Wyświetlacz 4K w tym smartfonie wcale nie jest przesadą. Niebawem wiele osób może go potrzebować
Uważacie, że stosowanie wyświetlaczy 2K w smartfonach to przesada? A co powiecie na smartfon z ekranem 4K? Pomysł ten na pierwszy rzut oka może wydawać się bezsensowny. Jednak jest jedno zastosowanie, w którym tak szczegółowy wyświetlacz się przyda.
Pierwszy na świecie ekran do smartfonów o tak astronomicznej rozdzielczości został stworzony przez Sharpa. Jest to 5,5-calowy model cechujący się zagęszczeniem pikseli na poziomie 806 ppi, co jest dla mnie wartością niewyobrażalną. Czy jest sens w noszeniu w kieszeni tak szczegółowego wyświetlacza? Tu zdania są podzielone.
W końcu im większa rozdzielczość, tym niższa wydajność.
Z tego powodu smartfon wyposażony w taki wyświetlacz będzie musiał mieć bardzo mocne podzespoły. Ekran taki będzie też pobierał dużo energii, czyli skracał czas pracy smartfonu bez akumulatora. No i będzie wydzielał sporo ciepła, co może powodować problemy z działaniem urządzenia. Idealnym przykładem sprzętu z takimi problemami jest LG G3.
Koreańczycy rok temu postanowili za wszelką cenę wyprzedzić konkurencję pod względem rozdzielczości i do podzespołów stosowanych przez konkurencję dodali wyświetlacz o 2K zamiast standardowego Full HD. Udało się im, jednak wskutek tego smartfon LG jest mniej wydajny od konkurencji i miewa problemy z zachowaniem odpowiedniej temperatury pracy.
Jednak nie oznacza to, że wyświetlacze 4K nie są potrzebne.
Każdy kto korzystał z okularów wirtualnej rzeczywistości, takich jak LG Gear VR for G3 bądź Samsung Gear VR, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nawet wyświetlacz 2K znajdujący się kilka centymetrów od oczu nie oferuje na tyle szczegółowego obrazu, by nie odróżnić świata wirtualnego od prawdziwego. W przypadku ekranów 4K problem “pikselozy” przestanie istnieć. Oznacza to, że prędzej czy później wyświetlacze 4K trafią do smartfonów, przynajmniej tych flagowych.
Konieczne wtedy będzie poradzenie sobie z opisanymi wyżej problemami. Czy da się to zrobić? Tak, przynajmniej z częścią. O ile problemy wynikające z samej natury takiego wyświetlacza nie znikną i wyposażony w niego smartfon będzie mógł w dalszym ciągu się przegrzewać i krótko działać bez dostępu do gniazdka, to wydajność smartfonu nie będzie musiała z jego powodu spaść.
By tak się stało, wystarczy namówić deweloperów, by nie wykorzystywali pełnego potencjału wyświetlacza. Robisz grę dla okularów wirtualnej rzeczywistości? Spoko, niech będzie w rozdzielczości 4K. Tworzysz tytuł do zwykłego, kanapowego grania? Niech obsługuje idealnie cztery razy mniejszą rozdzielczość FullHD. Niech znajdujące się obok siebie cztery fizyczne punkty tworzą jeden piksel.
Użytkownik nie zauważy różnicy, a moc układu graficznego zainstalowanego w smartfonie nie będzie marnowana.
Zamiast niepotrzebnie podbitej rozdzielczości deweloperzy będą mogli stworzyć i wdrożyć lepsze efekty graficzne, które z kolei każdy zauważy gołym okiem. Zresztą nie musicie narzekać na takie wyświetlacze, bo nie będą one stosowane we wszystkich smartfonach.
Bardziej niż pewne jest, że trafią one tylko do flagowych, najdroższych urządzeń, a w tańszych sprzętach będą królować ekrany FullHD. I to klient sam zdecyduje, którego urządzenia bardziej potrzebuje i na które chce wydać swoje ciężko zarobione pieniądze.
*Zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock.