Przekazywanie myśli? Na myśl, że Facebookowi może się to udać, mam gęsią skórkę
Postanowiłam nie panikować. Co ma być to będzie. Jeśli to Facebook ma zostać korporacją, która wprowadzi interfejsy mózg-komputer do użytku, jeśli to Facebook spełni wizje futurologów o komunikacji bez słów, to niech tak będzie.
Trochę to przerażające, ale co tam. Przecież i tak nic na to nie poradzę, bo Facebook już działa w tym kierunku.
Sama czasem fantazjuję o urządzeniu, które wyeliminowałoby konieczność wklepywania tekstu na klawiaturze. O czymś w stylu: w myślach dyktuję tekst, w pliku czy w czymkolwiek innym, co będzie istnieć w przyszłości, tekst spisuje się sam. Taki myślospis.
Dlaczego więc na wieści o tym, że laboratorium Facebooka nazwane Budynek 8 pracuje nad neurobrazowaniem i zatrudnia ekspertów, którzy wcześniej pracowali między innymi w DARPA, czyli rządowym programie Stanów Zjednoczonych zajmującym się rozwijaniem technologii wojskowych, pojawia mi się gęsia skórka?
Mark Zuckerberg już w 2015 roku wspominał, że w przyszłości być może będziemy mogli porozumiewać się bezpośrednio za pomocą myśli, a nawet przekazywać sobie w ten sposób przeżycia.
Oczywiste, że Mark Zuckerberg chciałby być osobą odpowiedzialną za stworzenie takich technologii. Zuckerberg jest przecież w trakcie misji łączenia ze sobą całego świata. Nieważne, że świat nie chce być ze sobą kompletnie połączony, skoro z Facebookiem mu się udało, to z interfejsem mózg-komputer też musi się udać.
Nie wiemy, nad czym dokładnie pracuje Budynek 8.
Być może z projektów związanych z neuroobrazowaniem nigdy nic nie wyniknie. Możliwe też, że wynikną wspaniałe rzeczy, jak na przykład pomoc osobom ograniczonym ruchowo.
Jednak to wciąż Facebook. Od razu nasuwa się wizja, w której za pomocą myśli przekazujemy sobie wspomnienia bezwartościowych momentów, nikogo nieinteresujące opinie, fałszywe newsy, a pomiędzy tym wszystkim pojawiają się myśli sponsorowane, reklamujące chińskie sklepy internetowe.
Każda duża korporacja technologiczna ma dedykowane oddziały zajmujące się próbami tworzenia technologii przyszłości. Google ma X. To właśnie w tym laboratorium odbywały się sekretne prace nad samojezdnymi samochodami już lata temu. To w X powstały Google Glass i to tam trwają prace nad superbateriami do smartfonów.
Takie labolatoria istnieją nie tylko dlatego, by stworzyć coś przełomowego. Dla korporacji to próby zapewnienia sobie przewagi technologicznej i wykreowania nowych trendów, na których można potem zarabiać. Nie warto oszukiwać się, że Facebook czy Google zrobi coś z czystego altruizmu. Nawet jeśli Facebook stworzy nowe sposoby komunikacji, które przysłużą się polepszenia stanu ludzkości, wciąż jest nastawiony na zyski.
Można więc spodziewać się, że jeśli powstaną gadżety pozwalające na przekazywanie myśli, zostaną opatentowane. Być może przypadkowe myśli będą używane do lepszego targetowania reklam na Facebooku i Instagramie.
Takie czasy.