REKLAMA

Dropbox Paper trafia na Androida i ma konkurować z Evernote? Litości...

Dropbox właśnie zaprezentował Androidową wersję swojej nowej aplikacji do pisania, Dropbox Paper, która przez długi czas pozostawała w stadium zamkniętej bety. Teraz aplikację sprawdzić może każdy, ale naprawdę nie umiem znaleźć powodu, dla którego ktokolwiek miałby to robić.

Dropbox
REKLAMA
REKLAMA

Przeglądam nagłówki zagranicznych mediów branżowych i przecieram oczy ze zdumienia – „Evernote Killer?” „Dropbox probuje ścigać się z Evernote”, „Dropbox prezentuje alternatywę dla Google Docs” … litości. Tym, którzy zetknęli się z tezą, jakoby Dropbox Paper miał stać się alternatywą dla popularnych notatników czy kombajnów tekstowych spieszę od razu z odpowiedzią: Paper z Evernote’em, Dokumentami Google i pokrewnymi nie ma absolutnie nic wspólnego.

Dropbox Paper to narzędzie tak ubogie, że aż trudno uwierzyć, ile czasu jest już na rynku.

Twórcy najpopularniejszej chmury na świecie rozpoczęli pracę nad Paper blisko rok temu i prawdę mówiąc, od tamtego czasu zmieniło się naprawdę niewiele. Paper to nadal bardzo minimalistyczny edytor, którego szczytem możliwości jest wstawianie komentarzy, checklisty i osadzanie treści multimedialnych. Wygląda to całkiem ładnie, interfejs jest prosty w obsłudze i przejrzysty, ale brak tu czegokolwiek, co mogłoby skusić do porzucenia innych narzędzi na rzecz tego, stworzonego przez Dropboksa.

Dropbox Paper to żart. class="wp-image-509760"

Oczywiście, podstawową zaletą Paper jest ścisła integracja z kontem Dropboksa, a jego docelowymi użytkownikami mają być zespoły na co dzień pracujące w oparciu o dane przechowywane w tej chmurze. Dropbox Paper pozwala na oznaczanie użytkowników poprzez znacznik @użytkownik, co jest jakimś tam ułatwieniem, no i pracując w ten sposób zespoły nie muszą się rozdrabniać między kilkoma narzędziami. Do tego wszelkie zmiany w Dropbox Paper zachodzą w czasie rzeczywistym.

Teraz Paper trafia na Androida, a niebawem trafi również na iOS.

Wczoraj do Sklepu Play trafiła aplikacja w wersji beta, natomiast wersja dla sadowników pojawi się w AppStore w ciągu kilku tygodni, początkowo tylko dla użytkowników z Europy. Spędziłem dziś rano kilka chwil z mobilną wersją Dropbox Paper i ponownie – oprócz integracji z Dropboksem, naprawdę nie widzę żadnego powodu, by ktokolwiek miał zawracać sobie tą aplikacją głowę.

Moim głównym zarzutem wobec Dropbox Paper jest fakt, że ten edytor ma wyraźne problemy z własną tożsamością. Z jednej strony jest zbyt rozbudowany, by nazwać go edytorem typu distraction-free (jak iA Writer czy Jotterpad), z drugiej zaś jego możliwości są tak ubogie, że nawet Word Online potrafi więcej, nie mówiąc już o pełnoprawnym Wordzie, Wordzie Mobile czy Google Docs.

dropbox-paper-mobile-ext class="wp-image-509761"

W Dropbox Paper możemy wybrać raptem kilka stylów fontu, wstawić checklistę, wstawić tabelkę, osadzić multimedia, porozumieć się z innymi użytkownikami przydzielonymi do dokumentu poprzez @mention i komentarze. To stanowczo za mało, by Paper mógł jakkolwiek wyróżnić się z tłumu.

Na szczęście przed wypuszczeniem wersji mobilnej Dropbox dodał w końcu możliwość podejrzenia liczby słów, znaków i… użytych emotikon, oraz wydrukowania lub pobrania – przy czym pobrać dokument można wyłącznie w formacie .docx lub Markdown.

Ogólnie rzecz ujmując, Dropbox Paper brakuje wyjątkowości; tego czegoś, co skłoniłoby użytkowników do porzucenia sprawdzonych narzędzi na rzecz nowej propozycji.

Daję Paper jeszcze rok, a potem pochowają go obok Mailboksa.

Może to czarny scenariusz i może twórcy jeszcze czymś nas zaskoczą, ale patrząc na to, jak do tej pory rozwija się beta Dropbox Paper, jestem przekonany, że w perspektywie roku, góra dwóch, podzieli on los nieodżałowanego Mailboksa.

REKLAMA

I to w zasadzie kolejny powód, dla którego uważam, że nie warto zawracać sobie głowy Dropbox Paper. Bo nawet jeśli rozwinie się on w coś naprawdę fajnego, to jest zbyt duża szansa, że twórcy postawią na usłudze krzyżyk. Dokładnie tak samo zrobili z Mailboksem, który był (w moim odczuciu) najlepszym klientem mailowym zarówno na urządzenia mobilne, jak i na OS X; z którego wiele funkcjonalności bezczelnie „zerżnął” Google, tworząc Inboxa. Ostatecznie Mailbox nigdy nie wyszedł ze stadium bety i został po prostu zamknięty, choć miliony użytkowników na świecie aktywnie z niego korzystało.

Jeśli ten sam los ma spotkać Paper, to osobiście wolę się nie angażować, nie zmieniać swoich przyzwyczajeń i pozostać przy sprawdzonych narzędziach. Lepsze to, niż późniejsze srogie rozczarowanie, gdy twórcy Dropbox Paper stwierdzą, że to jednak nie ma sensu i zwiną interes.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA