Bardzo bym chciał zobaczyć nowego, plastikowego iPhone'a
Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że zastosowany materiał obudowy smartfona to najważniejszy element, jeśli chodzi o fizyczny kontakt z urządzeniem i - po części - także ergonomię. Coraz więcej producentów kroczy śladem Apple, tworząc aluminiowe konstrukcje unibody i porzucają plastikowe obudowy. I choć początkowo byłem wielkim zwolennikiem takiego stanu rzeczy, chyba pomału zmieniam zdanie.
Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy korzystałem z wielu smartfonów, o różnych przekątnych ekranu i różnych materiałach obudowy. Im więcej o tym myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że bez porównania lepiej w dłoni leżały mi te telefony, które miały plastikowe obudowy.
Owszem, uwielbiam uczucie chłodnego metalu przy skórze, gdy podnoszę telefon z biurka, szczególnie rano. Uwielbiam poczucie "solidności", które daje metalowa powierzchnia. Nie jestem jednak przekonany, czy to wystarcza, aby zrekompensować niedogodności użycia tego materiału.
Blichtr w starciu z praktycznością
O tym, że aluminiowe obudowy prezentują się lepiej od plastikowych, chyba nie muszę nikogo przekonywać. Nie sądzę, żebym musiał też udowadniać, że aluminium jest nieporównywalnie łatwiej uszkodzić czy zarysować - wystarczy przyjrzeć się dowolnemu iPhone'owi 5s noszonemu przez dłuższy czas bez etui.
O podatności aluminium na zarysowania przekonałem się boleśnie na własnym smartfonie, Huaweiu P8, na którym "poślizgnął się" mój wędrujący po biurku kot (co kolejny raz udowodniło mi, że zwierzęta domowe i elektronika użytkowa nie są ze sobą kompatybilne).
Telefon zjechał z biurka, a upadając dorobił się długiej, cienkiej rysy na pleckach w kolorze szampańskiego złota i lekkiego uszczerbku w szlifowanej krawędzi. Niby nic, rysa jest ledwie widoczna, podobnie jak uszkodzenie krawędzi, ale jednak... telefon nie wygląda już tak dobrze, jak raptem miesiąc wcześniej.
Wiem, że zaraz podniosą się głosy "od tego jest etui", ale ja jestem zwolennikiem noszenia telefonów takich, jakimi ich producent stworzył. Zwłaszcza, gdy jest to ładne urządzenie - nie po to kupuje się taki telefon, żeby chować go w jakimś kawałku gumy.
Dlatego bardzo bym chciał, żeby Apple pokazał nowego, plastikowego iPhone'a
Już od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem wejścia drugą nogą do rezerwatu i kupienia iPhone'a, który byłby towarzyszem mojego MacBooka. Wstrzymuję mnie jednak dwie rzeczy, bardzo ściśle ze sobą powiązane - bariera psychologiczna przed wydaniem na telefon tyle co na laptopa i obawa o delikatność tej inwestycji.
Kiedy Apple po raz pierwszy pokazał iPhone'a 5c, bardzo spodobała mi się koncepcja i do dziś podoba mi się wygląd (szczególnie niebiesko i biało-czarnych wersji). No, etui utrzymane w stylistyce Kroksów już niekoniecznie, ale nie o to chodziło.
Nie kupiłem go jednak z tego samego powodu, dla którego nie zrobiły tego miliony użytkowników - i wcale nie chodziło o plastik.
Ten bardzo przypadł mi do gustu. Rozciągnięty na metalowej ramie, przypominał mi o jakości wykonania Nokii Lumii 720/1020/920, które do dziś uważam za najlepiej wykonane, w pełni plastikowe telefony.
Chodziło bardziej o to, jak bardzo iPhone 5c odstawał od 5s
Pierwszy brak - Touch ID. Drugi - nowy aparat. Łatwo też było odnieść wrażenie, że Apple po prostu upchało walające się w fabryce komponenty pozostałe po produkcji iPhone'a 5 i opakowało je w plastikową obudowę. Wtedy miało to jako taki sens, bo gigant celowo reklamował swój produkt jako przystępny cenowo, młodzieżowy, najtańszy iPhone. Przy okazji pozbawił go jednak argumentów - sama kolorowa obudowa nie wystarczy, żeby sięgnąć po "tego słabszego" iPhone'a.
Choć raczej nie ma co na to liczyć, życzyłbym sobie, żebyśmy w tym roku zobaczyli wersje 6c i 6c plus. I tym razem przełknąłbym nawet, gdyby w istocie były to obecne modele 6 i 6 plus ubrane w plastik, aczkolwiek nadal wolałbym, żeby plastikowa wersja nie różniła się od tej "prawdziwej".
Wydaje mi się, że taki iPhone mógłby chwycić. Klient dostałby wybór, czy woli standardowe, aluminiowe warianty, czy raczej większe zróżnicowanie kolorystyczne plastików? Telefon pewnie musiałby przytyć ze 2mm, więc może i zmieściłaby się ciut większa bateria (jak w modelu 5c). A kto nie chciałby iPhone'a z większą baterią?
Plastikowa obudowa oznaczałaby też mniejszą podatność na wyślizgiwanie się z dłoni, a chyba każdy posiadacz iSprzętów może zaświadczyć, że jest to ich potężna wada (o ile oczywiście nie są noszone w etui).
Naprawdę wolałbym plastikową obudowę, która byłaby w stanie więcej znieść, a przede wszystkim się tak łatwo nie rysować, niż kupić smartfon za 4000 zł tylko po to, żeby od razu schować go w etui, nawet jeśli miałoby to być oryginalne, skórzane etui Apple.
Szczęśliwy półśrodek?
Abstrahując od sprzętów z nadgryzionym jabłkiem, bardzo bym chciał, żeby zamiast pchać się w całościowo aluminiowe obudowy, albo jakieś dziwne, szklane wariacje, producenci wzięli przykład chociażby z... Motoroli.
Lub dawnej Nokii, konkretnie modelu 930. Zarówno ona, jak i Moto X 2014 czy Nexus 6 stanowią doskonałe połączenie wysokiej klasy materiałów (w postaci aluminiowej ramki, która daje coś, za co można telefon chwycić) i poliwęglanowej obudowy, którą niełatwo jest zarysować.
Można też iść w stronę materiałów alternatywnych, choć dotychczas przynosiło to mieszane rezultaty. Balistyczny nylon zastosowany w Motoroli Droid Turbo zdecydowanie powinien zagościć w większej liczbie urządzeń, za to przypominająca drobnoziarnisty papier ścierny obudowa OnePlus One wykazywała ogromną tendencję do wycierania się w kieszeniach spodni.
I choć zapewnia fenomenalną przyczepność do dłoni, to już po kilku tygodniach w wielu wypadkach wygląda po prostu nieestetycznie.
Tak czy inaczej, smartfonowy światek potrzebuje "the next, big thing" w kwestii stosowanych materiałów. Czegoś, co z jednej strony da poczucie obcowania z produktem klasy premium, a z drugiej - utrzyma go w tym stanie dłużej niż pierwszy miesiąc.
Niestety na horyzoncie żadnej rozsądnej solucji nie widać więc do tego czasu pozostaje nam albo kupowanie telefonów z plastikową obudową, lub takich z aluminiową, godząc się jednocześnie na skrywanie ich w etui, bądź ekspozycję na... po prostu życie, które z pewnością zostawi na telefonie swój ślad.