Cavion GO, czyli o tym, jak jeździ się na elektrycznym jeździku
Poruszając się po Warszawie widzę coraz więcej osób jeżdżących na małych pojazdach elektrycznych. Jeździkach, deskorolkach, monocyklach (?) i innych wynalazkach. Dlatego też od jakiegoś czasu chciałem przetestować taki sprzęt i przekonać się, czy taki środek transportu rzeczywiście ma sens.
Pierwszym pojazdem, który trafił w moje ręce jest elektryczny jeździk Cavion GO 6.5 Hoverboard. Z opisu polskiego dystrybutora wynika, że jest to elektryczna deskorolka. Według mnie o wiele trafniejszym opisem tego gadżetu jest „segway bez uchwytu na ręce” albo po prostu elektryczny jeździk. Deskorolka działa jednak trochę inaczej.
Cavion GO: przygotowanie do jazdy
W pudełku z elektrycznym jeździkiem znajdują się jeszcze dwie rzeczy: ładowarka i instrukcja. Na ładowarkę nie sposób narzekać – rozładowany akumulator Cavion GO jest w stanie naładować do pełna w 3-4 h. Instrukcję za to można całkowicie pominąć. Wiem to, bo w końcu do niej zajrzałem.
O wiele wygodniej odwiedzić jest stronę dystrybutora, z której dowiemy się, że maksymalne obciążenie tego modelu jeździka to 120 kg, jego prędkość maksymalna to 10 km/h, a zasięg to (tutaj dużo zależy od masy użytkownika i warunków pogodowych) 15-20 kilometrów. Tyle teorii, czas na praktykę.
Jazda na Cavion GO: na początku jest strasznie, a potem strasznie fajnie
W zasadzie najtrudniej nauczyć się wchodzić i schodzić z tego jeździka. Jest to spowodowane tym, że podczas obu tych czynności musimy zachować równowagę, stojąc na jednej nodze (kiedy druga jest akurat w powietrzu). Dlatego podczas swoich pierwszych prób dodatkowo łapałem się czegoś ręką. Po dwóch dniach takiej zabawy, wsiadanie i zsiadanie z Cavian GO przestało być już takim wyzwaniem i nie sprawia mi już problemów. Kwestia wprawy.
Sama jazda jest zdecydowanie łatwiejsza. Dwa silniczki elektryczne radzą sobie bardzo sprawnie z balansowaniem samym jeździkiem, więc użytkownik nie musi martwić się o utrzymywanie równowagi. Żeby jechać do przodu, wystarczy przechylić stopy, w taki sam sposób, w jaki normalnie stanęlibyśmy na palcach. Ruch w tył z kolei przypomina stanie na piętach. Im większe wychylenie, tym szybciej jeździk się porusza.
Testowany przeze mnie Cavion GO potrafi jeździć z prędkością 10 km/h. Niby niewiele, ale wierzcie mi, te 10 km/h, gdy człowiek stoi na jeździku, wydaje się zawrotną prędkością. Przynajmniej na początku. O jej osiągnięciu informuje nas krótki sygnał dźwiękowy. Po kilku godzinach praktyki muszę przyznać, że jazda tym ustrojstwem sprawia sporo frajdy. Samo sterowanie też staje się po chwili na tyle naturalne, że człowiek przestaje o nim myśleć. Nie mogę się w tym miejscu podeprzeć żadnymi naukowymi dowodami, ale wydaje mi się, że nauka jazdy na jeździku elektrycznym jest o wiele łatwiejsza, niż opanowanie zwykłej, analogowej deskorolki.
Cavion GO nie przepada za nierówną powierzchnią
W sieci wielokrotnie spotykałem się z twierdzeniem, że jeździki wyposażone w kółka o średnicy 6,5” są pojazdami „terenowymi”. Nie są. To znaczy, jest spora szansa na to, że Cavionem GO przejedziecie po trawniku (sprawdzałem), ale nie ma to żadnego sensu.
W przypadku tego elektrycznego pojazdu obowiązują te same ograniczenia, co na desce, czy rolkach. Im równiejszy chodnik, czy ścieżka rowerowa, tym lepiej. Chociaż muszę przyznać, że na kostce Bauma (która rozprzestrzenia się w Warszawie, jak jakaś zaraza) Cavion GO radzi sobie o wiele lepiej, niż rolki, czy deskorolka.
Jeśli chodzi o podjazd pod wzniesienia, to według dystrybutora Cavion GO radzi sobie z podjeżdżaniem pod wzniesienia o maksymalnym kącie 17°. Wzniesienia, które udało mi się znaleźć w Warszawie potwierdzają tę informację. Chociaż podjeżdżając pod wszelkiej maści górki i śpiących policjantów, trzeba uważać, żeby nie zarysować jeździka. Jadąc do przodu, jesteśmy już nieco pochyleni w tę stronę, podjazd pod wzniesienie dodatkowo zmniejsza odległość od gruntu do „podwozia” elektrycznego pojazdu.
Po kilku dniach jazdy, na dolnej stronie plastikowej obudowy zauważyłem już kilka zarysowań. Nie wpływa to w żaden sposób na działanie pojazdu, więc w gruncie rzeczy nie ma się czym przejmować.
Pojemny akumulator: plus i minus w jednym
Muszę przyznać, że na plus zaskoczył mnie zasięg Cavian GO. To, ile uda nam się przejechać na jednym ładowaniu w dużej mierze zależy od naszej masy. Przy moich 80 kg okazało się, że jeździk wraz ze mną jest w stanie przejechać 10 – 12 kilometrów, zanim trzeba naładować go ponownie. Domyślając się, że jego realny zasięg „pode mną” będzie wynosić właśnie tyle, zaplanowałem sobie przejazdy testowe, tak aby nie wylądować za daleko od domu z rozładowanym jeździkiem.
Bo gdybym wylądował, to taszczenie 10,5 kilogramowego sprzętu pod pachą (albo na ramieniu, co jest trochę bardziej wygodne) szybko stałoby się uciążliwe. Dwa silniczki o mocy 350 W każdy i akumulator 36V o pojemności 4400 mAh swoje ważą, więc masa ta jest jak najbardziej usprawiedliwiona. Nie zmienia to jednak faktu, że po rozładowaniu nasz jeździk zamienia się w ciężki i nieporęczny sprzęt.
Cavion GO ma też wbudowany głośnik Bluetooth
Z tym elektrycznym pojazdem możecie połączyć się też za pomocą swojego telefonu. Cavion GO zgłasza się jako „Urządzenie Bluetooth” i po sparowaniu naszego telefonu pozwala na… odtwarzanie muzyki dzięki głośnikowi wbudowanemu w jeździk. Jakość odtwarzanego dźwięku nie powala, ale w sytuacji awaryjnej, kiedy nie macie innego sposobu na puszczenie swojego ulubionego kawałka, wasz jeździk uratuje sytuację.
Szkoda tylko, że oprócz odtwarzania sobie muzyki z telefonu, producent nie pomyślał o stworzeniu jakiejś prostej aplikacji, która pokazywałaby aktualny stopień naładowania akumulatora. Informacja ta wyświetlana jest zero-jedynkowo, na samym pojeździe. Wskaźnik naładowania akumulatora jest albo podświetlany na zielono, co oznacza „wszystko ok, możesz jeździć dalej” i na czerwono – „kończy Ci się prąd, czym prędzej znajdź wolne gniazdko”. Żadnych stanów pośrednich, czy informacji, że właśnie rozładowaliśmy akumulator do połowy.
Cavion GO to zabawka sprawiająca sporo frajdy
Jak na pojazd elektryczny za 799 zł, Cavion GO to ciekawy gadżet. Jazda na dwukołowym, samopoziomującym się jeździku sprawia sporo frajdy. Nie jest to żaden demon prędkości, jednak szczerze mówiąc, przy takiej pozycji jazdy, jaką wymusza to urządzenie, wątpię, żebym odważył się pojechać na nim szybciej.
Sama nauka jazdy nie trwa zbyt długo i człowiek zaczyna czuć się na nim pewnie po zaledwie kilku godzinach. Obsługa też jest banalnie prosta i sprowadza się do wciśnięcia jedynego, zamontowanego na jeździku przycisku ON/OFF.
Gdybym miał 10 - 14 lat to pewnie musiałbym ładować tę zabawkę kilka razy dziennie i wymyślał już, jakie triki można na nim zrobić. A że jest to moim zdaniem sprzęt dedykowany tej właśnie grupie wiekowej, to wydaje mi się, że jest całkiem interesujący i warto rozważyć jego kupno.