Temat tygodnia: Tanie tablety z Windowsem idą na wojnę z Androidem i Chromebookami, a blogerzy Spider's Web skaczą sobie do gardeł
Blogerom Spider's Web zadaliśmy trzy pytania: Tanie tablety z Windowsem i Office'em czy są w stanie zagrozić Androidowi? Jakie są ich główne wady i zalety? Czy to sprzęty, na których można spokojnie pracować i mogą przynajmniej częściowo zastąpić laptopa, a może to netbooki ery post-pc, o których szybko zapomnimy? I rozpętało się piekło...
Hubert Taler: Czy tanie tablety z Windowsem i Office'em czy są w stanie zagrozić Androidowi?
Jak najbardziej są w stanie zagrozić! Większość tabletów z Androidem w podobnej cenie nie nadaje się za bardzo do pracy w sensie generowania jakichkolwiek treści - nadają się jedynie do ich konsumpcji.
Natomiast system operacyjny Windows, jako wywodzący się z komputerów osobistych, jest lepiej dostosowany do obsługi myszą i klawiaturą. Do tego, jak się przekonaliśmy, standardem stało się dodawanie do Windowsowych tabletów klawiatury (która, jak w przypadku Asus Transformer T-100, może również zawierać dodatkowe 512 GB pamięci dyskowej), oraz wyposażanie ich we wszystkie potrzebne złącza.
Taka maszynka, do tego wytrzymująca długo na baterii, doskonale nadaje się do zastąpienia (awaryjnie lub w podróży) większego komputera. Jeśli zaś nasze potrzeby to tylko pisanie w Office, i czasami trochę rozrywki, to mamy wszystkie swoje potrzeby zaspokojone - o ile w kwestii gier wystarczą nam proste gry z Windows Store, bo na nic innego nie starczy takiemu tabletowi zasobów. Ale, bądźmy sprawiedliwi - na androidowych tabletach też na wiele w tej kwestii liczyć nie możemy.
Szczerze mówiąc pierwsze tablety w Windows 8 nie przekonały mnie - byłem przez jakiś czas użytkownikiem pierwszego Surface RT. Jednak generacja urządzeń która w tej chwili wchodzi na rynek, to chyba wreszcie Windowsowo-tabletowy strzał w dziesiątkę.
Paweł Okopień: Mam nadzieje, że zagrożą Androidowi, ponieważ ten system na tabletach to porażka jeszcze większa niż w przypadku smartfonów. Windows to w końcu Windows, pełnoprawny system operacyjny. Nowe tanie tablety z Windowsem są dla mnie jedynie następcami netbooków. Tanich urządzeń, które jak ktoś się uparł to, nadawały się do pracy nad dokumentem, albo przejrzenia Facebooka.
Prawda jest jednak o tanim sprzęcie elektronicznym jest bardzo bolesna. To często wydawanie dwa razy pieniędzy, lub pchanie się samemu w wykluczenie cyfrowe zrażając się do sprzętu. Może "jabłko" kompletnie mnie zaślepiło, ale prawda jest taka, że tanie tablety z androidem leżą na półkach i się kurzą, robią za przycisk do papieru. Tymczasem z iPada użytkownicy korzystają. Tanie urządzenia z Windowsem dają jednak szansę na popularyzację nowego systemu, a tym samym także pracę nad kolejnymi aplikacjami. Jednocześnie dla wielu będzie to dobry kompromis pomiędzy tabletem a komputerem. Kiedyś kupowało się netbooki, teraz będą to takie sprzęty. A fakt, że będą zapakowane w plastikowe obudowy i będą mulić, to już inna para kaloszy.
Dawid Kosiński: Paweł, masz rację, ale… nie w tym przypadku. W tanich tabletach z Windows 8 znajdą się świetne procesory Intel Bay-Trail, które wystarczają do podstawowych zadań i jak na tablety są piekielnie szybkie. Tak, to poziom Snapdragonów 800 oraz iPadów, tylko przy śmiesznie niskiej cenie sprzętu. Do tego miałem okazję korzystać z prototypów tych tanich tabletów i na pierwszy rzut oka są one wykonane całkiem dobrze. Właśnie dlatego tablety z Windowsem są czymś więcej niż netbooki kilka lat temu. Bo o ile już w dniu premiery netbooków czuło się, że to maszyny wolniejsze, gorsze itp., to w przypadku tych tabletów tak absolutnie nie jest. Będzie można na nich stosunkowo wygodnie pracować, jeśli zamienimy je w… komputery stacjonarne.
Siłą tabletów z Windowsem jest to, że możesz za pomocą kabelka HDMI podłączyć tablet do monitora i włączyć Office'a czy Photoshopa. Będzie to działać wolno? Tak, wolniej niż na mocnym PC, ale o porównaniu do netbooków nie ma mowy. Tanie tablety z Windows 8.1 będą sukcesem, bo Intel i Microsoft poszły po rozum do głowy i stworzyły świetny i bardzo tani sprzęt z niemal za darmo dołączanym profesjonalnym oprogramowaniem. Mówię tu o pakiecie Office, którego nie warto porównywać z Google Docs, który nie otworzy poprawnie dokumentu w formacie docx.
Tablety z Windowsem do tej pory się nie sprzedawały, bo były drogie. Rynek napędzają najtańsze urządzenia, ewentualnie te o najlepszym stosunku ceny do jakości. No i tablet z Windowsem jest a) szybszy od odpowiednika z Androidem b) bardziej funkcjonalny od odpowiednika z Androidem c) dłużej działający od odpowiednika z Androidem (9 godzin na 10" w tej cenie?) i wcale nie gorzej wykonany. A jego największą zaletą jest, że to sprzęt bezpieczny, z okresem wsparcia dłuższym niż 3 miesiące. Bo za te wsparcie nie odpowiada chińska firma składająca się z rodziny mieszkającej w garażu, a Microsoft.
Czy Microsoft zagrozi tabletom z Androidem? Nie, tych nadal będzie sprzedawać się zatrzęsienie. Kwestia tylko, po co je będziemy kupować. Rynek uformuje się tak, że fani Apple będą kupować iPady, osoby wymagające równie dobrej zabawki i lepszego narzędzia pracy wybiorą tańszy lub droższy sprzęt z systemem Windows 8 (który działa równie płynnie jak iOS), zaś Android zostanie królem w najniższym segmencie cenowym, w tabletach dla dzieci i jako „drugie urządzenie”. I nadal będzie królować, bo Android świetnie się nadaje do zabawy, a już nawet tablety za 200-300 zł oferują płynność wystarczającą do przejrzenia Internetu, pogrania, posłuchania muzyki i obejrzenia filmu.
Oprócz tego przy Androidzie zostaną kraje rozwijające się, gdzie jedynym kryterium popularności sprzętu jest jego cena. Właśnie osoby z tych krajów najbardziej będą napędzać rynek tabletów, więc Android nadal będzie według statystyk najlepszy. W tej sytuacji warto jednak zastanowić się, czy lepiej być poważaną osobą w cywilizowanym świecie, czy może afrykańskim królem żebraków. Ja wybrałbym pierwszą opcję.
Paweł Okopień: Trzymam w takim razie za słowo Ciebie i producentów. Wydaje się to być jedyna słuszna alternatywa dla iPadów, a jednocześnie kompromis pomiędzy konsumpcją, a pracą. Phablet od Nokii plus taki tablet z klawiaturą i naprawdę robi się ciekawy zestaw. Jeszcze niech Microsoft postara się w pełni rozwinąć swój ekosystem usług nad Wisłą.
Piotr Grabiec: Jeśli za benchmarkowy sprzęt dla rynku tabletów uznamy iPada, to sprzętom zaprezentowanym ostatnio przez Goclever, ModeCom i Colorovo zdecydowanie bliżej do netbooków, czyli małych laptopów, doposażonych w ekran dotykowy. Wprowadzenie systemu Windows (co ważne, w wersji pełnej, a nie okrojonej do kafelków RT) sprawia, że są to narzędzia, które mogą służyć i do pracy, i do rozrywki. Można na nich kreaować treść, jak i ją konsumować.
Nie ma też co się oszukiwać: kosztujący kilkaset złotych dwuczęściowy laptop z ekranem o przekątnej 10,1 cala i mobilnym procesorem nie zastąpi komputera stacjonarnego. Nie jest to produkt komplementarny dla wydajnych i kosztujacych kilka tysięcy trzynastocalowych Ultrabooków. Nawet podłączenie zasialania, huba USB i zewnętrznej myszy z klawiaturą i monitora przez HDMI nie sprawi, że ten sprzęt zastąpi wydajny komputer.
Tanie laptopy z odczepianą klawiaturą i Windowsem nie sprawdzą się też jako urządzenie "kanapowe" tak, jak świetnie radzą sobie w tej kategorii iPady. To zupełnie inna klasa sprzętu i inna filozofia jego użycia. Nie znaczy to, że te sprzęty nie mają sensu - wręcz przeciwnie! Ludzie chcą jednamieć sprzęty uniwersalne. Smartfony kochamy, bo zastępują telefon, aparat kompaktowy i odtwarzacz MP3. Tak samo tablet z klawiaturą - to takie połączenie netbooka i klasycznego tabletu.
Trzeba jednak pamiętać, że netbooki z Atomem pod względem wydajności prezentowały się mizernie. Intel Baytrail to jednak już zupełnie inna para kaloszy. To nie będzie sprzęt, który działa szybko, ale będzie on działał... wystarczająco sprawnie do podstawowych zadań. To największa przewaga nad klasycznymi netbookami, które umarły śmiercią naturalną.
Jestem zdania, że Microsoft ma naprawdę dużą szansę na odzyskanie swojej pozycji w segmencie mobilnym właśnie tymi tanimi urządzeniami. Obniżenie ceny licencji OEM dla partnerów produkujących sprzęt za mniej niż 250 dolarów to strzał w dziesiątkę, a preinstalowany Office to świetny bonus.
Tylko tak naprawdę to nie jestem pewien, czy nazywanie dwuczęściowych laptopów z Windowsem "tabletami", ma sens. To w końcu inna kategoria urządzeń, niż iPady i tablety z Androidem od Google. To inne możliwości, inny sposób korzystania. Rzecz w tym, że wraz z powstaniem laptopów konwertowalnych trochę zatarły nam się granice tego, co jest klasycznym "pecetem", a co nowoczesnym sprzętem mobilnym.
