Katolicka odpowiedź na Pokemon GO. W Follow JC GO łapiesz Świętych, a areny do walk zamieniono na kościoły
Ewangelizacyjna misja Kościoła musi trwać przy użyciu najnowszych technologii. Krzewienie wiary powinno odbywać się za pomocą wszystkich dostępnych środków i kanałów. Doskonale rozumie to hiszpańska fundacja Ramon Pane, która stworzyła katolicką odpowiedź na Pokemon GO; grę Follow JC GO.
- Który ci wypadł? U mnie znowu Święty Franciszek... - Piotr Skała! - O kurczę, ale zazdro. Wymienisz się? - może w ten sposób Hiszpanie z fundacji Ramon Pane widzieli potencjał drzemiący w Follow JC GO. Ich gra mobilna jest kalką Pokemonów na smartfony. Również polega na zwiedzaniu okolicy, z mapą która pokazuje naszą lokalizację. Jednak zamiast łapać okoliczne stworki, kolekcjonujemy świętych do albumu.
Na szczęście święci nie walczą ze sobą przy pomocy magicznych ataków.
Follow JC GO (Android, iOS) ma głównie kolekcjonerski charakter. Rozgrywka jest przeplatana sporadycznymi mini-grami, ale te nie są niczym nadzwyczajnym. Gdyby nie religijna otoczka, na dzieło Ramen Pane nikt nawet nie zwróciłby uwagi. Nie pomaga rownież brak języka angielskiego. Premierowa edycja programu wspiera wyłącznie hiszpański. Szkoda, bo właśnie teraz produkcja ma swoje pięć minut. Jej producenci mogą przespać okazję.
Deweloperzy zarzekają się jednak, że wsparcie dla kolejnych języków pojawi się lada moment. Twórcy chwalą się również, że temat Follow JC GO był poruszany w Watykanie, podczas jednego z wielu spotkań dotyczących działań ewangelizacyjnych. Oczywiście gra nie jest pierwszym katolickim produktem w Google Play czy App Store. Wcześniej na mobilnych platformach ukazywały się m. in. cyfrowe Biblie oraz piękne kalendarze adwentowe.
Follow JC GO pokazuje, jak powinna wyglądać ewangelizacja 2.0.
Kościół musi dotrzeć do człowieka wszystkimi możliwymi kanałami. Jeśli wierny spędza godziny z nosem w smartfonie, to instytucja powinna być rownież tam. Kościół już kilka razy pokazał, że potrafi umiejętnie wykorzystać nowe technologie. Wystarczy spojrzeć na świetnie funkcjonujące konta parafialne na Facebooku. Teraz trzeba iść za ciosem, stąpając po cienkiej linii między otwartością na wiernych oraz zinstytucjonalizowanym konserwatyzmem.