REKLAMA

Synu, tą golarką nie zgolisz swojego kopru. Xiaomi Mijia - recenzja

Wydałem na nią 120 zł i teraz sądzę, że to pieniądze wyrzucone w błoto. Elektryczna golarka podróżna Xiaomi Mijia kusi małymi rozmiarami, estetycznym wyglądem i ładowaniem przez USB-C. Niestety polega na polu swojego zastosowania. Bardzo słabo goli zarost.

Xiaomi gorsze. Tę golarkę podróżną z Chin najlepiej wyrzucić do kosza
REKLAMA

Kieszonkowa golarka wielkości paczki papierosów, ważąca jedynie 100 gramów? Przecież to świetna propozycja dla osób, które często podróżują i nie chcą za każdym razem upychać do plecaka kilkukrotnie większych sprzętów. Już na samym początku w mojej głowie zapaliła się jednak lampka ostrzegawcza. Dlaczego Braun czy Philips nie zrobili jeszcze golarki mniejszej niż myszka do komputera? Może byłaby za słaba, aby poradzić sobie z zarostem? Ta niepewność nie powstrzymała mnie jednak przed wydaniem 120 zł w jednym z chińskich sklepów.

REKLAMA
 class="wp-image-716274"

W zamian za to po kilku tygodniach dostałem niewielkie pudełko z golarką, szczotką do czyszczenia ostrzy, kabelkiem do ładowania i instrukcja po chińsku. Co mnie zdziwiło, nie sugerowała ona połączenia z aplikacją, co jest już standardem w przypadku wielu szczoteczek elektrycznych.

Obudowa golarki jest podzielona na dwie części. Górna, ochraniająca ostrza jest aluminiowa, a dolna plastikowa. Dzięki temu bardzo dobrze trzyma się ją w dłoni, choć czasami trzeba się nieco nagimnastykować, aby trafić palcem na wyłącznik.

 class="wp-image-716277"

Golarkę ładujemy przez USB-C, np. z powerbanka, co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem, bo w podróż nie musimy brać dodatkowego kabla. Wedle deklaracji producenta, jeśli będziemy jej używać każdego dnia przez 3 minuty, akumulator powinien nam wystarczyć na miesiąc. W moim przypadku energia skończyła się po 20 dniach.

Zużywa ją silnik rozpędzający się do 7800 cykli pracy na minutę, napędzający ostrze wykonane z japońskiej stali. Oszczędzę wam dalszego marketingowego bełkotu związanego z ostrością tejże stali, która ma dorównywać japońskim katanom.

Tak naprawdę jedyne co musicie zapamiętać z tej recenzji, to aby nie kupować golarki Xiaomi.

 class="wp-image-716262"

Mój zarost nie należy do szczególnie bujnych. Da się to zauważyć na zdjęciach. Aby zachować gładką twarz i nie narażać się na komentarze w stylu "zgól ten koper, synu" używałem golarki Philipsa codziennie. Miałem nadzieję, że Xiaomi zastąpi ją w podróży. O... jak bardzo się przeliczyłem...

Po pierwszym goleniu wyglądałam tak, jakbym się w ogóle nie golił.

 class="wp-image-716283"

Części zarostu golarka zupełnie nie chwyciła, a inne włoski tylko nieprzyjemnie rwała. Przeczytałem w internecie, że trzeba jej dać szansę na przyzwyczajenie się do twarzy, skóry i zarostu - może Chińczycy są w tym względzie trochę inni Europejczycy?

Po miesiącu zmieniło się bardzo mało. W dalszym ciągu nie mogłem wyjść na spotkanie po sesji z golarką Xiaomi. Choć używałem jej przez 10 minut i tak musiałem później skorzystać jeszcze raz z większej golarki.

REKLAMA

Stałem się uboższy o 120 zł i przekonałem, że Xiaomi nie zawsze lepsze*.

 class="wp-image-716259"

*Choć zwykle tak.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-11-03T15:17:19+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T15:09:44+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T14:40:25+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T14:32:30+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T14:00:59+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T13:14:29+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T11:51:06+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T07:53:33+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T06:45:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T06:30:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-03T06:15:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-02T19:29:40+01:00
Aktualizacja: 2025-11-02T17:15:41+01:00
Aktualizacja: 2025-11-02T14:30:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-02T07:12:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-02T07:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-01T16:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-01T15:30:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-01T15:15:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-01T15:00:00+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA