Co można powiedzieć o dzisiejszej konferencji Apple? Odbyła się
Mogło jej w zasadzie nie być, bo gdy porówna się ją z tym, co wczoraj bez żadnego medialnego spędu zaprezentował Google to… wypada wyjątkowo blado.
Porównajmy zresztą:
- nowe tablety iPad Air 2 oraz iPad mini z jednym w zasadzie znaczącym wyróżnikiem, czyli Touch ID vs. nowy tablet Nexus 9;
- nowy iMac Retina 5K vs. nowy smartfon Nexus 6;
- nic vs. Nexus Player.
Przez połowę prawie półtoragodzinnej konferencji Apple opowiadał dokładnie to samo, co wcześniej: o nowych iPhone’ach, że sprzedają się wyśmienicie (choć nie podano jak), że wydany miesiąc temu iOS 8 to najlepszy mobilny system operacyjny, który będzie jeszcze najlepszy (to nie pomyłka, lecz specjalny zabieg stylistyczny) jak w poniedziałek zostanie wydany iOS 8.1, że Yosemite to również najlepszy system operacyjny, choć przecież od ponad pół roku bawili się wszyscy ci, co chcieli i który zostanie wydany dziś w pełni oficjalnie.
Przez drugą połowę prezentowano iPada Air 2 oraz iMaka 5 Retina, by w międzyczasie napomknąć o nowym iPadzie mini 3 oraz Maku mini. Na koniec wyszedł Tim Cook i nazwał aktualny line-up Apple’a najlepszym w historii.
I tyle. Straszne nudy, co chyba odczuli także zaproszeni na konferencję przedstawiciele mediów. Zazwyczaj wybuchają aplauzem co kilka minut, a tu jedynym nieco gorętszym momentem był ten, w którym Craig Federighi naśmiewał się z przesadnej skrytości Apple (lub z mediów, które tak uważają - nie odczytałem tego jednoznacznie).
Powtórzę więc - nie wiem, czy nie więcej zaprezentował wczoraj w kilku informacjach prasowych Google aniżeli przez półtorej godziny wielkiego medialnego wydarzenia Apple.
Łatwo będzie dzisiaj przeciwnikom Apple nabijać się z górnolotnych słów przedstawicieli amerykańskiej firmy, którzy zapowiadali cuda, a wyszło jak rok temu w październiku, czyli niewiele.
Myślę jednak, że chyba zbyt wiele oczekujemy po Apple. Tyczy się to także mnie samego. Dziś rano uległem ułudzie, że Apple zaprezentuje nowy produkt z kategorii tv, gdyż wydawało mi się, że obietnica czegoś, na co „czekało się znacznie za długo” to coś więcej niż tylko lepszy ekran w komputerze stacjonarnym. Tymczasem ponownie uległem omamom medialnej zawieruchy, która - jak zwykle w przypadku Apple - wymyka się spod kontroli.
Trzeba zweryfikować swoje oczekiwania odnośnie Apple. Nigdy nie była to przesadnie szybko pracująca firma; z różnych względów, nie do końca opieszałości. Tymczasem w ostatnich latach od Apple’a oczekuje się rewolucji praktycznie dwa razy w roku, a to nie jest przecież możliwe.
Wydaje mi się też, że nawet Apple czuje coraz bardziej palący oddech oczekiwań rynku, mediów i inwestorów - zaprezentowali Apple Watcha na pół roku przed premierą rynkową, sprosili na konferencję media, na której nie mieli zbytnio co prezentować. Może po prostu trzeba było październikową konferencję odpuścić i wzorem Google’a wydać po prostu kilka informacji prasowych.