Zorza polarna tańcząca nad dwiema wyspami. Timelapse roku?
Islandia i Grenlandia. Dwie mroźne krainy z surowym krajobrazem i dwa nieprawdopodobnie fotogeniczne miejsca. Dodajmy do tego najsilniejszą od lat zorzę polarną, a dobry materiał tworzy się sam. Gdy dodatkowo za aparatem stoi zdolny fotograf, efekt jest jedyny w swoim rodzaju.

Joe Capra to amerykański fotograf i twórca wideo specjalizujący się w filmach timelapse. Prowadzi on stronę scientifantastic.com, a z jego usług korzystało wiele telewizyjnych stacji przyrodniczych, m.in. National Geographic, Discovery Channel, The Weather Channel i Animal Planet. Nic więc dziwnego, że kiedy Joe przybył na Grenlandię, powstał z tego niesamowity materiał. Jako że dla podróżnika ze Stanów Islanadia leży rzut beretem od Grenlandii, część materiału powstała również na tej wyspie.
Two Lands - Greenland | Iceland from SCIENTIFANTASTIC on Vimeo.
Efektem pracy fotografa jest niesamowity film poklatkowy pokazujący tańczącą zorzę polarną wśród surowych, górskich krajobrazów. Joe Capra twierdzi, że zorza polarna jest bardzo dynamicznym zjawiskiem i same zdjęcia nie są w stanie pokazać jej charakteru. Dlatego właśnie powstał film timelapse.
Na filmie widzimy najintensywniejszą zorzę od 11 lat
Wideo powstawało łącznie przez 10 dni – 6 na Grenladnii i 4 na Islandii. Autor do wykonania zdjęć użył trzech lustrzanek Canon 5D mk III z zestawem różnych obiektywów. Wykorzystał również zautomatyzowane slidery i głowice opracowane w firmach Dynamic Perception i Emotimo.
Film zaczyna się charakterystycznymi krajobrazami, które mogą uchodzić za pocztówki z Grenlandii. Następnie widzimy niesamowicie zrealizowany pokaz świecącej zorzy polarnej nad różnymi lokacjami. Zorza połączona z charakterystycznym dla filmów timelapse ruchem nieboskłonu daje powalający efekt.
Podczas podróży fotografa powstała także seria niesamowitych zdjęć, które możecie obejrzeć poniżej.







Z wielką przyjemnością obejrzałem materiał jaki stworzył Joe Capra. Sam nie miałem jeszcze okazji fotografować zorzy polarnej, ale ten temat jest w najściślejszej czołówce mojej listy „do sfotografowania”.