Po nas choćby potop
Wszyscy jesteśmy głupi.
Siedzimy przy komputerach i smartfonach, które rozebrane na części pochodzą z Afryki i Azji. Z minerałów kopanych przez dzieci w prowadzonych przez bojówki kopalniach w Afryce, które złożone są gdzieś może w Chinach, może w Korei, w Europie lub Meksyku. Ubrani w ciuchy z Wietnamu, Indonezji czy innego Tajwanu. Z każdym dniem świadomi tego, że świat staje się dla nas za mały. Że nie wytrzyma wspierania naszych pasożytniczych apetytów na wszystko. Że popsuliśmy go do stopnia, że nie ma odwrotu.
Gdzieś z tyłu głowy wiemy, że nic nie będzie takie jak znaliśmy, że zmienia się klimat i już zaczęły się wojny o wodę. Zaczną się masowe migracje klimatyczne, przy których fala uchodźców z zeszłego roku to nic. Czujemy to za każdym razem, gdy rozmawiamy z kimś nieważnym o pogodzie - a to, że nie ma już czytelnych pór roku, a to, że mróz w zimie to rzadkość, lub to, że nie ma przedwiośnia a nawet wiosny. Narzekamy, że w tym roku nie będzie brzoskwiń bo po kilku tygodniach lata przyszła zima i przymrozki (serio, przynajmniej w moim regionie nie będzie brzoskwiń, przemarzły).
Wiemy, że jest nas za dużo na Ziemi, że jeszcze nie jesteśmy gotowi na ponad 7 mld głodnych jedzenia, wody i nowych ajfonów gęb, że jeszcze za wcześnie na tylu nas, bo nie mamy planu awaryjnego. Dopiero nieśmiało zaczynamy o nim myśleć i przebąkiwać. Te głodne kawałki o kolonizacji księżyca i Marsa, o egzoplanetach, wydają nam się oderwane od rzeczywistości. Wciąż nie rozumiemy po co i nie wierzymy profesorowi Hawkingowi, gdy ostrzega, że to może być dla ludzkości jedyny ratunek. Zaczyna być nam źle tutaj, na Ziemi, więc narzekamy na wydawanie groszowych pieniędzy na eksplorację kosmosu. Przecież za nie moglibyśmy sfinansować kolejną wojnę.
Jesteśmy ludźmi.
Dysonans poznawczy to dla naszych mózgów stan niemal naturalny i nie mamy większych problemów z tłumaczeniem sobie tego, jak niszczymy przyszłość kolejnych pokoleń w imię ekonomii, stabilności politycznej i dumy narodowej.
Ostatnio sąd w Stanach Zjednoczonych dopuścił możliwość pozwu przeciw organom rządowym złożonego przez młodzież. Powodzi będą domagać się wyciągnięcia odpowiedzialności za naruszenie konstytucyjnych praw do życia, wolności, własności i zaniedbanie kluczowych zasobów naturalnych. Młodzi ludzie uważają, że ludzie, którzy powinni zabezpieczyć przyszłość i myśleć perspektywicznie polityką i programami dotyczącymi ochrony środowiska oraz paliw kopalnych, naruszyli przyszłe prawa młodych ludzi.
Regularnie przypomina mi się pewne zdarzenie, gdy rektor jednego z poważanych uniwersytetów powiedział mi, iż mój tekst o tym, że technologia i globalizacja sprawia, iż powinniśmy zmienić podejście do myślenia o przyszłości, gospodarce i dzisiejszych dogmatach działania państw, jest bardzo kontrowersyjny. Rzuciłam w nim przykład zmiany takiego myślenia. Na przykład traktowanie nowej, zautomatyzowanej technologii jako czegoś, co pracuje nie tylko na udziałowców prywatnych firm, ale na zwykłych ludzi, którzy w najbliższych dziesięcioleciach zostaną pozbawieni pracy. Całkowicie luźno i nie jako propozycję planu, jednak samo rozważenie takiego problemu jest dla obrońców obecnego ładu kontrowersyjne.
Tymczasem my - cała ludzkość - stoimy przed ogromnymi problemami, których początków doświadczymy jeszcze za naszego życia, a które utrudnią, jeśli nie uniemożliwią przyzwoitą egzystencję pokoleń, które przyjdą po nas.
Nie chcemy w to uwierzyć, bo tak jest łatwiej.
Po nas choćby potop.
* grafika główna: kadr z filmu "2012" (2009)