Myślę, że to początek końca Apple’a jaki znamy
W działaniach PR Apple’a nic nie dzieje się bez przyczyny.
Tak więc fakt, że informacja o „awansie” Jonathana Ive’a ogłoszona została w okresie świątecznym, gdy giełda nie pracuje oraz to, że „przypadkowo” kilka miesięcy wcześniej w prestiżowych mediach typu Wired oraz New Yorker ukazują się profile dwóch projektantów, którzy zastąpią Ive’a w codziennych obowiązkach, nie jest przypadkowe.
Mi to wygląda na ograniczenie roli Ive’a w tym jak wyglądają i działają produkty Apple’a. Tym samym to początek końca Apple’a jaki znamy. Apple’a funkcjonującego na bazie tego, jak ustawił go Steve Jobs - z Ive’em w centrum decyzyjnym dotyczącym poszczególnych produktów.
Oczywiście to tylko moje spekulacje. Nie mam żadnej wiedzy odnośnie tego, co dzieje się wewnątrz Apple’a. Choć pewnie nikt inny na świecie nie ma, no może poza Markiem Gurmanem w ograniczonym zakresie. Od lat jednak obserwuję uważnie wszystkie wydarzenia w Apple’u, także te w wymiarze personalnym, i wydaje mi się, że wszystko zaczyna układać się w logiczną całość.
Nie oszukujmy się - to typowy kop przez awans. Chief Design Officer - to brzmi dumnie, prawie jak Chief Executive Officer (CEO), czy Chief Operating Officer (COO). Tyle że… takiego stanowiska w przyjętej nomenklaturze amerykańskich korporacji, także tych technologicznych, nie ma. To nowość. Sprytny wymysł przedstawicieli Apple’a. Taki, który pozwoli ukryć stan faktyczny. A ten wydaje się taki, że Ive został odsunięty od ośrodka decydującego o wszystkich aspektach związanych z rozwojem produktu.
To akurat ważne. Apple nie jest firmą, której struktura organizacyjna byłaby klasyczna.
To organizacja skupiona właśnie wokół produktu. Na jej czele stoją dizajnerzy, którzy dbają o każdy aspekt „feelingu”, jaki odczuwają konsumenci, użytkownicy produktów. To oni przygotowują coś, do czego potem całe zastępy inżynierów, programistów i marketingowców muszą dopasować swoją część roboty.
Dlatego do tej pory Ive był najważniejszą - po Timie Cooku ma się rozumieć - osobą w Apple’u, szczególnie po śmierci Steve’a Jobsa oraz po tym jak wyrzucono z firmy Scotta Forstalla. Odpowiadał za wygląd interfejsu użytkownika systemów operacyjnych Apple i miał wręcz nieograniczony wpływ na to jak wyglądają i działają produkty Apple.
To się teraz zmieni. O rozwój produktów oraz systemów operacyjnych dbać będą teraz dwaj inni wcześniej zupełnie nieznani menadżerowie Apple: Richard Howard i Alan Dye. Obaj niby mają raportować do Ive’a, ale de facto całość pracy (i decyzji) będą wykonywać oni.
Ive ma „więcej podróżować” - pisze Cook w oficjalnym memo do pracowników Apple’a. W mediach branżowych już pojawiają się spekulacje, że to oznacza powrót Ive’a do swojej ojczyzny, Wielkiej Brytanii. Gdyby tak się stało, obraz „awansu” Ive’a byłby krystalicznie czysty - to de facto odsunięcie od władzy.
Z tego co czytam u Grubera i innych, wyłaniają się dwie interpretacje tego, co się dzieje z Ive’em. Pierwsza to taka, że Ive czuje się zmęczony pracą w Apple’u. To już ponad 20 lat, gdy pracuje w firmie, z czego większość daleko od domu, w USA. Ponoć w 2011 r., po śmierci Jobsa, Ive chciał odejść z Apple, Cook namówił do jednak na pozostanie, dając Anglikowi znacznie więcej władzy w firmie. Druga interpretacja jest taka, że Ive’owi niezbyt podoba się kierunek, w którym zmierza Apple pod sterami Cooka.
Tak czy siak, jeśli rzeczywiście Ive będzie znacznie mniej zaangażowany w proces kreacji i rozwoju produktu, to definitywnie skończy się era Steve’a Jobsa w Apple. Bo to właśnie duet Jobs-Ive był w głównej mierze odpowiedzialny za fenomeny społeczne, jakimi zdecydowanie były produkty typu: iPod z iTunesem, iPhone, czy iPad.
Ponoć ukochanym dzieckiem Ive’a jest Apple Watch. Zważywszy na to, że Apple nie komunikuje w ogóle rezultatów debiutu swojej super ważnej nowości produktowej, może być też tak, że tym „awansem” Ive płaci za brak wybitnego sukcesu Watcha.
Cokolwiek jest przyczyną „awansu” Ive’a, jedno jest pewne - to wielka zmiana determinująca to, co będzie się działo w najbliższych miesiącach i latach w najważniejszej firmie technologicznej w pierwszym dwudziestoleciu XXI w.