REKLAMA

Google znów ma na pieńku z Komisją Europejską. Gigant stał się chłopcem do bicia

Komisja Europejska nie daje odetchnąć Google’owi. Podjęto właśnie dalsze kroki przeciwko praktykom monopolistycznym giganta. Pokrzywdzone są popularne porównywarki cen.

Porównywarki cen gry w Wyszukiwarce Google
REKLAMA
REKLAMA

Porównywarki cen to grupa serwisów, które agregują oferty sklepów internetowych i pozwalają odnaleźć towary w jak najniższych cenach. Zarabiają na reklamach w serwisie i specjalnych ofertach promowanych przez wybrane sklepy, a wielu użytkowników trafia na takie strony wyszukując produktu w Google.

Google i porównywarki cenowe.

Największej wyszukiwarce internetowej świata zarzuca się, że oferując własne usługi wyświetlania ofert działa na szkodę konkurencji w postaci porównywarek cenowych. Sprawie przyjrzała się Komisja Europejska, która dopatrzyła się w działaniach firmy znamion praktyk monopolistycznych.

Google jest oskarżone o to, że wykorzystuje swoją pozycję, by promować swoją własną porównywarkę cen kosztem konkurentów. Ma to być w opinii urzędników niezgodne z unijnymi przepisami. Do Google i holdingu Alphabet przesłano dwa pisemne zgłoszenia zastrzeżeń.

Pismo uzupełniające potwierdziło wstępne wnioski komisji dotyczące faworyzowania przez Google własnej usługi.

Pierwsze zgłoszenie naruszeń pojawiło się już ponad rok temu, czyli… w kwietniu 2015 roku. Teraz uzupełniono je o dodatkowe informacje i wskazano przesłanki na to, że Google faktycznie wykorzystuje pozycję i ogranicza konkurencję.

Trzeba też pamiętać, że samo zgłoszenie zastrzeżeń nie przesądza tutaj o winie giganta, a postępowanie trwa i nie wygląda na to, by Komisja Europejska planowała odpuścić. Google wcześniej się bronił sugerując, by rozpatrywać porównywarki cen łącznie z platformami handlowymi (jak Amazon, eBay, polskie Allegro) ale tę argumentację odrzucono.

Jak zauważa odpowiedzialna za politykę konkurencji komisarz Margrethe Vestager

Osobną kwestią jest AdSense, bo i tutaj wobec Google’a kierowane są zarzuty. Dotyczą tego, że Google ogranicza reklamowanie wyszukiwarek na stronach trzecich. Tutaj podniesiona została kwestia monopolu na rynku tego typu usług, bo Google’owi nikt nie może zagrozić. Na odpowiedź firmie Google i holdingowi Alphabet dano 8 tygodni w przypadku porównywarek cen i 10 tygodni w kwestii AdSense.

Swoje oświadczenie wystosowało w tej sprawie Google:

Nowy chłopiec do bicia?

Swego czasu chłopcem do bicia przez najróżniejsze rządy i urzędy europejskie był Microsoft, co doprowadziło do powstania kuriozalnego ekranu wyboru przeglądarki w systemie Windows. Teraz firmą, której bacznie się przyglądają oficjele, jest inny gigant - twórca największej wyszukiwarki internetowej świata.

Microsoft był na świeczniku, bo był potentatem na rynku desktopowych systemów operacyjnych. Po rewolucji mobilnej miejsce tego złego w świecie nowych technologii zajął Google - oczywiście nie bez powodu, co jest tym bardziej paradoksalne, jeśli pomyśleć o ich wieloletnim sloganie “nie czyń zła”.

REKLAMA

Czy Google jest tutaj winne? To już ocenią urzędnicy, ale tak samo jednak jak stałem po stronie Microsoftu, gdy zmuszono go do promocji konkurencyjnych produktów w swoim systemie, tak samo nie podoba mi się, że teraz Google’owi zabrania się promowania własnych usług w swojej wyszukiwarce.

Nie mówię tutaj oczywiście, że Google jest bez skazy, ale liczba zarzutów wobec firmy padająca z różnych jest przytłaczająca.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA