Twórca 4chana porzuca swoje dziecko, które „niechcący” zmieniło Internet
Christopher Poole, znany szerzej pod pseudonimem „moot”, porzuca 4chana. Nie zdradził na razie czym chce się teraz zajmować, stwierdził tylko, że na razie chce odpocząć. Czy najsłynniejsze forum obrazkowe utrzyma swojego „ducha”?
„moot” to gość cztery lata ode mnie młodszy, który mi niesamowicie imponuje. Urodził się w 1988 roku, jest amerykańskim przedsiębiorcą, znany z założenia portali Canvas i 4chan. Ten drugi to jedno z najciekawszych zjawisk w Internecie. To przykład absolutnej, totalnej anarchii, która nie jest ograniczona żadnymi granicami. To też miejsce, w którym powstały takie grupy hakerskie, jak Anonimowi czy LulzSec.
4chan w praktyce nie ma żadnych zasad. To forum obrazkowe, na które można wrzucać co się tylko podoba. Głębokie przemyślenia? Odkrycia naukowe? Śmieszne kotki? Biusty? Przemoc? Zdjęcia pięknych krajobrazów? A może hardkorowe porno? Wszystko to jest na 4chanie dozwolone. Sam portal zapewnia pełną anonimowość. I „pełną” jest tu traktowane bardzo dosłownie. Użytkownicy nie są identyfikowani nie tylko po jakimkolwiek koncie, ale nawet nie mogą mieć nicka, numeru IP czy jakiegokolwiek innego identyfikatora. Jest tylko post, w którym można wkleić obrazek i / lub tekst. Nie tylko nie jest możliwym ustalenie tożsamości autora postu lub tematu, ale nawet czy kolejny post należy do tej samej, czy też już do innej osoby.
Anarchy is King
4chan spowodował, że moot stał się internetowym celebrytą. To forum to prawdziwy symbol wolności w Internecie. To też zdecydowanie nie jest miejsce dla wrażliwych i stanowczo nie dla niepełnoletnich. To również niesamowite studium społeczności opartej na totalnej anarchii. A ta przyciąga jak magnes. Na 4Chanie znajdziemy zarówno chore zdjęcia typu gore jak i przepiękne wiersze, napisane przez anonimowego autora, które nie tylko nie są dostępne nigdzie indziej (bo autor jest członkiem społeczności 4Chana), ale też szybko przepadają w niebyt.
Nieodświeżane wątki na forum są błyskawicznie usuwane z uwagi na niesamowity ruch, jaki panuje na forum. Pomaga to też obronić się przed służbami federalnymi, które nie są w stanie zareagować na czas w razie poważnych nadużyć, które zresztą dzieją się tam na porządku dziennym. Nie jest niczym dziwnym, jak dwóch (lub więcej? trudno powiedzieć…) profesorów wymienia poglądy na temat fizyki kwantowej a w temacie tuż obok panuje kłótnia o to, które porno z fistingiem jest najlepsze.
Co dalej z 4chanem?
4chan, mimo odejścia Poole’a, będzie dalej istniał i prosperował. Serwis będzie administrowany przez anonimowych ochotników. Czy coś się zmieni w tym serwisie? Jest to szczerze wątpliwe. Anarchia nie ma bowiem lidera, a społeczność ta, choć kłania się przed mootem po pas, nie potrzebuje go już do niczego.
4chan nie potrzebuje bowiem odświeżenia szaty graficznej, aplikacji na Windows 10 czy nowych widżetów na stronie. Nie zmienił się właściwie wcale i nie musi się zmieniać. Nikogo tam wodotryski nie obchodzą, a te mogłyby wręcz odstraszyć jego użytkowników. Ma być prosto, znajomo i szybko. I ma to dalej działać, choć w przypadku 4chana nawet kopie zapasowe są bez znaczenia, bo z uwagi na charakter serwisu i jego prostotę nie ma co na nim archiwizować.
Pozostaje nam tylko uczcić moota zakładając słuchawki na uszy, gasząc światło, rozpalając kadzidełka i klikając play na poniższym filmiku: