11 rzeczy, które powinieneś wiedzieć o HTC U11+, zanim wydasz na niego 3390 zł
Zeszłoroczna premiera od HTC to tylko odgrzewany kotlet, czy może nowa jakość na rynku mobilnym? Czy ogromne wymiary i mniejsze belki pozwolą U11+ walczyć jak równy z równym z LG V30 czy Pixelem XL2?
Aktualizacja: HTC obniżyło cenę U11+ do 2999 zł. Członkowie klubu HTC mogą kupić telefon za 2700 zł.
1. Cewka na pierwszym planie.
Pierwszą i najbardziej rzucającą się w oczy nowością testowanej wersji są oczywiście przezroczyste plecki, które odsłaniają cewkę NFC do komunikacji bezprzewodowej (nie jest to cewka indukcyjna, ponieważ linia U nie wspiera ładowania indukcyjnego).
Pod słońce wprawne oko zauważy również moduł aparatu czy fragment akumulatora. Nie ma to oczywiście żadnego znaczenia użytkowego, a jedynie niesie walor wizualny i jest fajnym puszczeniem oka w kierunku smartfonowych geeków.
2. Doskonałe wykonanie i niewygodne etui.
HTC U11+ jest jednym z najpiękniejszych telefonów, jakie miałem okazję trzymać w swoich rękach. Jego błyszczące, szklane plecki przyciągają wzrok, mieniąc się w świetle, ale również pieczołowicie zbierają odciski palców.
Sam telefon dość dobrze trzyma się w dłoni. Choć jest ogromny i bardzo śliski, to ma zaokrąglone krawędzie i rogi. Producent dodaje również w pudełku silikonowe, przezroczyste etui. Niestety zdecydowanie lepiej było ono pomyślane w oryginalnej „jedenastce”. Obecna wersja przykrywa cztery boki urządzenia, co znacznie je poszerza. Oryginał skupiał się jedynie na rogach, co było o wiele efektywniejszym rozwiązaniem.
Silikonowe etui sprawia również, że bardzo trudno o wyczucie kliknięcia przycisku odblokowywania, który sam w sobie jest wyraźnie wykończony – niewielką tarką.
Dodatkowo HTC U11+ jest certyfikowany normą IP68, co oznacza, że niestraszna mu nawet kąpiel w basenie.
3. HTC przeniosło czytnik na plecki
Mniejsze ramki sprawiły, że pod ekranem nie starczyło już miejsca na czytnik, który teraz trafił na plecki. Działa bez najmniejszych zarzutów i jest zlokalizowany w bardzo wygodnym miejscu. Osobiście o wiele bardziej pasował mi jednak pod tym kątem U11, gdyż mogłem go odblokować bez podnoszenia z biurka.
4. Ekran panoramiczny o proporcjach 2 do 1.
Sześciocalowy ekran o rozdzielczości 1440 na 2880 punktów oferuje duży pulpit roboczy, ale wypada dość blado w porównaniu do niedawno testowanego przeze mnie Samsunga Galaxy S9. Owszem, jest ostry i generuje ładne kolory, ale brakuje mu jasności, kontrastu i barw panelu OLED.
Najbardziej dotkliwy jest ten pierwszy brak, który będzie się dawał we znaki w słoneczne dni. Wówczas komfortowe korzystanie z telefonu będzie bardzo utrudnione.
Plusem jest za to dodanie opcji Always on, która nawet na wygaszonym ekranie pokazuje najnowsze powiadomienia. Niestety z tego poziomu nie można przejść do konkretnej aplikacji oczekującej na naszą reakcję.
HTC postarało się o zmniejszenie ramek w stosunku do bazowej „jedenastki”, ale wciąż zarówno nad, jak i pod ekranem mamy pokaźnych – jak na 2018 rok – rozmiarów belki. Ekran zajmuje bowiem jedynie 78 proc. frontu urządzenia. Przed zarysowaniem chroni go szkło Corning Gorilla Glass 5.
5. Duży akumulator 3930 mAh
Akumulator jest dość pojemny, ale w połączeniu z ogromnym ekranem jego wydajność wcale nie wybija się na plus w stosunku do reszty stawki. Wciąż jest to nieco więcej niż jeden dzień komfortowego użytkowania.
Na szczęście telefon wspiera technologię Quick Charge 3.0, więc połowę akumulatora ładuje się w niecałe 40 minut.
6. Świetna wydajność
Telefon ma na pokładzie Qualcomm Snapdragona 835 i 6 GB RAM-u. Ten tandem skutecznie radzi sobie z każdą kłodą, jaką możemy rzucić przed jego silikonowe nóżki. Dodatkowo na polskim rynku dostępna jest jedna wersje pojemnościowa - 128 GB, którą można rozszerzyć kartami microSD. Włożymy je do hybrydowego slotu, który gościć może również dwie karty sim.
