Dla takich nowości warto płacić za Office 365
Pakiet Office to bez wątpienia król wśród aplikacji biurowych. Nie ma praktycznie żadnej konkurencji, a już na pewno nie w porównywalnej skali. Na szczęście pomimo hegemonii Microsoft nie spoczął na laurach i właśnie sprawił, że aplikacje Office 365 będą jeszcze lepsze.
Właśnie dla takich usprawnień warto jest opłacać subskrypcję pakietu Office 365, zamiast tkwić przy aplikacjach zakupionych jednorazowo. Miesięczna tudzież roczna opłata gwarantuje nieustanne aktualizacje wszystkich aplikacji i dostęp do nowych funkcji, których posiadacze jednorazowo zakupionych pakietów nie uświadczą w swojej wersji programu.
Word to najpotężniejsze narzędzie do pisania. Kropka.
Do (już I tak potężnego) edytora tekstów trafią niebawem dwie nowe funkcje, które uczynią go jeszcze lepszym.
Pierwsza z nich to funkcja Reasercher. Dzięki niej, pisząc pracę naukową, esej, czy cokolwiek, co wymaga zgłębienia wiedzy lub wskazania źródeł, będziemy mogli wyszukać informacje ze sprawdzonych miejsc bezpośrednio wewnątrz Worda. W dedykowanym pasku pojawią się wyniki wyszukiwania, które będzie można zapisać na później. Tym samym wewnątrz dokumentu możemy utworzyć własną sekcję przeznaczoną na badania, co dotychczas było możliwe tylko w programach takich jak Scrivener czy Ulyssess.
Jakby tego było mało, znalezione źródła możemy w prosty sposób zacytować i przypisać w dokumencie. Coś czuję, że środowiska akademickie bardzo polubią się z tą funkcją.
Kolejna nowość to Editor. Kojarzycie takie aplikacje jak Grammarly lub Hemingway? Ich twórcy będą mieli teraz ogromny problem. Editor potrafi bowiem jeszcze lepiej rozpoznawać poprawność gramatyczną pisowni niż dotychczasowa autokorekta. Mało tego – jeśli jakieś słowo zostało źle użyte, lub można je zastąpić innym, prostszym, wystarczą dwa kliknięcia wewnątrz dokumentu, by podmienić słowo na inne.
Tym sposobem zyskujemy prywatnego redaktora i korektora, pilnującego naszego stylu w trakcie pisania dokumentu. Rewelacja!
Obydwie funkcje są też napędzane przez chmurę, więc z czasem będą stawać się tylko lepsze.
Handlowcy pokochają nowego Power Pointa.
Wygląda na to, że na dobre skończyła się era nudnych, statycznych slajdów, które dominowały na salach konferencyjnych, wykładach i scenach przez tak wiele lat. W zeszłym roku Microsoft pokazał genialne narzędzie Sway, oraz dwa dodatki do Power Pointa – Designer i Morph. Dzięki nim prezentacje przestawały być nudnym pokazem slajdów i naprawdę potrafiły przykuć uwagę samą formą, a nie tylko treścią.
Zoom to nowa funkcja programu Power Point, dzięki której w prosty sposób można tworzyć nieliniowe prezentacje. We wstędze narzędzi pojawi się nowa zakładka, dzięki której nie musimy przełączać się po kolei między uprzednio przygotowanymi slajdami w widoku prezentacji, lecz możemy przełączać się zupełnie dowolnie, mieszać ze sobą slajdy, przygotowywać inną kolejność wyświetlania, etc.
Każdy, kto z prezentacjami ma do czynienia na co dzień, czyli w szczególności handlowcy i pracownicy korporacji, na pewno będą regularnie z nowej funkcji korzystać.
Outlook goni Inboxa.
Outlook to nadal standard, jeśli chodzi o desktopowego klienta poczty, a ostatnio Microsoft też przedarł się bardzo wysoko z Outlookiem Mobile, którego przebija w zasadzie tylko Google’owy Inbox. I Microsoft robi wszystko, żeby załatać tę dziurę. Najpierw wprowadził integrację z innymi aplikacjami oraz karty podróży na mobile'u (np. wszystkie maile związane z wyjazdem będą spięte w jednym, przejrzystym miejscu), a teraz wprowadza nowości, które pozwolą lepiej zapanować nad bałaganem w skrzynce pocztowej.
Outlook sam zeskanuje treść maila i rozpozna, czy chodzi o coś ważnego, czy można takiego maila odłożyć na później. Jeśli wiadomość jest istotna, trafi do nowej zakładki Focused, zaś reszta wyląduje w zakładce „inne”. To nadal nie ten sam poziom organizacji wiadomości, który znamy z Inboxa, ale i tak powinien pomóc zapanować nad nieustannym napływem nowych maili.
Jeszcze jedną, drobną nowością jest wprowadzenie @mentions do aplikacji na Windowsa i Maca dla subskrybentów pakietu Office 365. Jeśli ktoś korzysta ze Slacka, nowa funkcja będzie dla niego w 100% naturalna – jeśli mamy maila wymienianego między wieloma osobami, a chcemy się w treści odnieść z konkretnym zadaniem do konkretnej osoby, wystarczy ją oznaczyć, np. @Łukasz.
Wiadomości, w których zostaliśmy oznaczeni, będzie można w prosty sposób filtrować w skrzynce odbiorczej, aby nie przegapić, gdy ktoś zwróci się do nas bezpośrednio.
Takie możliwości przypominają mi, dlaczego płacę za Office 365.
Przyznaję, że na początku pakiet Office 365 miałem zainstalowany i wykupiony raczej z powinności, czy może raczej konieczności. Word to absolutnie niezbędne narzędzie dla każdej osoby, która zajmuje się słowem pisanym. Nawet jeśli nie piszemy w nim na co dzień, to jest więcej niż spora szansa, że ktoś inny pisze i przyjdzie się nam wymieniać plikami. A w Wordzie wspólna praca na dokumentach jest bardzo prosta.
Od jakiegoś czasu zacząłem jednak używać Worda świadomie i coraz bardziej chętnie, tak samo zresztą jak Outlooka, którego do tej pory nawet nie uruchamiałem, gdyż preferuję webowego Inboxa. Wprowadzając takie nowości, jak te opisane powyżej, Microsoft naprawdę dał mi powód, by na dobre skorzystać z tego, za co płacę co miesiąc (jakkolwiek to brzmi).
Jeśli ktoś ma jeszcze w 2016 roku wątpliwość, dlaczego subskrypcja jest bardziej korzystna od jednorazowego zakupu, niech spojrzy na wszystkie nowości, które Microsoft wprowadził do Office’a 365 na przestrzeni ostatniego roku.
Takie aktualizacje mimo wszystko warte są regularnych opłat.