Mój werdykt jest taki: kupować. OnePlus 5 – recenzja Spider’s Web
OnePlus 5 nie przekona właścicieli Galaxy S8, prawdopodobnie najlepszego telefonu na rynku. Jest jednak od niego znacznie tańszy. I choć wad mu nie brakuje, to telefon ten zdecydowanie można zaliczyć do sensownych propozycji.
OnePlus 5 nie jest już tak atrakcyjny cenowo jak jego poprzednik. Najtańszą wersję nowego modelu można kupić za około dwa tysiące złotych. Niestety, nie miałem do czynienia z poprzednimi telefonami tej młodej firmy, więc nie potrafię więc ocenić skoku jakościowego, jaki się dokonał, i tego, czy wzrost ceny względem poprzednika jest uzasadniony.
Wiem jednak jedno. To jeden z najfajniejszych telefonów na rynku. I choć mam się w nim czego czepiać, to nieprzyjemnie będzie mi się z nim rozstawać. Jeśli chodzi o stosunek jakości i możliwości do ceny, konkurować z nim może wyłącznie LG G6. A to o czymś świadczy.
OnePlus 5 – czym właściwie jest?
OnePus 5 dostępny jest w dwóch wersjach: z 6 GB RAM i 64 GB pamięci masowej oraz z 8 GB RAM i 128 GB pamięci masowej. Używałem głównie pierwszej wersji, w której – jak założyłem – łatwiej będzie mi wychwycić potencjalne niedociągnięcia.
Telefon zyskał też podwójny aparat, który umożliwia wykonywanie zdjęć bokeh, a także pozwala na coś w rodzaju optycznego zooma (czy raczej: zwężania kadru przy niewielkiej stracie jakości). Pomysł dokładnie taki sam, jak w przypadku iPhone’a 7 Plus.
Obudowę OnePus 5 wykonano z anodyzowanego aluminium. Jest smukła (7,25 mm), fantastycznie leży w dłoni, a cały sprzęt jest świetnie wyważony i lekki (153 g). Pomimo tego, iż wewnątrz zamknięto najszybsze dostępne podzespoły, nigdy nie zdołałem rozgrzać urządzenia. Czepiając się: wyświetlacz wystaje o jakieś pół milimetra nad krzywiznę obudowy. Nie wpływa to absolutnie na nic, ale powoduje nieprzyjemne wrażenie w dotyku, jeżeli z jakichś bliżej nieznanych względów tam umieścimy palec.
Telefon, niestety, nie jest odporny na zanurzenia ani zachlapania.
OnePlus 5 to niestety pierwszy smartfon, który czyni przewodowe słuchawki wygodniejszymi od bezprzewodowych.
Anteny są umiejętnie schowane przed naszym wzrokiem na górnej krawędzi obudowy, co nie wyszło im niestety na dobre. Pierwszą istotną wadą jest antena Bluetooth. Jest tak schowana, że nawet włożenie telefonu do kieszeni w spodniach może spowodować rwanie się sygnału przesyłanego do słuchawek na głowie. Takie coś spotykałem tylko w najtańszych „chińczykach”. Bardzo niemiła sprawa, w obu wersjach telefonu.
Kwestionowałbym też sensowność obecnego z boku przycisku do zmiany profili dźwięku. Do wyboru są trzy jego pozycje - każdą można skonfigurować w systemie, jeśli chodzi o wibracje i dzwonki różnych powiadomień. Nie wiem jak wy, ale ja i tak po prostu wyciszam dzwonek przyciskiem głośności, a zajęte przez przycisk miejsce przeznaczyłbym na slot kart microSD. Którego OnePlus 5 nie ma.
Telefon wyposażono w złącze USB-C, a jego projektanci tchórzliwie pozostawili w nim złącze 3,5 mm. Nie brakuje też niezłego głośnika, choć nie jest on niczym szczególnym w porównaniu do droższych urządzeń. Całość uzupełnia szybko działający czytnik linii papilarnych.
Wyświetlacz nie zachwyca. I jest super. Już tłumaczę ten paradoks.
OnePlus 5 nie oferuje nietypowych proporcji ekranu czy tryliarda pikseli. Zamiast tego proponuje 5,5-calowy wyświetlacz AMOLED, pracujący w rozdzielczości Full HD. Jakość obrazu jest świetna - czcionki są ostre, kolory cudne, czernie głębokie, zdjęcia wyglądają świetnie. Niższa rozdzielczość zapewnia OnePlusowi 5 znacznie dłuższy czas pracy na akumulatorze, niż gdyby wyposażono go w ekran QHD. A dokładność 401 ppi uznaję za całkowicie satysfakcjonującą.
Android Nougat 7.1.1 z obietnicą Androida O.
No dobrze, tu rozmijam się nieco z prawdą. OnePlus 5 nie korzysta z Androida, ale ze zbudowanego na podstawie AOSP systemu OxygenOS, zgodnego z usługami Play. Jest to jednak tylko formalność, bowiem to co jest na pokładzie, jest zgodne ze wszystkimi API najnowszego Androida i jego funkcjami. Czym się różni więc OxygenOS od Androida? Wieloma bardzo drobnymi szczegółami, z których najistotniejszy wydaje mi się tryb czytania. Ten, dla wskazanych aplikacji, redukuje emisję niebieskiego światła i zmienia paletę barwną na skalę szarości. OxygenOS oferuje też rozbudowane menu ustawień systemowych i całkiem niezłego launchera.
Blotware’u żadnego nie stwierdzono. Całość działa szybko i stabilnie, współpracuje też bez problemu z alternatywnymi ekranami blokady czy launcherami. Ba, nawet w ustawieniach jest pozycja, która pozwala wybrać ten domyślny.
Niestety, OxygenOS nie domaga w jednej kwestii, a jest to autorski, agresywny w zamrażaniu procesów, system oszczędzania akumulatora. Początkowo nie mogłem dojść do tego, dlaczego niestandardowy ekran blokady nie zmienia tapety codziennie, jak mu kazałem, i dlaczego Facebook nie wysyła mi powiadomień. W końcu, metodą prób i błędów, doszedłem do źródła problemu. OxygenOS radośnie ubija pracujące w tle procesy, przez co na żadnej z aplikacji nie można polegać. Mechanizm oszczędzania energii należy całkowicie wyłączyć.
Wydajne podzespoły i przyzwoity czas pracy na akumulatorze.
Na pokładzie OnePlus 5 znajdziemy najszybszą odmianę procesora Snapdragon i 6 GB lub 8 GB RAM. Tego telefonu nie da się zmęczyć. Czy to wymagające gry, czy wiele otwartych aplikacji, między którymi się przełączamy, czy cokolwiek jeszcze wymyślimy – OnePlus 5 bez zająknięcia czy nawet rozgrzania zrealizuje zlecone mu zadanie. Interfejs jest płynny, wszystko działa perfekcyjnie.
Nie zauważyłem żadnej różnicy pomiędzy wersją 6 GB a 8 GB. Co prawda RAM-u nigdy za wiele i druga wersja z pewnością jest bardziej przyszłościowa, ale patrząc po tym, co jest możliwe dzisiaj, wybierając pomiędzy obiema wersjami OnePlusa 5, powinniśmy się raczej zastanawiać, czy chcemy 64 GB pamięci masowej czy 128 GB. A to istotne rozważania, bowiem OnePlus 5 nie pozwala na rozszerzenie jej za pomocą karty microSD.
Wbudowany niewymienny akumulator o pojemności 3300 mAh pozwala na około 12 godzin normalnej pracy przy włączonej pełnej łączności bezprzewodowej, wyłączonym trybie oszczędzania energii i przy typowym użytkowaniu, jakim jest częste sprawdzanie powiadomień, wykonanie kilka zdjęć i okazjonalnej lektury treści w sieci czy maili. Jest to wynik poprawny, acz zarazem rozczarowujący. To przecież podobnie jak konkurencja wykorzystująca wyświetlacze o znacznie wyższej rozdzielczości.
Sytuację ratuje system szybkiego ładowania: wystarczy kilkanaście minut z ładowarką, by wydłużyć pracę telefonu o kilka godzin.
Aparat to przemiła niespodzianka.
Byłem zaskoczony tym, że telefon w tej cenie robi tak ładne zdjęcia. Nie są one jednak idealne, więc by móc ocenić jakość aparatu w kontekście ceny telefonu, na którym został zamontowany, poprosiłem o pomoc Marcina. Oddaję mu więc głos.
OnePlus 5 pod względem aparatu można uznać za kopię iPhone’a 7 Plus. Podstawowy obiektyw ma standardowy kąt widzenia i dużą jasność f/1.7, a dodatkowy teleobiektyw lepiej nadaje się do portretu, ale jednocześnie rozczarowuje przeciętną jasnością f/2.6.
Ogólna jakość zdjęć stoi na wysokim poziomie i widać, że OnePlus odrobił pracę domową. Podczas gdy w poprzednich smartfonach firmy aparat był po prostu „OK”, teraz można go uznać za dobry, a miejscami nawet bardzo dobry. Jakość nikogo nie powinna rozczarować, zwłaszcza na tej półce cenowej. Trzeba jednak mieć świadomość, że OnePlus 5 wypada gorzej od aparatów z najlepszych flagowych smartfonów z tego, a także z ubiegłego roku.
A jak wypada gwóźdź programu, czyli tryb portretowy? Cóż, działa dobrze, kiedy działa dobrze. Niestety w większości przypadków ewidentnie widać jakieś mankamenty - a to ramka okularów wystająca poza obrys twarzy jest rozmyta niczym tło, a to kilka elementów tła nie jest rozmytych, mimo że powinno być. Kiedy jednak uda się zrobić zdjęcie bez takich błędów, software’owy bokeh wygląda naprawdę ładnie.
OnePlus 5 odstaje od czołówki także pod względem wideo. Nie dość, że najwyższa rozdzielczość to tylko Full HD, to na dodatek zabrakło optycznej stabilizacji obrazu, choć do dyspozycji pozostaje cyfrowa. Szkoda, to troszkę za mało.
Omawiane przez Marcina zdjęcia (i wiele innych) możecie zobaczyć w pełnej rozdzielczości pod tym adresem.
Aktualizacja: OnePlus 5 rejestruje wideo w formatach 720p, 1080p, 1080p@60fps i 4K.
OnePlus 5 – czy warto kupić?
Za około 2 tys. złotych otrzymamy ładny, dobrze wykonany telefon z wyświetlaczem bardzo dobrej jakości, dobrym aparatem, bardzo wydajnymi podzespołami, niezłym czasem pracy na akumulatorze, najnowszym Androidem i odpowiednim wyposażeniem. Jedyną ewidentną wadą urządzenia jest bardzo kiepski moduł Bluetooth i brak jakiegokolwiek certyfikatu dla wodo- i pyłoodporności.
A to oznacza, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to, czy warto kupić OnePlusa 5. Jest on sporo tańszy od większości sztandarowych modelów znanej konkurencji, ale też nie jest zauważalnie tańszy od LG G6. I choć bardzo mi się spodobał, zdecydowanie nie jest pozbawiony wad.
Od siebie napiszę tyle: istotnymi dla mnie wadami, a więc patrząc na całość bardzo subiektywnie, był wspomniany Bluetooth. „Tylko” dobry czas pracy na akumulatorze rozwiązuje mechanizm szybkiego ładowania, wyświetlacz jest świetny, mimo niższej rozdzielczości, a OxygenOS działa na tych podzespołach bardzo sprawnie. I ta konstrukcja, tak wygodna dla dłoni. Rzekłbym: kupować!
Choć doskonale rozumiem, że dla niektórych brak obsługi kart pamięci czy wodoodporności mogą być czynnikami skreślającymi OnePlusa 5 z listy życzeń.