Lenovo nie daje za wygraną. Mirage Solo to nowy pomysł firmy na wirtualną rzeczywistość

Firma Lenovo na przykład za świetny pomysł uznała stworzenie samodzielnych gogli VR. Samodzielnych w takim sensie, że do ich działania nie potrzebny jest żaden smartfon. Dzięki temu Mirage Solo ma być urządzeniem zoptymalizowanym pod jedno, konkretne zastosowanie. Pod wirtualną rzeczywistość.

Zacznijmy od specyfikacji, żeby mieć ją z głowy. W środku niezależnego Mirage'a znajdziemy Snapdragona 835 i 4 GB RAM-u, czyli zeszłoroczna wysoka półka. Do tego należy pamiętać, że powyższe podzespoły odpowiedzialne są za mniej zadań, niż ma to miejsce w smartfonach.

To przekłada się na wysoką jakość obrazu. Mirage Solo oferuje rozdzielczość QHD i 120° pola widzenia. Dla porównania, Gear VR Samsunga zapewnia 96°. Parametry Mirage Solo przekładają się na bardzo ładny obrazek wyświetlany przed oczami.

Oczywiście nie udało się wyeliminować efektu drzwi siatkowych (screendoor effect), ale jest on na tyle mało zauważalny, że po kilkunastu minutach spędzonych na zabawie tym urządzeniem człowiek przestaje go rejestrować.

Do pełni szczęścia brakowało mi zintegrowanych słuchawek i trochę większej pamięci wewnętrznej. 64 GB to trochę za mało, jak na niezależne urządzenie dedykowane do wirtualnej rzeczywistości. Lenovo na szczęście dodało slot na karty microSD i gniazdo jack 3,5 mm, więc obie niedoskonałości da się obejść.

No i pojemność wbudowanego akumulatora mogłaby być większa. 4000 mAh wg danych producenta starczy na 3 godziny zabawy. Dane producenta mają w zwyczaju nieco koloryzować rzeczywistość, więc podejrzewam, że w rzeczywistości Mirage Solo zacznie domagać się podłączenia do ładowarki po dwóch godzinach z kawałkiem.

Firma Lenovo chyba stwierdziła, że nie ma sensu tworzyć koła od nowa i mocno zainspirowała się projektem gogli Playstation VR. I słusznie. Równomiernie rozłożony ciężar (644 g) sprawia, że Mirage Solo nie powoduje żadnego większego dyskomfortu po założeniu.

Niestety nie mogę powiedzieć tego samego o wentylacji wewnętrzej części gogli, czyli tam gdzie są soczewki. Słaba wentylacja sprawia, że potrafią one błyskawicznie parować, psując cały efekt wow.

Nie wiem, może po dłuższym czasie spędzonym z tym sprzętem byłbym w stanie wyregulować je tak, żeby wyeliminować ten problem. Na krótkim pokazie prasowym się nie udało.

Gogle Mirage Solo oparte są na technologii Daydream, dzięki czemu wszystkie produkcje zgodne z ekosystemem Google. Do tego Lenovo, co prawda jeszcze nieoficjalnie, ale chwali się, że zacieśnia współpracę z wytwórnią Disney. Także kupując Mirage Solo możecie liczyć na kolejne gry z uniwersum Marvela i Gwiezdnych wojen.

Choć z drugiej strony strategia stosowana obecnie przez wszystkich producentów sprzętu VR oznacza coraz większą fragmentację treści. Kupując Mirage Solo, możecie zapomnieć o oprogramowaniu Oculusa, dostępnym na Gear VR i tak dalej. Zamknięte w ten sposób ekosystemy na pewno nie przyczyniają się do wzrostu popularności urządzeń VR wśród konsumentów.

No i dzięki zgodności z Daydream, do Mirage Solo dodawany jest ten sam kontroler, co do urządzenia Google'a. Czasem naprawdę nie ma sensu wymyślać koła na nowo.

Za urządzenie przeznaczone tylko i wyłącznie dla wirtualnej rzeczywistości Lenovo liczy sobie 1500 zł. Moim zdaniem jest to bardzo rozsądna kwota względem oferowanych przez Mirage możliwości.

O ile oczywiście będziemy z nich w pełni korzystać.