Maciej Gajewski: Microsoft zdaje się bardzo agresywnie atakować rynek low-end. Najpierw oficjalnie obniżył ceny licencji dla partnerów OEM pod warunkiem stosowania ich w tanich urządzeniach. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się też sporo o nowym „Windows z Bing”. Na początku mi się to nie podobało nic a nic i myślałem, że to zła droga. Nawet miałem tekst o tym pisać, ale pojawiły się ważniejsze sprawy. Bo, jak mi się wydawało, oznaczało to, że Windows stanie się królem tandety, będzie rządził w chłamie z elektromarketu.
Dobrze, że tego tekstu nie napisałem. Bo olśniło mnie nieco co innego. Przeglądam sobie analogowy spam (ulotki wrzucane do skrzynki pocztowej) z hipermarketów. Co tam jest promowane? Komputery za 1200, 1500, 2000 złotych. Tablety za tysiaka. W tym urządzenia z Windows. Jasne, w tych samych ulotkach, gdzieś tam dalej, są i laptopy za 3500 złotych i tablety za ponad dwa tysiaki, a nawet kilka „wypasionych” desktopów.
Podaż jest kształtowana pod popyt. Tyle ludzie chcą wydać na elektronikę. My, Czytelnicy Spider’s Web, jesteśmy nieco inni. My wymagamy więcej. Dbamy o detale, jakość wykończenia, krzywimy się na słowo „PenTile” i jesteśmy gotowi zapłacić więcej. Bo dbamy o te nasze elektrogadżety. To nasza „zajawka”. I jesteśmy w mniejszości. To nie o nas trzeba tak bardzo zabiegać, a o Zwykłych Ludzi. Bo ich jest nieporównywalnie więcej. My i tak kupimy tego iPada, ThinkPada czy Galaxy Note’a.
Zwykli Ludzie chcą smartfon u operatora za 99 złotych, tablet za 800 złotych i komputer za dwa tysiaki. Bo chcą wydać pieniądze na inne zajawki. To może jest i tanie, może czasem się zamyśli i może jakość kolorów matrycy uniemożliwia pracę profesjonalną z Photoshopem. Ale to działa. A że się zepsuje za lat trzy? No i co z tego? Do śmieci i nowe. Przecież to tanie…
Era iPada się już zakończyła. Jasne, to nadal najlepiej sprzedający się tablet i jest bez wątpienia świetny. Ale większość Zwykłych Ludzi kupuje jednak średniaki z Androidem. I nie dlatego, że jest tam Android. Dlatego, że są tanie. To był podstawowy problem urządzeń z Windows: kiepskie tablety kosztowały tyle, co średnie. Średnie tablety kosztowały tyle, co te drogie. A te dobre… nie wiem kto to kupował. Osoby, które serio nie muszą się martwić o pieniądze i garstka entuzjastów. Efekty widać w udziałach rynkowych.
Windows 8.1 nie jest złym systemem, patrząc obiektywnie. Rozumiem krytykę osób, które instalowały go na laptopach i desktopach. Nie zgadzam się z nią, ale argumentacja jest w wielu przypadkach trafna. Ale jeżeli spojrzymy na nowego Windows jako system pod „dotyk”, to jest to zaprojektowane naprawdę bardzo dobrze. Jest ładnie, kolorowo i łatwo. Aplikacji przybywa, w tym polskich. Są łatwe w obsłudze i atrakcyjnie wizualne. Sam Windows działa szybko i płynnie. A nawet można podczepić klawiaturę pod to i napisać coś tam w Wordzie czy Excelu do szkoły lub na użytek domowy.
Tanie tablety z Windows, po obniżce cen, nie dają właściwie już ani jednego powodu, by ich nie kupować. Moim zdaniem, walka z Androidem zostanie nawiązana i będzie to bardzo równa walka. Teraz pozostaje segment premium, w którym iPad jednak, moim zdaniem, będzie jeszcze długo dominował. Natomiast na rynku urządzeń, które można kupić bez wielomiesięcznego na nie oszczędzania i które, jak się popsują, można bez żalu wyrzucić i kupić nowe, to, moim zdaniem, „Androidy” mają godnego konkurenta i mogą stracić swoją miażdżącą dominację.
Ewa Lalik: O tym już pisałam. Powiem więc tylko: ni pies ni wydra. Niby tablet, ale z systemem który nie jest do końca ani do PC, ani do tabletów. Niby PC, ale nie do końca, bo niby tablet. Niby do pracy, ale nie do końca.
Mój tato zawsze mawiał "jak coś jest do wszystkiego, to jest do dupy" (przepraszam urażonych). Jak do wszystkiego i jeszcze tanie, tym gorzej.
Kupując tani tablet z Androidem wiadomo, do czego będzie służył. W przypadku tego z Windowsem wiedzą tylko najwięksi fani Microsoftu.
P.S. sprzęt, który do wygodnego użycia podstawowych funkcji które są podobno jego wyróżnikiem wymaga dodatkowych akcesoriów (np. peryferiów) jest niewarty uwagi.
Piotr Grabiec: Rozumiem Cię Ewo, ale demonizujesz, a "tylko Sithowie operują w dialogu absolutem" :) tablet z klawiaturą nie wymaga do wygodnej pracy peryferiów bardziej niż... netbook lub Ultrabook. W obu przypadkach możesz pracować z nimi takimi, jakimi są w podróży, ale masz możliwość podpięcia peryferiów w domu. To zaleta, nie wada.
Maciej Gajewski: Nie rozumiem czemu wielozadaniowość jest wadą. Jasne, najlepiej mieć destkop do gier i poważnej pracy, notebook do pracy w biegu, tablet do konsumpcji treści, czytnik e-booków i parę innych. Tak jak dżipa na wyjazd na Mazury, kompakt do jazdy po mieście i bolid na autostrady. Jak już będę prezesem banku, to się z tym zgodzę. Póki co celuję jednak w samochody osobowe i wielofunkcyjne urządzenia mobilne.
Ewa Lalik: Piotr, używanie tabletów z win8 jako tabletów jest jak używanie elektrycznej golarki do koszenia trawnika. Można ale po co?
Jestem biedna i nie stać mnie na kupowanie najtańszych rzeczy.
Paweł Okopień: Maciek, to pokazuje, że era iPada wcale się nie zakończyła. Mamy windowsowe hybrydy mające problem z tożsamością i przerośnięte smartfony z Androidem, na które nie ma prasy, nie ma aplikacji i jeszcze po pół roku używania zaczynają mulić. W dodatku większość tych urządzeń ma ekrany 16:9, a proporcje te na tablecie po prostu się nie sprawdzają.
Maciej Gajewski: Paweł, ja nie podważam niezaprzeczalnych zalet iPada. Bardziej obserwuje trendy na pozaamerykańskich rynkach konsumenckich.
Paweł Okopień: Czyli wychodzisz z założenia ze miliony much nie mogą się mylić?
To ze ktoś kupuje tablet z Biedronki jeszcze nie znaczy, że podjął dobrą decyzję zakupową. Przecież te urządzenia działają na szkodę internetowi, aplikacjom i samym użytkownikom.
Maciej Gajewski: Wychodzimy z tematu czy coś się przyjmie, czy też nie. iPad jest najlepiej sprzedającym się tabletem na rynku, ale Android, jako platforma, na rynku tabletów dominuje. Wolałbym zdecydowanie iPada od najlepszego urządzenia z Androidem, między innymi z powodów, które wymieniłeś. Ale zwróć uwagę na moją pierwszą wypowiedź. My jesteśmy trochę innym rodzajem konsumentów od większości. My zwracamy uwagę na rzeczy, które większość ma w nosie.
Piotr Grabiec: Ewo, nawet jako kafelkosceptyk nie mogę się zgodzić! Windows 8.1 z Modern UI na dotyku sprawdzi się oczywiście gorzej od iPada, ale... To inna kategoria cenowa. Android zaś na tabletach za tysiąc złotych wcale nie jest super przyjazny. Windows 8.1 nie jest taki zły, jak go malujesz!
Jeśli ktoś potrzebuje dodatkowego urządzenia tylko na kanapę, to wybierze iPada lub w przypadku braku środków protezę w postaci taniego Androida. Jak ktoś chce nową inkarnację netbooka, na którym od święta obejrzy film w autobusie po odczepieniu klawiatury, wybierze ModeComa i będzie zadowolony.
To sprzęt idealny dla mojej mamy i siostry, podczas gdy mnie by ograniczał. Istotne są potrzeby i oczekiwania, dlatego naprawdę nie stawiałbym omawianych sprzętów obok iPada, one są do czego innego.
PS porównaj aplikację Facebooka na tablety z Windows 8 z wersją na Androida. I co tu jest maszynką do golenia trawnika?
PPs nosisz odtwarzacz MP3, czy smartfon? Wszędzie zabierasz kompakt czy robisz foty komórką? Masz dyktafon czy też używasz telefonu? Ludzie chcą sprzętu, który łączy wiele funkcji w jednym. Elektronika jest też za droga, żeby mieć sprzęt z każdej kategorii... I co dwa lata wszystko wymieniać
Paweł Okopień: Nie zabronimy użytkownikom kupować badziewia. To ich decyzje. Ale na tym oni sami tracą, nie mogąc wygodnie konsumować treści, nie mając dostępu do wysokiej jakości aplikacji. Zamiast okna na świat kupują przycisk do papieru. Ale kto co woli.
Ewa Lalik: Piotrek. Za 1000 zł dostaniesz Nexusa 7 albo Goclevera, Colorovo/Modecoma z Win8. To jest właściwa perspektywa.
Piotr Grabiec: Jeśli to ma być dodatkowy sprzęt na kanapę, to wtedy wybrałbym tablet z Androidem w tym przedziale cenowym. Jeśli to ma być jedyne urządzenie komputerowe do pisania CV, notatek na studia i przeglądania sieci, to taki tablet z Windowsem będzie po prostu lepszy i bardziej wszechstronny. Wszystko rozbija się o scenariusz wykorzystania sprzętu, nic innego.
Ewa Lalik: Yhy. Już widzę te rzesze zwykłych użytkowników korzystających z tych tabletów w domu jak z kompów a na uczelni jak z tabletów, z tysiącem programów w autostarcie i pytaniami "jak to wyłączyć" ;)
Piotr Grabiec: Z netbooków z XP korzystali, czemu mieliby z ich duchowych następców z 8.1 nie móc korzystać?
Ewa Lalik: Ależ mogą. Tylko czasy się zmieniły, wiec pytanie czy będą i czy chcą?
Paweł Okopień: Być będą, ale czy będą z tego zadowoleni.
Maciej Gajewski: "z tysiącem programów w autostarcie i pytaniami "jak to wyłączyć"" - ke?
Piotr Grabiec: A dlaczego mają nie chcieć? To ciągle ten sam Windows, który znają. Jest pulpit oraz jako opcja interfejs dotykowy. Pamiętajcie też, że to nie są stare netbooki z dotykiem, tylko sprzęt z nową generacją procesorów o niebo lepszą od poprzedników wydajnością.
Ewa Lalik: Windows 8 to wciąż Windows. Niestety.
Piotr Grabiec: Niestety? Dla użytkownika, który od 15 lat klika w mój komputer na pulpicie to "na szczęście" bo to coś, co zna i umie :)
Damian Jaroszewski: Tak czytam te wasze wypowiedzi i niestety muszę się zgodzić z Piotrem, Dawidem i Maciejem. Tablety z Windowsem 8 są moim zdaniem świetne i sam chciałbym jednego z nich kupić. Głównie dlatego, że są to sprzęty wszechstronne. Jeśli będę miał taką potrzebę, to na nich da się pracować. Jeśli będą miał ochotę, to też pogram w proste gry. Będę chciał obejrzeć film? To obejrzę. Czytać? Poczytam - pozwalają na wszystko. Jasne, są to tylko substytuty i wygodniej będzie się pracować na laptopie, oglądać filmy na dużym TV, a grać na konsoli lub stacjonarnym PC, ale w tym przypadku nie można mówić, że coś jest beznadziejne, bo ma większe możliwości od konkurentów, a tak mniej więcej odbieram słowa Ewy. Zasada "jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego" sprawdza się w wielu przypadkach, ale nie w tym.
Argument o zamulaniu też można wsadzić między bajki, bo to nowa generacja podzespołów. Sam miałem okazję testować Asusa T100, trochę droższego od Modecoma czy GoClevera, ale jest to urządzenie do nich porównywalne. Zamulało? Absolutnie nie! Tablet działał naprawdę żwawo. Co więcej, uruchomiłem na nim nawet FIFĘ 14 i spokojnie mogłem grać na średnich ustawieniach grafiki.
Osoba kupująca tego typu sprzęt, wie czego się po nim spodziewać. Wie, że ciężko byłoby cały czas pracować na tak małym ekranie, oglądać filmy i nie da się odpalić Battlefielda 3. Jednocześnie wie, że tablet z Windowsem 8 może być świetnym uzupełnieniem posiadanych już urządzeń. Po co na 2-tygodniowe wakacje zabierać laptopa skoro można tablet z Windowsem 8?! Jasne, można też iPada, ale w tym przypadku tańszy sprzęt pozwala na więcej.
Paweł Okopień: Damian, sprawia wrażenie, że pozwala na więcej. Jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Pracowałem na iPadzie 2 przez dłuższy czas. Można i w wielu przypadkach jest to całkiem wygodne, ale w żaden sposób nie zastąpi pełnowartościowego ultrabooka. Tak samo ultrabook nie będzie nadawał się do czytania, podobnie jak opasły tablet z Windows 8 o panoramicznych proporcjach.
Damian Jaroszewski: A na co nie pozwala? Ludzie czytają na smartfonach, grają na smartfonach, przeglądają sieć na smartfonach. W czym tablet z Windowsem będzie gorszy?
Ewa Lalik: W czym będzie lepszy?
Damian Jaroszewski: W pracy, przeglądaniu Sieci i czytaniu.
Piotr Grabiec: Zalety? Fizyczna klawiatura w zestawie, pełnoprawny pakiet Office, nie-mobilna przeglądarka i, zwróć uwagę na to, tabletowa aplikacja Facebooka z prawdziwego zdarzenia - a nie ta androidowa karykatura.
I powtarzam do znudzenia: tablety z Windows 8.1 za tysiaka to nie są pełnoprawni konkurenci jednocześnie tabletów, ani klasycznych laptopów. Jasne, że lepiej mieć Ultrabooka i do niego dokupić sobie iPada lub nowy tablet Sony na kanapę, ale taki zestaw będzie kosztował kilka RAZY tyle. To nie 200-300 złotych więcej, to kilka tysięcy różnicy!
I o to tutaj się rozchodzi. Tablety z W8.1 od ModeCom, Goclevera i Colorovo to tani sprzęt o wszechstronnym zastosowaniu. Nie będzie liderem w żadnej kategorii, ale poradzi sobie z podstawowymi zadaniami. Trzeba patrzeć na niego w pierwszej kolejności jak na minilaptopa, który można od czasu do czasu obsłużyć palcem - a nie TYLKO tablet z doczepianą klawiaturą. Taka perspektywa zmienia optykę.
No bo serio, co innego za tysiąc złotych zaproponujesz komuś, kto nie ma żadnego komputera w domu i ma do wydania "jaknajmniej" złotych - takie nowe i tanie urządzenie z Windows 8.1, czy może małego Nexusa 7 lub większego Goclevera z Androidem? Podkreślam: wyboru trzeba dokonać ze świadomością, że to będzie jedyne urządzenie pozwalające na dostęp do internetu obok telefonu.
