Sprawdzam smartfon, który ma być dla ZTE przepustką do TOP3 producentów telefonów

Kilka miesięcy temu nieco zawirowania na rynku smartfonów przyniosła premiera flagowca ZTE - Axona 7, który w przystępnej cenie oferował bezkompromisową wydajność. Teraz do Polski trafiła wersja Mini tego telefonu, a my dostaliśmy ją jako pierwsi w Polsce. Jakie są pierwsze wrażenia?

Mini jest tylko z nazwy. Wyświetlacz FullHD ma aż 5,2 cala.

Z jednego ze slotów musimy zrezygnować, jeśli będziemy chcieli rozszerzyć 32 lub 64 GB wbudowanej pamięci o kartę micro SD.

Świetna jest za to jego aplikacja, która daje szerokie możliwości wpływania na końcowy wygląd zdjęcia. Z przodu mamy kamerkę 8 Mpix z f/2.2.

Na szczęście na górze nie zabrakło miejsca na wyjście słuchawkowe.

W środku mamy Qualcomm Snapdragona 617 1,5 GHz z układem graficznym Adreno 405 i 3 GB RAM-u. Andoroid 6 działa na takim zestawie bez najmniejszego zająknięcia. Podobnie z przeglądaniem internetu czy najbardziej wymagającymi grami.

Na ekranie głównym znajduje się widget do odtwarzania filmów i muzyki, gdzie wgrany jest również materiał prezentujący dźwiękowe możliwości telefonu. Jego jakość sprawiła, że musiałem zbierać szczękę z podłogi. Po raz pierwszy słuchając czegoś na głośnikach telefonu odczułem efekt przestrzenny (technologia Dolby Atmos) i wydawało mi się, że mogłem zlokalizować poruszające się źródło dźwięku.

Dzięki dedykowanemu chipowi AKM 4962 głośniki produkują dźwięk o niebywałej szczegółowości, który nie odrzuca nawet przy maksymalnej głośności. Nie spotkałem się też jeszcze z telefonem o tak konkretnym basie.

W opakowaniu znajdziemy też słuchawki producenta.

Akumulator ma pojemność 2700 mAh, co nie jest słabą wartością, ale konkurenci pod tym względem poszli do przodu. Smartfon jest też wyposażony w technologię Qualcomm Quick Charge 3.0, dzięki czemu naładujemy go do połowy w zaledwie pół godziny.

Niby nie tak dużo w porównaniu z flagowcami, ale Axon 7 Mini jest też od nich słabszy. Na pytanie, czy warto go kupić, odpowiem w recenzji.