Microsoft zapowiadał nacisk na windowsowe gry, tymczasem...
Phil Spencer sypał już nieraz głowę popiołem, że jego firma zaniedbała rynek gier na PC. Tymczasem konferencja Microsoftu na E3 2014 to Xbox, Xbox i jeszcze raz Xbox. Kolejne robienie z gęby cholewy?
Konferencję E3 2014 oglądałem mając w pamięci pewnego tweeta od Phila Spencera. Szef działu rozrywkowego Microsoftu przyznał w nim, że jego firma wykonuje bardzo kiepską robotę jeśli chodzi o promowanie grania na Windows. I że czas to zmienić.
Faktycznie, nie wygląda to za ciekawie. Microsoft od siebie zapewnia na chwilę obecną właściwie dwie rzeczy. Po likwidacji Games for Windows Live uruchomił windowsową wersję platformy Xbox. To jednak zdecydowanie, przynajmniej na razie, nie jest miejsce dla pasjonatów. Na owej platformie znajdziemy bowiem w przytłaczającej większości proste gry mobilne, dostosowane do możliwości tabletów. A najambitniejszą grą od samego Microsoftu jest chyba Halo: Spartan Assault, a więc zręcznościówka na tablety umieszczona w uniwersum Halo.
Po drugie, zapewnia fundament techniczny dla innych twórców gier. A więc poza modułem Xbox mamy też kolejne wersje DirectX, umożliwiające deweloperom wyciśnięcie z komputerów PC ostatnich soków by generować najlepszą możliwą oprawę wizualną.
Jednak na Windows nie rządzi Xbox. Rządzą Steam, Uplay, Origin i reszta. Czekałem więc na E3 2014 i… się rozczarowałem.
„To nie był czas i miejsce”
Konferencja Microsoftu była bardzo ciekawa, tego jej odmówić w żaden sposób nie można. Co więcej, patrząc z mojego punktu widzenia, konsolowca-xboxowca, nie było na niej niczego, co by mnie zupełnie interesowało. Ale miałem w pamięci zapewnienia pana Spencera. I nic z tych zapewnień nie przełożyło się na tę konferencję.
Serwis Polygon również o tym pamiętał i zadał pytanie Spencerowi na temat gier na Windows. Ten udzielił dość wymijającej odpowiedzi. Stwierdził, że takie gry, jak League of Legends czy World of Tanks są właśnie na PC, zarabiają krocie, co dowodzi, że granie na PC ma się dobrze jak nigdy dotąd. No dobrze, ale czy Microsoft rzeczywiście nie ma zamiaru nic z tego dla siebie uszczknąć?
Spencer ponownie nie chciał o tym rozmawiać. Stwierdził, że E3 to „impreza dla rynku detalicznego i konsolowego” (sic!) i że to nie jest dobre miejsce na opowiadaniu o grach dla Windows. To tłumaczenie jest już tak mętne, że nawet nie podejmuję się interpretacji.
Microsoft nie chce się rozdrabniać?
To całkiem możliwa teoria. Gigant tworzy gry dla Xboxa One, bo musi. Bez gier ta konsola się nie sprzeda. Więc inwestuje w najlepsze studia deweloperskie i najlepsze dostępne technologie, by móc dostarczać topowe gry na swoją konsolę.
A Windows i komputery z tym systemem? Te się sprzedadzą i tak, bo służą do wielu innych zadań i innych form rozrywki. Valve, Electronic Arts i Ubisoft już skutecznie dbają o to, by na pecetach było w co grać. Co więcej, nadal nie istnieje alternatywa dla Windows. Owszem, niektóre firmy (szczególnie Valve) starają się mocno promować Linuxa (w tym SteamOS) i OS X jako platformy do grania, ale nadal bez większych efektów.
Pozostaje więc kwestia zastanowienia się nad zyskami z tworzenia własnych gier. Najwyraźniej Microsoft twierdzi, że mu się to nie opłaca i że woli zarabiać na łatwiejszym, jeżeli chodzi o dochody, rynku konsolowym.
Tylko po co te niedawne zapewnienia, że jest inaczej… ?