Ewa Lalik: Mam wrażenie Grabcze, że nigdy takich nie używałeś :)
Piotr Grabiec: Korzystałem z komputerów z W8.1 o podobnym rozmiarze i wiem, że to nie są urządzenia dla mnie. Jestem za to zdania, że resza ludzi szuka właśnie czegoś takiego: tanie i wystarczająco spełniające potrzeby.
Sam mam za to wrażenie, że unikasz odpowiedzi na poprzednie pytanie :) Bo czy naprawdę uważasz, że jeśli ktoś ma tysiąc złotych na coś "do internetu" - to lepiej wyjdzie na Nexusie 7 z ekranem 7 cali bez klawiatury, niż na takim urządzeniu 2in1 z Officem i normalną przeglądarką? Chodzi o sprzęt do pisania notatek i aktualizacji CV, do sprawdzania ogłoszeń o pracę, do fejsa, do filmów, do muzyki, do prostych gier itp?
Już prędzej Chromebooka bym zaproponował, niż tablet z Androidem, i w sumie dziwi mnie, że do tej pory tego rozwiązania nie wzięliśmy pod uwagę. To właśnie z laptopami z Chrome OS te najtańsze "tableto-netbooki" polskich marek możemy postawić w jednym rzędzie i zastanawiać się, co będzie lepsze.
Paweł Okopień: Jest tylko jeden szkopuł, chromebooków nie ma w Polsce :( a są najciekawszymi następcami netbooków.
Dawid Kosiński: Ciekawe to by były "Chromebooki" z Windowsem 8 i Officem za mniej niż 1000 zł. Sam jeszcze kilka dni temu chciałem kupić Chromebooka. Mogłem przemóc to, że nie można na takowym uruchomić poważnych aplikacji, ale brak możliwości wygodnego korzystania z plików docx oraz brak Silverlighta (a co za tym idzie, możliwości oglądania polskiego VOD) sprawia, że są one po prostu maszyną do pisania, niczym więcej. Jedyny ich plus to cena, nic więcej.
Można niby myśleć o tabletach z Androidem, gdyby nie fakt, że jest to system skrajnie dziurawy, niebezpieczny i na 90% urządzeń nieaktualny. Bardzo podziwiam ludzi, którzy używają takich telefonów czy tabletów do operacji pieniężnych. Nie wiem, czy to głupota, czy nowoczesny rodzaj brawury.
Damian Jaroszewski: Dawid słusznie zauważył - czemu niby Chromebooki są najciekawszymi następcami netbooków? Przecież są gorsze od tych tabletów z Windowsem 8 poniżej 1000 zł.
Piotr Grabiec: Nie gorsze - inne, dla innego użytkownika, do innych celów. Może Chromebooki nie mają ekranu dotykowego, ale mają przynajmniej klasyczną konstrukcję (stabilniej leżą na kolanach) i np. normalne porty USB, a nie jedynie microUSB do zasilania.
Dawid Kosiński: Dla użytkownika, który nie tworzy, nie pisze, nie edytuje dokumentów, nie ogląda VOD, a najlepiej to nie korzysta z komputera. Seems legit.
Ewa Lalik: Gorsze? To laptopy - z pełna klawiaturą, z dobrym wyważeniem laptopa, dostosowane do konkretnego użycia. Tablety w Windowsem 8 i dockami wciąż mają problem z wyważeniem i punktem ciężkości, który jest w całkiem innym miejscu.M.in. dlatego wielu z nich nie da się wygodnie położyć na kolanach.
Dawid, nie gadaj bzdur. Miałeś Chromebooka? Ja miałam kilka tabletów z Windowsem 8. Na żadnym nie pisało się tak dobrze, jak na Chromebooku, bo to tablety z Win 8 nie są stworzone do pisania. Powtarzasz bzdury, a na oczy nie widziałeś z bliska nawet.
Damian Jaroszewski: Czyli Chromebooki są lepsze tylko dlatego, że wygodniej trzyma się je na kolanach? OK, zapomnijmy o pełnoprawnym systemie i wszystkich korzyściach z niego płynących.
Dawid Kosiński: Ewa, nie miałem swojego, ale korzystałem. Weź tego Chromebooka i wyedytuj dokument tekstowy, który Ci podeślę. Dokumenty Google tam sprytnie otworzyły projekt domu, że zamieniły go w pliki graficzne i wkleiło w dokument tekstowy. Tego niestety nie da się używać.
Aha, na argument "nie każdy buduje dom" nie odpowiadam. Każdy, kto chce iść na swoje, w końcu coś takiego dostanie. I chyba otworzy to u znajomych albo w kafejce internetowej. Jedyny plus tych Chromebooków to fakt, że ludzie nie stracą pracy.
Ewa Lalik: Chromebooki są lepsze, bo niczego nie udają. To laptopy do używania neta i apek webowych. Idealne i dopracowane właśnie pod tym kątem.
KAŻDY tablet z Win 8 jaki miałam miał problemy. A to wykonanie, a to ekran, a to system się wieszał. Tanie, a wszystkopotrafiące = kiepskie i pełne kompromisów.
Dawid, Ok, więc zostań przy swoich tabletach. Nie pluj na Chromebooki, bo ja Google Docs akurat używam od 5 lat, nie mam w pracy i w prywatnym użyciu potrzeby otwierać Office'a i za niego płacić i tego nie robię. Ale nie pieprz, że nie da się używać, bo TY NIE MOŻESZ.
Nawet ja nie twierdzę, że nie można używać tanich tabletów z Windowsem 8. Można. Tylko, że uważam, że jest to krok w tył w świecie mobilnych urządzeń, które sprawdzają się najlepiej, jeśli są dedykowane wąskiemu zastosowaniu.
Taki Kindle na przykład. Jest świetny dlatego, że jest do czytania. Gdyby Amazon wrzucił do niego możliwość odpalania apek z Androida z Amazon App Store, aparat i pulsometr i zaczął sprzedawać go reklamując te funkcję, to też bym go krytykowała, bo takie połączenie będzie działać, ale jak to już sobie wyobrażamy.
A teraz przepraszam, odpadło mi O z klawiatury.
Piotr Grabiec: Dawid, come on, pisać na Chromebooku możesz w Google Docs oraz... w Office Online. Zresztą, na Dokumentach Google pracuję od dwóch lat - to naprawdę jest dobre narzędzie i Twoje uprzedzenia nie pozwalają Ci na to spojrzeć obiektywnie.
To, że nie otworzysz projektu ze studiów, który składa się z obliczeń naprężeń to jedno, ale esej na studia na nim napiszesz i CV zrobisz. Ale cóż, jak widać kampania Scroogled komuś zaciemniła obraz... :)
I owszem, VOD to problem - ale np. już filmy z dysku zewnętrznego lub pendrive'a pobierzesz. Chrome OS się rozwija i nie ma wielu ograniczeń pierwszych wersji - ale i tak Chromebook sprawdzi się raczej jako dodatkowe urządzenie komputerowe, a nie jako pełnoprawny zastępca klasycznego laptopa.
Damian, ależ to szalenie istotna sprawa! Niewygodny laptop zabija jego użyteczność np. w pociągu i to jest jeden z dobrych argumentów przeciwko wszelkiej maści tabletom z doczepianą klawiaturą - w tym jednym muszę zgodzić się z Ewą.
I powtórzę po raz kolejny: sprzęt dobiera się DO POTRZEB. Jak kupujesz rower, to też wybierasz między górskim i miejskim, a możesz kupić BMX-a do fikołków. Wasze argumenty przypominają mi momentami dyskusję na temat wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą, albo spory fanatyków iOS i Android, albo miłośników PlayStation i Xboksa... Spójrzcie nieco szerzej.
Ewa Lalik: Dawid wie lepiej bo Dawid ma jedyny właściwy sposób używania, produkty Microsoftu są jedyne dobre a Autocada będzie uruchamiał miesiąc na ośmiocalowcu z Windowsem 8 i Atomem i używał go najlepiej na ekranie dotykowym.
Tak Dawid. Tak Cię widzę:)
Dawid Kosiński: O Autocadzie nie wspominałem, ale tak, będę, żeby komuś łatwo pokazać jakiś element projektu. To rozwiązanie lepsze niż PDF . Ja nie mówię, że tablety z Windowsem są idealne, bo nie są. Chromebooki z Windowsem byłyby takie ;)
Ewa Lalik: Chromebooki z Windowsem nigdy nie sprzedawałyby się w zadowalających i skłaniających kolejnych producentów ilościach gdyby miały Windowsa. Byłyby zwyklymi, jednymi z dziesiątków laptopów z systemem, którego użytkownicy nie za bardzo lubią.
Do pewnych zastosowań Chromebooki są po prostu lepsze niż tablety z Windowsem 8 i tyle. A to że sam nie umiesz spojrzeć na to z tej perspektywy i pewnie najlepiej czułeś się w czasach Windowsa Mobile to inna sprawa ;)
Dawid Kosiński: A masz wyniki sprzedaży Chromebooków?
Maciej Gajewski: Tu nawet nie chodzi o Office. Dokumenty Google są, po prostu, kiepskie. To produkt, który dojrzewa. Kiedyś, być może, w końcu osiągnie pewien poziom. Ale to dopiero za jakiś czas. Tyle że, wydaje mi się, trochę zbaczamy z tematu. Jak będzie temat tygodnia "czy Chromebooki podzielą los netbooków" to możemy pogadać. Póki co i tak są od lat na rynku i od lat na marginesie, radząc sobie nieporównywalnie gorzej na rynku co obecne w sprzedaży znacznie krócej tablety z Windows 8, a te ciężko zaliczyć do hitu rynkowego. Na pewno komputer wyłącznie do stron internetowych znajdzie paru hipsterów, dla których będzie świetny. Ale raczej nie ma to większego wpływu na tablety z Windows i chyba szkoda czasu na tę chwilę zbaczać z tematu.
Ewa Lalik: Przejrzyj archiwa Spider's Web, to raz. Dwa - gdyby po ponad dwóch latach Chromebooki miały niezadowalającą, kiepską sprzedaż to czy Samsung robiłby kolejne sprzęty, a wielu nowych producentów postanawiało też zacząć produkcję Chromebooków?
Dawid Kosiński: OK, czyli nie masz.
