REKLAMA

W tym gamingowym laptopie Razera mogą zakochać się nawet posiadacze MacBooków

Targi CES przynoszą kolejne nowości, a wśród nich także sprzęty dla graczy. I chociaż to, co pokazał Razer z pewnością przyprawi miłośników cyfrowej rozgrywki o szybsze bicie serca, to moje serce Blade Stealth skradł z zupełnie innego powodu.

W tym gamingowym laptopie Razera mogą zakochać się nawet posiadacze MacBooków
REKLAMA
REKLAMA

Seria Blade od Razera już od pierwszej generacji pokazywała, że laptopy dla graczy wcale nie muszą wyglądać jak zminiaturyzowane statki kosmiczne. Obudowom tych laptopów zdecydowanie bliżej jest do… MacBooka niż do Alienware i chociaż oferują nieco słabsze parametry, to kombinacja rewelacyjnej jakości wykonania, stosunkowo niewielkiej masy i naprawdę stylowej obudowy może się podobać.

Razer dołącza do swojej serii prawdziwe maleństwo - Razer Blade Stealth, czyli “prawdziwy” ultrabook dla graczy.

Przekątna ekranu tego urządzenia mierzy zaledwie 12,5”, ale co to jest za ekran! To właśnie on, a nie potencjał gamingowy (o czym za chwilę) najbardziej oczarował mnie w nowym sprzęcie firmy. Do wyboru mamy dwa dotykowe panele IGZO, jeden o rozdzielczości QHD, drugi - 4K. Ten drugi panel jest jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym wyświetlaczem o tak niewielkim rozmiarze w laptopie, który pokrywa 100% przestrzeni barwnej Adobe RGB. Oznacza to, że profesjonaliści otrzymają szerokogamutowy monitor w obudowie mniejszej i lżejszej od 13” MacBooka Pro.

To naprawdę duża rzecz. Nawet “słabszy” z paneli nadal robi wrażenie, gdyż odwzorowuje kolory na poziomie 70% Adobe RGB, czyli nadal będzie więcej niż użyteczny w profesjonalnych zastosowaniach graficznych, fotograficznych czy przy wideo. Do tego Razer Blade Stealth ma pracować na jednym ładowaniu przez 8 godzin, co może nie jest wynikiem powalającym w porównaniu z MacBookami czy Dellem XPS 13 chociażby, ale zadowalającym.

Jeśli mowa o kolorach, to Blade Stealth wyposażony został też w pełnowymiarową klawiaturę Razer Chroma, z pełnym podświetleniem RGB.

razer-blade-stealth

Co do podzespołów, to mamy tu do czynienia z dwurdzeniowym procesorem Intel Core i7-6500U (2,5 GHz - 3,1 GHz), 8 GB RAM (LPDDR3 1866 mhz) oraz dyskami SSD M.2 od 128 do 512 GB pojemności. Wszystko to w obudowie, która mierzy ledwie 13,1 x 321 x 206 mm i waży 1,25 kg. Taka grubość umożliwiła zmieszczenie dwóch pełnowymiarowych portów USB 3.0, portu HDMI 1.4b oraz USB 3.1 typu C, z funkcją Thunderbolt, które z jednej strony służy do ładowania do urządzenia, z drugiej, może przemienić je w prawdziwą bestię.

Razer Core, czyli zamień swojego ultrabooka w potwora.

Core to nic innego jak zewnętrzna stacja dokująca PCI-E, z własnym, 500W zasilaczem, mogąca pomieścić pełnowymiarową kartę graficzną. Core posiada także HUB z czterema portami USB 3.0 oraz złącze Ethernet. Oznacza to, że po podłączeniu przez kabel USB C Razer Blade Stealth może służyć za pełnoprawną maszynę do gier i pracy przy biurku.

Oczywiście wiadomo, że przy dwurdzeniowym procesorze i tak cienkiej obudowie możliwości gamingowe tego ultrabooka mogą być nieco ograniczone, ale sama koncepcja robi wrażenie. Pozostaje tylko pytanie, jak przyjmą ją użytkownicy - w ubiegłym roku podobnego zabiegu spróbowało MSI, lecz ich GS30 Shadow nie został rynkowym hitem.

razer-core

Zastosowanie portu USB typu C daje jednak Razerowi Core szansę na stanie się rozwiązaniem uniwersalnym, z którego korzystać będą mogli także inni producenci, jak również pozostałe modele z rodziny Blade, gdy doczekają się kolejnej generacji.

Biorąc pod uwagę możliwości, nawet cena nie wydaje się taka zła.

Razer na razie nie chwali się, ile będzie kosztować jego stacja dokująca, ale ceny za ultrabooka Razer Blad Stealth wydają się dość… rozsądne. A przynajmniej nie mniej rozsądne, niż ceny konkurencyjnych laptopów z wysokiej półki.

Za bazowy model, ze “słabszym” panelem IGZO i 128 GB SSD przyjdzie zapłacić 999 dol. Najdroższy model, z matrycą 4K i 512 GB SSD to już wydatek rzędu 1599 dol. Osobiście uważam, że to naprawdę nie są złe ceny, biorąc pod uwagę możliwości produktu.

REKLAMA

Trochę szkoda, że sprzęt ten jest w tak oczywisty sposób reklamowany pod kątem graczy. Odnoszę wrażenie, że większy posłuch zdobyłby właśnie wtedy, gdyby Razer dobitniej podkreślił, że jest to sprzęt także - a może przede wszystkim - dla kreatywnych profesjonalistów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA