzedażach Black Friday oraz Cyber Monday?
Wyprzedaże z okazji Czarnego Piątku już za nami, a ostatnie promocje Cyber Poniedziałku właśnie dogasają. Czy sklepy działające na terenie Polski stanęły na wysokości zadania? Czy daliśmy się ponieść zakupowemu szaleństwu? Jak co tydzień, przeprowadziłem ankietę wśród redaktorów Spider's Web aby znaleźć odpowiedzi na interesujące mnie pytania. Spytałem ich przy okazji co sprawili sobie na Black Friday oraz Cyber Monday.
Pytanie na otwarcie tygodnia brzmi zatem: Co kupiliście na wyprzedażach Black Friday oraz Cyber Monday? Poniżej widzicie odpowiedzi blogerów, których pochwyciły macki mojej sondy. Jestem jednak ciekaw tego, co wam udało się upolować i czy zrobiliście jakiś dobry interes podczas wyprzedaży. Komentarze są do waszej dyspozycji.
Przemek Pająk - aparat fotograficzny Sony oraz ciuchy
Odnoszę wrażenie, że tegoroczny Czarny Piątek w Polsce - mimo potężnie większego pola rażenia medialnego, niż rok wcześniej - jakoś nie obrodził super promocjami, które mogłyby mnie zachwycić na tyle, że wpadłbym w wir dodatkowych zakupów. Jestem średnio zadowolony z tegorocznego Black Friday oraz Cyber Monday
Kupiłem:
- aparat fotograficzny Sony DSC-RX 100 III
- spodnie
Planowałem zakup aparatu od dawna i czekałem na promocję cashback/Black Friday Sony, która zapowiadała się mocno ciekawie. Kupiłem za 1999 zł. Oszczędność to ok 300 zł. Zawsze na Black Friday kupuję sobie także coś z ciuchów, bo większość marek, które mnie interesują mają ciekawe promocje. W tym roku zdecydowałem się na dwie pary fajnych spodni z kolekcji jesień/zima Massimo Dutti. Wydałem 550 zł. Oszczędziłem 20 proc.
Liczyłem na to, że coś jeszcze kupię, czego nie planowałem. Niestety nic mnie nie zaciekawiło.
Tymon Grabowski - nie kupiłem niczego
Problem z Black Friday jest taki, że w jakiś sposób sprzedawcy chcą wymusić na mnie, kiedy mam coś kupić. Nie mogę się na to zgodzić – to ja decyduję kiedy kupuję jakąś rzecz, cena jest w tym przypadku kwestią drugorzędną. Wolę przepłacić i kupić dany przedmiot wtedy, kiedy uznam to za stosowne, a nie kupić go w idiotycznym momencie tylko dlatego że jest tańszy.
Jedyna rzecz, która interesowała mnie z okazji Black Friday, tj. nowe body aparatu fotograficznego Canon, podrożała na piątek o 400 zł.
Kupiłem:
- nic
Bardzo mocno się wahałem:
- nie
Podsumowanie: tradycją niczego nie nazwiesz.
Szymon Radzewicz - myślałem, że nie wydam ani grosza. No i przyszedł poniedziałek
Ja dziękuję za taki Czarny Piątek. Najpierw sklepy windują ceny do 120 proc. rynkowej stawki, a potem łaskawie wykonują cięcie na 90 proc. początkowej sumy. No nic tylko walić do marketów drzwiami i oknami. Przeglądając fatalne promocje byłem pewien, że podczas wyprzedaży wydam raptem 8 złotych, które spożytkowałem na kapitalną grę turową XCOM: Enemy Within dla iPada. No i przyszedł Cyber Monday.
Cyber Monday wziął mnie z zaskoczenia. Wszystko przez delikatną, ale nie dającą mi spokoju promocję na grajbelkę Sonos Beam. Z Sonosami jest trochę jak ze sprzętem Apple - cholernie mocno trzymają cenę. Dlatego kiedy listwa muzyczna sztywno ustawiona na 1899 zł dostała rabat w wysokości 200 zł, coś we mnie pękło. Nim się obejrzałem, stałem się lżejszy o 1699 złotych. Kiedy myślałem, że to już koniec impulsywnego kupowania, pojawiła się świetna promocja na porządne słuchawki bezprzewodowe Sony ze średniej półki. Rabat należał do tych rzeczywistych i opłacalnych, bo za model wyceniony na 700+ złotych zapłaciłem o 40 proc. mniej.
Kupiłem:
- Sonos Beam (1699 zł) (-200 zł.)
- Sony MDR-XB950N1 (444 zł) (-39 proc)
- XCOM: Enemy Within z App Store (8 zł) (- 80 proc)
Bardzo mocno się wahałem:
- Sony Alfa A7 II body (3499 zł) (-30 proc)
Wydałem jakieś 200 razy więcej niż zakładałem. Mam nadzieję, że grajbelka Sonosa będzie tego warta.
Jakub Kralka - racjonalny piątek
Rok temu kupiłem buty Primamoda, za które dałem kupę pieniędzy (nawet po przecenie), a choć bardzo mi się podobały wizualnie, to ich wykonanie czy komfort używania pozostawia wiele do życzenia… są naprawdę fatalne. Jak mawia pewien mój znajomy - “nie stać mnie na buty z Primamoda”, w znaczeniu: że lepiej dołożyć i kupić gdzie indziej. Z tego też względu w tym roku postawiłem sobie za cel powściągliwość.
Bardzo mi w tym pomógł cytat „Do not spoil what you have by desiring what you have not; remember that what you now have was once among the things you only hoped for”. Podoba mi się - zwłaszcza, gdy obserwuję rozdmuchany konsumpcjonizm niektórych moich redakcyjnych kolegów. Nie chcę wymieniać nazwiskami, nie chodzi mi zresztą nawet o Złomnika, ale wielu z nich ma tendencje do skupowania ponadprzeciętnej liczby rupieci, tylko dlatego, że jest na nie jakaś promocja.
Nie o promocję, a o klauzulę przydatności chodzi, dlatego też w tym roku pozostałem niewzruszony wobec promocji Czarnego Piątku.
Kupiłem:
- nic
Nadal szukam i kiedyś kupię:
- fajnych skórzanych rękawiczek
- dobrych butów na zimę
- iPhone X 64 Silver w uczciwym cenie z polskimi fakturami i rękojmią, w cenie poniżej 3800 zł
Łukasz Kotkowski - w tym roku nie miałem szczęścia do wyprzedaży
Postanowiłem zrobić spore zakupy sprzętu muzycznego i choć sumaryczna kwota nie jest jakaś powalająca, to liczyłem, że oszczędzę chociaż parę stówek. A tu klops.
Wstrzymywałem się z tym zakupem przez kilka tygodni, licząc na czarnopiątkowe promocje. Przygotowałem dwa identyczne koszyki w dwóch sklepach (sprawa tym smutniejsza, że nie były to sklepy polskie, lecz brytyjski i niemiecki), by przekonać się, że w Black Friday nie został przeceniony ANI JEDEN artykuł z mojej listy. Smuteczek.
Kupiłem:
- Gitarę elektryczną Fender Player Telecaster (2600 zł)
- Wzmacniacz treningowy Vox Adio Air GT (1100 zł)
- Akcesoria muzyczne (800 zł)
Zaoszczędziłem:
- nic
Wnioski? Nie warto było czekać na Black Friday, mogłem od miesiąca cieszyć się nową gitarą. No i czasem jednak fajnie być przedsiębiorcą. Sklep z Niemiec rozliczył mi zakup jako transakcję wewnątrzwspólnotową, więc kwota należności została pomniejszona o VAT. Doliczając wrzuceniu zakupu w koszta, wyjdzie całkiem znośna „promocja”.
Rafał Gdak - ¯\_(ツ)_/¯
Black Friday w Polsce to zaledwie cień szału obniżek i promocji zza oceanu. W jednym z amerykańskich sklepów mignął mi 500-dolarowy rabat na 15-calowego MacBooka Pro - tego typu promocja mogłaby mnie w Polsce zachęcić do zakupów (niekoniecznie MacBooka). Niestety rabaty w rodzimych sklepach można nazwać symbolicznymi, choć właściwsze byłoby słowo „śmieszne”.
W najbliższym czasie planuje zakup robota kuchennego, dlatego przejrzałem oferty w sieciówkach i mniejszych sklepach AGD. Rabaty rzędu 30 - 40 zł, nie wzbudziły we mnie impulsu kupowania. A przecież w taki dzień kupujemy właśnie impulsywnie. Jeżeli doliczyć do tego niezbyt uczciwe praktyki opisane przez Mateusza Nowaka, Black Friday staje się nie świętem zakupów, ale jego irtyującą parodią.
Kupiłem:
- kurs na platformie Udemy (34,99 zł)
- cztery ebooki z 50-procentowym rabatem (46 zł)
Bardzo się wahałem:
- niestety nie miałem okazji
Dawid Kosiński - konsola do gier i sprzęt fotograficzny
Tegoroczny Black Friday był bardzo głośny i… rozczarowujący. I choć wydałem sporo pieniędzy, to kupiłem głównie rzeczy bezpośrednio lub pośrednio służące mi w pracy, na które czaiłem się od kilku miesięcy. Następne tak duże zakupy zrobię najwcześniej za rok, bo już mam wszystko, czego potrzebuję.
Kupiłem:
- Gimbal DJI Osmo Mobile 2 (519 zł zamiast 649 zł)
- Słuchawki Sony WH1000XM2 (999 zł zamiast 1399 zł)
- Mikrofon Snowball (325 zł, bez przeceny)
- Xbox One X w zestawie z Battlefield V oraz Red Dead Redemption 2 (1799 zł zamiast ok. 2300 zł)
Bardzo się wahałem:
- Nad zestawami gier na Nintendo Switch, na które i tak bym nie miał czasu
Mateusz Nowak - aplikacja, na którą polowałem od dawna
Za każdym razem, gdy Marcin pisał na Spider’s Web o Affinity Photo, to mówiłem sobie, że w końcu muszę kupić tę aplikację. Jednak Affinity Photo na Maca kosztował zawsze 235 zł, a na iPada 93 zł. Razem to daje 328 zł, co jest kwotą dość małą, jeśli porównamy ją do kosztów związanych z korzystaniem z zamiennika jakim jest Adobe Photoshop. Z drugiej strony wydanie 328 zł na aplikacje, które - umówmy się - nie były mi niezbędne, było kwotą na tyle zaporową, że nie zdecydowałem się na zakup.
Jednak z okazji Czarnego Piątku wszystkie aplikacje Affinity zostały przecenione o 30 proc. W tym Affinity Photo for desktop i Affinity Photo for iPad. Kupiłem obie. Zapłaciłem odpowiednio 165 zł i 65 zł. Razem 230 zł. Czyli zaoszczędziłem 98 zł.
To był dobry deal. Weekend spędziłem na oglądaniu poradników wideo i czytaniu przewodników po wielu funkcjach wbudowanych w Affinity Photo. Już teraz jestem zadowolony z zakupu i z tego, co umiem zrobić w programie Affinity Photo. Jestem oczarowany tym, że pracę mogę zacząć na Macu, a potem dokończyć lub dokonać niezbędnych zmian na iPadzie. Świetna sprawa.
Kupiłem:
- Affinity Photo for desktop 164,99 zł (-30 proc.)
- Affinity Photo for iPad 64,99 (-30 proc.)
