REKLAMA

Konsole nowej generacji przyniosą graczom wiele miłych niespodzianek

Choć do premiery następnej generacji konsol zostało jeszcze sporo czasu, najprawdopodobniej już coś o nich wiemy. Wszystko za sprawą serwisu WCCFTech, który zdobył nieoficjalne informacje na temat tych sprzętów. Jeżeli okażą się one prawdziwe, graczy czeka kilka miłych niespodzianek.

Dzięki przemyślanej strategii firmy akcje AMD wzrosły o 52%.
REKLAMA
REKLAMA

Pierwsza uzyskana informacja to fakt, że nowe urządzenia będą ponownie wyposażone w układy AMD bazujące na architekturze Graphic Core Next. Jest to całkiem możliwe, ponieważ jakiś czas temu podczas wywiadu udzielonego serwisowi 4Gamer, Masayasu Ito, jedna z kluczowych osób w Sony, zachwalał architekturę x86 i układy AMD.

Przedstawiciel Sony stwierdził, że dzięki stosowaniu architektury x86 przyszłe konsole będą cechować się kompatybilnością wsteczną z PS4 i możliwe będzie wprowadzanie ulepszeń w wydajności sprzętu, jeśli będą potrzebne. Pokazuje to, że polityka AMD zakładająca wspieranie jednej przyszłościowej architektury przez długi czas rodzi owoce.

Dzięki niej gracze pecetowi mogą spodziewać się, że przez 4 lata po premierze, dzięki nowym sterownikom, wydajność Radeonów będzie cały czas rosnąć. Z kolei posiadacze konsol przyszłych generacji w ten sposób otrzymają kompatybilność wsteczną z PlayStation 4 i Xbox One. To świetna wiadomość, która oznacza, że w dniu premiery nowych konsol spokojnie będzie można pozbyć się starego sprzętu i w ten sposób zachować trochę wolnego miejsca na półce pod telewizorem.

AMD ma już prowadzić pracę nad układami, które znajdą się w PlayStation i Xboksie kolejnej generacji.

Mają one trafić do gotowych urządzeń już za trzy lata, w 2018 roku. Można zatem podejrzewać, że wtedy nowe konsole trafiłyby na rynek. Ponownie byłaby to bardzo dobra wiadomość. Już teraz według wielu graczy Xbox One i PlayStation 4 za bardzo odstają od komputerów stacjonarnych. Gdyby ta generacja, jak poprzednia, trwała osiem lat, obecne na rynku konsole byłyby po prostu za słabe, by sprostać jakimoklwiek oczekiwaniom graczy. Przypomnijcie sobie, jak dwa lata temu wyglądały gry na pecetach i konsolach. W tym przypadku przepaść byłaby jeszcze większa.

Nowe układy mają cechować się pięć razy większą wydajnością energetyczną niż poprzednicy. Gdybyśmy mówili o urządzeniach mobilnych, część osób miałaby poważne powody, by twierdzić, że przełoży się to na dwukrotny wzrost wydajności przy ponad dwukrotnym spadku zapotrzebowania na energię.

Warto pamiętać jednak, że mówimy o sprzęcie stacjonarnym, w którym nie trzeba dbać o długi czas pracy na akumulatorze. Można zatem bezpiecznie założyć, że konsole nowej generacji będą 5 razy wydajniejsze od dzisiaj wydawanych konstrukcji. Jeżeli wspomniany wzrost wydajności będzie dotyczył części graficznej układu, to pozwoli to zachować podobną lub nieco większą złożoność grafiki jak obecnie przy zastosowaniu rozdzielczości 4K, która do 2018 roku stanie się standardem.

Większa wydajność konsol ma umożliwić uruchamianie gier w wirtualnej rzeczywistości.

Do tego typu rozgrywki są potrzebne rozdzielczości wyższe niż FullHD oraz płynność obrazu na poziomie 90 klatek na sekundę. To duże wyzwanie, ponieważ obecna generacja konsol nie dysponuje odpowiednią wydajnością do uruchamiania w pełni wirtualnych tytułów i ma problemy nawet z uzyskaniem płynności wynoszącej 30 klatek na sekundę.

AMD, Sony i Microsoft nie spodziewały się, że nastąpi taki boom na wirtualną rzeczywistość. Dlatego stworzyły klasyczny sprzęt przeznaczony do typowo kanapowego grania przed telewizorem. Twórcy Playstation starają się rozwiązać ten problem poprzez dołączanie do okularów specjalnego modułu z osobnym układem, który odpowiada za zadania związane z wirtualną rzeczywistością, takie jak dzielenie obrazu i odpowiednie zakrzywianie go.

Sony w ten sposób nie zwiększa wydajności swojej konsoli, ale chce chociaż zadbać o to, by konsola nie dostawała kolejnych zadań, co poskutkowałoby obniżeniem jej wydajności. Z kolei AMD pracuje nad interfejsem programowania LiquidVR. Ma on ułatwiać tworzenie gier wykorzystujących wirtualną rzeczywistość przy wykorzystaniu sprzętów wyposażonych w podzespoły AMD, do których najprawdopodobniej będą należeć konsole przyszłej generacji.

Wygląda bowiem na to, że Sony i Microsoft nie mają zbyt dużego wyboru partnerów.

Mogą, jak za starych, dobrych lat, zacząć współpracę z Intelem, Nvidią czy IBM i próbować tworzyć własny chip, jednak jest to rozwiązanie drogie i powodujące wiele problemów. PlayStation 3 i zastosowany w niej procesor Cell są najlepszym przykładem tego, że na nic zda się nawet najlepszy układ, jeżeli programiści nie będą potrafili go wykorzystać. Z tego powodu procesory konsol przyszłej generacji muszą bazować na architekturze x86, ew. ARM.

REKLAMA

Niestety architektura ARM nie zapewnia jeszcze odpowiednio wysokiej wydajności, by Sony i Microsoft mogły w nią inwestować pod kątem przyszłych urządzeń do grania, dlatego są zmuszone do wyboru między układami Intela i AMD. A gdy okazuje się, że bardziej zbilansowane i wyposażone w lepszą część graficzną chipy może tworzyć AMD, wybór zawęża się do jednego dostawcy. W ten sposób otrzymają gotowy układ, który będzie tani, wydajny i zapewni kompatybilność ze sprzętami obecnie znajdującymi się na rynku.

Teoretycznie Sony i Microsoft mogą rozważać też nawiązanie współpracy z Nvidią, która tworzy świetne układy graficzne i coraz poważniej bierze się za tworzenie procesorów ARM opartych na bardzo wydajnych, autorskich rdzeniach Denver. W praktyce jednak rozwiązanie to jest niemożliwe, bo Nvidia dopiero zaczyna pracować nad rozwiązaniem NVLink, czyli łączeniem CPU i GPU w jedną całość. Odpowiadać za to ma Phil Rogers, czyli osoba, która miała ogromny wpływ na projektowanie układów APU tworzonych przez AMD.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA