a-Jays 5, czyli muzykalność w eleganckim garniturze - recenzja Spider's Web
Gdy myślimy o Skandynawskim minimalizmie, zazwyczaj stają nam przed oczami schludne domostwa, czy klasyczne linie samochodów Volvo. Szwedzka firma Jays pokazuje, że oszczędny minimalizm ma także miejsce w świecie malutkich słuchawek, gdzie zazwyczaj króluje designerski blichtr.
Odkąd Creative rozpoczął boom na słuchawki kanałowe swoją serią EP, niemal każdy producent wprowadził do swojej oferty model tego typu, dostrzegając potężne zainteresowanie i otwierające się miejsce na rynku, na którym dotychczas wśród małych konstrukcji rządziły tzw. "pchełki", czyli słuchawki douszne.
Można powiedzieć, że Szwedzi z Jays obrali sobie ten segment za specjalizację i już od kilku lat regularnie pokazują światu modele z każdej półki cenowej, cechujące się świetnym stosunkiem ceny do jakości. Sprawdźmy zatem, jak sprawuje się ich flagowy model, a-Jays 5.
Co w pudełku?
Gdy wysuniemy wnętrze gustownego, czarnego pudełka, naszym oczom ukaże się całkiem pokaźny zestaw akcesoriów, towarzyszących samym słuchawkom.
Znajdziemy tu przede wszystkim sporo papierologii, opisującej możliwości słuchawek, oraz niewielki plastikowy futerał, w którym znajdują się zawinięte na dodatkowym elemencie a-Jays5.
W osobnej przegródce, wewnątrz piankowego pokrycia znajduje się klips na kabel, z którym lepiej od razu dobrze się zaprzyjaźnić, ale o tym za chwilę.
Oprócz niego producent umieścił w opakowaniu aż 5 par sylikonowych nakładek, by każdy mógł dobrać idealny dla siebie rozmiar. Do mojego zestawu dodatkowo dołączone były dwie pary nakładek Comply, czyli nakładek piankowych, diametralnie różniących się od swoich sylikonowych odpowiedników. Dzięki swojej piankowej konstrukcji, nakładki dopasowują się do kształtu kanału słuchowego, szczelnie go izolując i dodatkowo wypełniając dźwiękiem.
Ciekawych trwałości takiego rozwiązania od razu mogę poinformować, iż przy intensywnym użytkowaniu mogą one wytrzymać do 9 miesięcy; w praktyce oczywiście dłużej. Zaznaczyć trzeba jednak, że pianki Comply mają tendencję do łapania brudu, wobec czego należy zadbać o właściwą higienę naszego narządu słuchu.
Klasyczny minimalizm, w fantastycznym wykonaniu
Odkręciwszy plastikowy pojemnik i wyjąwszy słuchawki, pierwsze co rzuca się w oczy to oszczędność designu. Zależnie od wersji, słuchawki mogą być czarne (jak testowany egzemplarz) lub białe i nie uświadczymy tu żadnego innego koloru, czy też elementu przełamującego monotonię.
Monotonię pozytywną, gdyż dzięki tej prostocie słuchawki wyglądają bardzo elegancko, nawet odrobinę nie dryfując w stronę kiczowatości, którą często prezentują konkurencyjne modele.
Matowa obudowa ma niestety tendencję do przyciągania drobinek kurzu i pyłków, szczególnie w czarnej wersji kolorystycznej, należy więc mieć to na względzie i regularnie przecierać urządzenie, jeżeli chcemy, by prezentowało się estetycznie.
Biorąc a-Jays 5 do rąk, nie sposób zaprzeczyć, że jakość ich wykonania stoi na najwyższym poziomie. Plastikowa obudowa przetworników wykonana jest z tworzyw wysokiej jakości, a płaski, nieplączący się kabel jest dość sztywny i bardzo mocny, co pozwala mieć nadzieję, że tego przewodu nie będzie tak łatwo przerwać w jakiś przypadkowy sposób.
Również miejsce rozdzielenia kabla, które zazwyczaj jest najbardziej wrażliwym elementem konstrukcji, tutaj zostało zabezpieczone odpowiednią warstwą tworzywa, więc nie powinno być problemu z uszkodzeniami w tym punkcie.
Słuchawki te przeznaczone są głównie do zastosowań ze sprzętem mobilnym, zatem znajdziemy tu również mikrofon z trzema przełącznikami, które służą do regulacji głośności, pauzowania muzyki i odbierania/kończenia połączeń. Co ciekawe, zależnie od wersji (słuchawki są dostępne dla Androida, iOS oraz Windows Phone), obudowa mikrofonu różni się nieco kształem, najlepiej oddającym ducha platformy.
Kabel o długości 115 cm wieńczy kątowy wtyk Jack 3,5 mm, również zatopiony w sztywnym, trwałym tworzywie. Muszę w tym miejscu jednak nadmienić, że jeżeli ktoś używa swojego smartfona z ochronnym etui (np. Spigen, Thule), może nie być w stanie umieścić wtyku w gnieździe słuchawkowym. W takiej sytuacji konieczny może okazać się dodatkowy adapter.
Oprócz wtyku, który pozwala komfortowo trzymać naszego smartfona w kieszeni, również sama ergonomia słuchawek stoi na bardzo wysokim poziomie, z jednym tylko zastrzeżeniem. O ile elementy douszne świetnie dopasowują się do ucha (szczególnie z wykorzystaniem pianek Comply), o tyle "nieplączący się" kabel, jest "nieplączący" tylko w teorii.
Być może z czasem stanie się on mniej sztywny, lecz na ten moment płaski kabel jest bardzo niesforny - potrafi zaplątać się jeszcze gorzej od klasycznego przewodu, a jego konstrukcja uniemożliwia przeciągnięcia kabla za małżowinę.
a-Jays 5 są minimalistyczne na zewnątrz, ale wnętrze skrywa głębię
Odłóżmy od razu na bok technikalia - mamy do czynienia ze słuchawkami o oporności 16 OHM, czyli takiej, którą bez problemu zasili gniazdo telefonu. Ciekawie prezentuje się zakres częstotliwości, który jest nieco szerszy niż standardowy, 18 - 23000 Hz, co samo w sobie zwiastuje szersze spektrum odsłuchowe.
Maksymalna czułość a-Jays 5 to 96 dB, a zatem nie zagrają one aż tak głośno jak konkurencja z czułością powyżej 110 dB, lecz są z całą pewnością wystarczająco głośne, by "przekrzyczeć" odgłosy otoczenia.
Nie można przy tym pominąć wbudowanego mikrofonu, który swoją jakością znacząco odstaje od standardów. Technologia MEMS, użyta przez Jays gwarantuje naprawdę krystalicznie czysty dźwięk, co prawda posiadający charakterystyczne, metaliczne brzmienie, ale gwarantujący rozmówcom wyraźną konwersację, niezależnie od hałasu otoczenia.
Mikrofon posiada wbudowaną redukcję szumów i echa, a także - co ciekawe - niewielki wzmacniacz, który ma zapewnić odpowiednią dynamikę naszemu głosowi.
To nie są słuchawki dla miłośników basu, ale zaskakują swoją klarownością
Już po pierwszym przesłuchanym utworze mogę sklasyfikować a-Jays 5 jako słuchawki, które z pewnością nie przypadną do gustu miłośnikom mocnego, trzęsącego wnętrznościami basu. Fani rapu, r'n'b czy wszelakiej muzyki elektronicznej niestety nie mają tu czego szukać.
Słuchawki zadowolą za to fanów muzyki rockowej, klasycznej i jazzowej, a także całą rzeszę ludzi, która nie potrzebuje czuć basu w kręgosłupie.
Charakterystyka brzmieniowa a-Jays 5 to wyraźnie zarysowana góra, dość stonowane, niskie częstotliwości i zdecydowanie wycofany środek pasma, co nie każdemu może przypaść do gustu. Osobiście od razu polubiłem się z tym brzmieniem, gdyż sam zazwyczaj delikatnie ściągam środek pasma w equalizerze - tym razem nie było to konieczne.
Za platformę testową przez cały tydzień służył mi głównie Nexus 5, gdzie muzyki słuchałem na zmianę poprzez aplikację Power Amp (MP3 i format AAC 320 kbps) oraz Tidal (FLAC, format bezstratny).
Ten pierwszy, swoją drogą, oferuje doskonałe narzędzia korekcyjne, zatem jeżeli ktoś uzna, że brakuje mu niskich częstotliwości, to odtwarzacz będzie w stanie wydobyć ich ze słuchawek nieco więcej.