7. Najnowszy Android 8.0 Oreo
Błyskawiczna nakładka HTC śmiga na najnowszej wersji systemu Google’a. Nie ingeruje przesadnie w system, przez co w większości aplikacji systemowych poczujemy się jak w domu już za pierwszym razem. Niestety jej wygląd kłóci się bardzo mocno z Material Design, zwłaszcza jeśli chodzi o personalizowalną zakładkę z lewej strony pulpitów. Mam nadzieję, że Tajwańczycy dobrze zdają sobie sprawę, że czas już na redesign.
Wygląd to jedno, a jak z aktualizacjami? HTC już od kilku lat przyzwyczaiło nas do regularnych łatek, więc i tym razem nie powinniśmy zbyt długo czekać na nowe wersje Androida. HTC też ma tu pole do popisu, gdyż pracuje nad swoim własnym asystentem - Sense Companion, który wciąż jest bardzo ograniczony.
8. Brakuje gniazda słuchawkowego.
Podobnie jak w U11, jedynym dostępnym portem jest USB typu C, przez który podłączamy słuchawki i ładowarkę. W pudełku znajdziemy przejściówkę do minijacka. Nie oferuje ona jednak rozdzielenia sygnały dźwiękowego i ładowania, jak robi to np. Sony, przez co jednoczesne podłączenie do kontaktu i słuchanie muzyki jest możliwe jedynie z użyciem słuchawek bezprzewodowych lub przez wbudowane głośniki.
9. Fantastyczne głośniki.
Drugim z wieloletnich wyróżników HTC są świetnej jakości głośniki z systemem BoomSound. Tym razem nie dostajemy jednak dźwięku stereo, gdyż głośniki zaledwie dzielą się częstotliwościami – górny (używany do rozmów) emituje wysokie częstotliwości, a dolny niskie. Efekty ich współpracy są jednak głośne i czyste, świetne do nagłośnienia małego pokoju.
Klasą samą w sobie pozostają słuchawki z systemem USonic i aktywną redukcją szumów. Do telefonu podłączymy je przez port USB C.
10. Zeszłoroczny aparat daje radę.
Tylny aparat (pojedynczy!) ma matrycę 12 Mpx i światło f/1.7. Jest też dokładnie taką samą konstrukcją jak w przypadku „jedenastki”. Podtrzymuję więc swój bardzo pozytywny werdykt, wydany na podstawie długich testów. Zdjęcie są bardzo szczegółowe i mogą się pochwalić świetną rozpiętością tonalną. Do pewnego stopnia niestraszne im nawet ciemniejsze pomieszczenia – pojawi się wówczas nieco szumu, ale sam wielokrotnie byłem zaskoczony, że tak mały sensor stać na tak dużo.
11. HTC U11+ również nagrywać pełne detali klipy w 4K (do sześciu minut).
Czy brakuje podwójnej kamery? Kiedy miałem ją pod ręką i tak traktowałem bardziej jako bajer na Instagrama, więc nieszczególnie mi jej żal.
Przedni aparat ma rozdzielczość 8 Mpx i światło f/2.0. Daje absolutnie zadowalającej jakości selfiaki, które można wykonywać w trybie panoramicznym, czyli łączenia kilku zdjęć.
Po lewej zwykłe selfie, po prawie łączone z trzech zdjęć.
Aparat absolutnie kosiłby konkurencję, gdyby nie to, że niedawno na rynku pojawił się Samsung Galaxy S9, który jest jeszcze o klasę lepszy. Przegrywa jednak na jednym polu – dźwięku. Cztery mikrofony w U11+ z systemem zoomu nagrywają dźwięk bez najmniejszych zakłóceń nawet w podbramkowych warunkach.
Aparat jest również świetnie zintegrowany ze ściskanymi krawędziami telefonu (Edge Sense). Za ich pomocą możemy robić zdjęcia, zmieniać kamerę czy nawet uruchamiać aplikację aparatu. Możemy je oczywiście podpisać do dowolnego skrótu, jak np. włączenia latarki, uruchomienia asystenta głosowego czy map.
HTC U11+ jest bardzo dobrym telefonem, zdecydowanie jednym z lepszych, jakie kiedykolwiek testowałem. Ma świetny aparat, doskonałą wydajność i jakość odtwarzanej muzyki. Niestety brakuje mu mniejszych ramek, nowocześniejszej nakładki i ekranu OLED, który mogłyby go postawić w jednym szeregu z flagowcami od Samsunga, Google czy LG. A przecież cena (3390 zł), pozycjonuje go właśnie na tej najwyższej półce.