Nie zainteresowała mnie żadna inna oferta. Ale i tak jestem zadowolony.
Marcin Połowianiuk - tylko potrzebne rzeczy.
Jeśli chodzi o elektronikę, potrzebowałem tylko jednej rzeczy, głośników komputerowych. Niedawno moje stare głośniki dokonały żywota, więc z zakupem nowych celowo czekałem na Black Friday. I udało się. Kupiłem kolumny Edifier przecenione rzekomo o 150 zł (choć tak naprawdę o 100). Nie miałem zamiaru buszować po sklepach w poszukiwaniu taniej elektroniki, której tak naprawdę nie potrzebuję. I cieszę się, że wytrwałem w tym postanowieniu.
Na marginesie, od kilku tygodni szukałem promocji na konkretny telewizor. Kilka dni przed Black Friday znalazłem w dużym elektromarkecie bardzo dobrą zniżkę na “mój” model, więc go kupiłem. Zastanawiałem się, czy był to dobry ruch na kilka dni przed świętem wyprzedaży, ale okazało się, że cena mojego telewizora na Black Friday poszła w górę.
Kupiłem:
- Głośniki komputerowe Edifier R1280DB (399 zł) (-27 proc.)
- Trochę zimowych ciuchów ;) (- 50 proc.)
Wniosek na przyszłość: trzeba łapać okazję bez czekania na Black Friday.
Piotr Grabiec - tylko ciuchy
Jeśli chodzi o elektronikę, oprogramowanie, to skompletowałem już swój zestaw dawno temu - a jeśli jakiś sprzęt, aplikacja albo gra mnie zainteresują, to i tak kupuję je zwykle na premierę lub w momencie, gdy zaczną mi być potrzebne. Przy zakupach brakuje mi cierpliwości.
Tak jak Tymon wolę wydać nieco więcej na coś, co chcę mieć, i mieć to od ręki, niż czekać na to miesiącami dla paru złotych oszczędności, które mogą zmienić się w podwyżkę. Nie uzależniam więc swoich planów zakupowych odświęta zniżek, które w dodatku w polskim wydaniu jest wypaczeniem tej idei.
Black Friday, a dokładniej Black Weekend, bo promocja trwała jak się okazało przez kilka dni, pozwolił mi jednak zaoszczędzić trochę na ubraniach - ale tylko totalnym przypadkiem. Idąc do sklepu, nawet o potencjalnej zniżce nie myślałem. Rabat w wysokości 30 proc. przy kasie mnie po prostu miło zaskoczył.
Kupiłem:
- ubrania
Bardzo się wahałem:
- nie dotyczy
Karol Kopańko - prawie niczego nie kupiłem
Rozczarowany Black Friday może być tylko ktoś, kto myślał, że tego dnia sprzedawcy zamienią się w cudotwórców i będą sprzedawali produkty po kosztach, dokładając do interesu. Darmowych obiadów po prostu nie ma. Ja zamiast tego polecam kupującym śledzić cenę produktów na jakiś czas przed sezonem wyprzedaży, aby nie dać się naciągnąć na promocje po horrendalnych podwyżkach cen.
Sam kupuję wszystkie potrzebne rzeczy na bieżąco, aby nie dać się zmanipulować okazjom, kiedy wszyscy ruszają na zakupy, więc tym razem w oko wpadła mi tylko jedna perełka.
Kupiłem:
- karnet do Cityfit za 10 zł (-80 zł)
Bardzo mocno się wahałem:
- rower szosowy Cube Litening za 4,8 tys. zł (zdecydowałem jednak, że moja poczciwa szosówka daje jeszcze radę) (-5,2 tys. zł)
- wideo-rejestrator i kamera cofania Xiaomi Yi Mirror DashCam za 235 zł
- lot do Iranu z promocji Ukrainian Airlines
Podsumowanie: Black Friday to żniwa dla sklepów, ale i sidła dla kupujących.