Kilkukrotnie podłączałem też słuchawki do cyfrowego interfejsu audio ze wzmacniaczem słuchawkowym, aby w pełni wykorzystać potencjał bezstratnej kompresji audio.
Tym, co słychać najbardziej i co dziwi od pierwszych sekund jest kapitalna separacja instrumentów i klarowność dźwięku. Niezależnie od tego, czy słuchałem muzyki z telefonu, czy dedykowanego sprzętu, za każdym razem byłem w stanie idealnie wysłyszeć co dzieje się w tle, poza pierwszym planem, a słuchając muzyki klasycznej, wyraźnie rozróżnić instrumenty sekcji smyczkowej.
Odrobinę boli stosunkowo wąska scena muzyczna (czyli rozłożenie dźwięku w panoramie lewo-prawo), lecz jest to typowa przypadłość słuchawek dokanałowych.
Wycofany środek na szczęście nie odbiera uroku pozostałym częstotliwościom, dzięki czemu wokale, szczególnie żeńskie, brzmią naprawdę krystalicznie czysto, a słuchając przesterowanych gitar, można odróżnić każdą nutkę.
Wspominany już bas odrobinę zawodzi, szczególnie wtedy, gdy nałożone mamy sylikonowe nakładki. Bez podbijania częstotliwości equalizerem doły są bardzo słabo słyszalne. Wystarczy jednak zmienić nakładki na pianki Comply, które lepiej izolują dźwięk i wrażenie zmienia się diametralnie.
Basu nadal jest niewiele - to prawda - lecz jest on dobrze zaznaczony, a co najważniejsze, selektywny. Oznacza to, że linia basu nie jest zlewającą się ze sobą ścianą dźwięku, lecz kolejnym elementem muzycznej układanki.
Słuchając podczas testów głównie muzyki heavy-rockowej (np. Alter Bridge, Tremonti), funkowej (m.in. Red Hot Chili Peppers) oraz szerokiej gamy soundtracków, z a-Jays 5 czułem się naprawdę jak w domu. Na co dzień słucham muzyki z głośników 2.0 (z wyraźnym, lecz nie dominującym basem). Szwedzkie słuchawki idealnie oddają wrażenia muzyczne korzystania z takiego zestawu.
Jako miłośnik fingerstyle'u (gitarowe granie w stylu Tommy'ego Emmanuela) mogę też polecić a-Jays 5 fanom tego typu muzyki. Solowa gitara akustyczna przy takiej charakterystyce słuchawek brzmi po prostu miodnie, szczególnie we FLAC-u, gdzie słychać najbardziej intymne detale utworów.
Muszę nadmienić jednak, że z powodu wyeksponowanej góry, słuchawki mogą momentami brzmieć zbyt jaskrawo podczas... grania w gry mobilne. O ile pomruk aut w Need For Speed brzmiał naprawdę rasowo, o tyle dłuższe partie w Angry Birds, czy jakiekolwiek inne gry z dziwnymi, piskliwymi efektami, mogą na dłuższą metę przyprawić o ból głowy.
Trwałe, eleganckie i świetnie grające - za dość rozsądną cenę
Trzeba przyznać, że a-Jays 5 trudno cokolwiek zarzucić, szczególnie biorąc pod uwagę półkę cenową. Za niespełna 400 zł otrzymujemy bardzo muzykalne, eleganckie i co ważne w miejskiej dżungli - trwałe słuchawki, które sprawdzą się zarówno podczas słuchania muzyki, jak i prowadzenia rozmów telefonicznych, oferując nieporównywalnie wyższą ich jakość, niż wbudowane mikrofony smartfonów.
Największe wady słuchawek, czyli sztywny, niesforny kabel, stonowany bas i momentami przejaskrawiona góra pasma schodzą na dalszy plan, gdy weźmiemy pod uwagę pozytywy - a spośród nich na największy poklask zasługuje klarowność odtwarzanego dźwięku.
Nie zadowoli ona może najbardziej wymagających audiofili (chociaż bądźmy szczerzy - co zadowoli?), lecz jako kompan naszego smartfona a-Jays 5 to naprawdę solidna, świetnie grająca propozycja.
Za udostępnienie słuchawek do testów dziękuję firmie Horn.