Ewa Lalik: Dawid przejrzyj archiwa, nie będę wyszukiwać Ci danych z telefonu ze spaceru z Kaziem, masz Google.
Maciej Gajewski: Powodów może być bardzo wiele. Po co Samsung robi smartfony z Windows Phone? Czemu HP straszy Microsoft nowymi partnerami, by negocjować tańsze opłaty licencyjne za, ekhem, Windows? Udział Chromebooków w ruchu internetowym jest poniżej ruchu generowanego przez Windows RT (sic!). A są na rynku już od nieporównywalnie dłuższego czasu.
Piotr Grabiec: Maciej, nie, nie są kiepskie - to moje narzędzie pracy od dwóch lat, które wybrałem jako najodpowiedniejszych do moich potrzeb. Skoro dla mnie są wystarczające, gdy całymi dniami klepię literki tu i tak, to dla kogoś piszącego dokument tekstowy raz na miesiąc nie będą wystarczające? Zresztą, jak chcesz lepszej zgodności z .docx masz Office Online w przeglądarce, który sam Microsoft zachwala jako świetną alternatywę dla desktopowego Office'a ;)
A Chromebooki radzą sobie całkiem nieźle - z jakiegoś powodu lądują na pierwszych miejscach list bestsellerów od Amazonu. Owszem, Google wypuścił je za wcześnie, teraz dopiero sam system, jak i użytkownicy, powoli zaczynają dojrzewać do idei komputera jako terminalu. Ale to i tak sprzęt dla bardzo, bardzo wąskiej grupy docelowej - ale u takiej grupy, która w przeglądarce czuje się jak w domu, sprawdzi się fenomenalnie.
Maciej Gajewski: Lumia 800 też królowała na amerykańskim Amazonie. Tak jak HTC Windows Phone 8X. Jakie to miało przełożenie na realia przypominać chyba nie muszę.
Piotr Grabiec: "Chromebooks account for 21% of all commercial US laptop sales so far this year, and 10% of all computers and tablets sold in the US." - link.
Dalej: "In 2012, Chromebooks accounted for just 0.2% of all computer and tablet sales." - jak na razie był mega wzrost, pytanie co będzie w 2014. Nie twierdzę, że się tempo utrzyma, ani że Chrome OS zdominuje świat - ale zaczyna się liczyć na rynku konsumenckim.
Ewa Lalik: Co nie przekłada się na realny udział w rynku nasyconym milionami urządzeń będących na nim od kilku lat i będących wciąż w użyciu. I o tym trzeba pamiętać gdy rzuca się statsami.
Maciej Gajewski: W tej ramie na pewno. Ale i tak: "New data shows Chromebooks are struggling, Windows RT is doing better".
Piotr Grabiec: "Posted: 16 Apr 2013." Prawie rok temu ;)
Maciej Gajewski: Dlatego zamiast przerzucać się teraz datami, przyjmijmy na korzyść Chrome OS, że Chromebooki nawet niech i nieco przegoniły Windows RT. Czyli dalej są na poziomie, który jest równie istotny, co tablety BlackBerry :) I wroćmy do tematu głównego :)
Ewa Lalik: Btw. Dawid? https://www.autocad360.com/products/web/
Dawid Kosiński: Korzystałem z tego, bieda .
Ewa Lalik: Oj Maciej. Czyli jak RT jest więcej to to dobry argument, a jak mniej to nieistotny? Dlatego nie lubię z Tobą dyskutować ;)
Dawid, tak z ciekawości pytam.
Dawid Kosiński: Może to zabrzmi śmiesznie, ale to narzędzie Autodesku czasami źle autodeskowe rysunki odczytuje.
Maciej Gajewski: Nie zrozumiałaś. Radzić sobie gorzej na rynku od znacznie młodszego i sprzedażowego niewypału o nazwie Windows RT, to kiepski wynik.
Piotr Grabiec: Maciej, czarujesz rzeczywistość. Pokazałem Ci dane, gdzie Chromebooki naprawdę są chętnie wybierane przez konsumentów, a producenci wrzucają do sprzedaży coraz to i nowsze, tańsze i lepsze modele. Jeśli założyć, że trend się utrzyma, to będą radzić sobie coraz lepiej - to nie jest poziom tabletu BlackBerry, ani... Windowsa RT, który okazał się klapą.
Odrzuć swoje własne preferencje, spójrz na fakty - zarówno Chromebooki, jak i tabletolaptopy z Windows 8.1 mają potężny rynek zbytu. Rynek, który jest tak ogromny, że nie wyklucza istnienia kilku różnych typów urządzeń - pod względem fizycznej budowy, jak i wykorzystanego oprogramowania - że dla wszystkich znajdzie się miejsce.
Pecety do gier, leciutkie Ultrabooki, iPady, Chromebooki, aż wreszcie tanie tablety z Windowsem 8 za mniej niż tysiaka znajdą swoich nabywców. I wszyscy, jeśli dobiorą sprzęt do potrzeb, będą zadowoleni. Ot, taka magia...
Ewa, zaraz usłyszysz, że to jest nieużywalne, tak samo jak zwykle świetny Office Online na Chromebooku już nie nadaje się do pisania :)
edit: knew it!
Maciej Gajewski: O rety, wiedziałem, że skończy się to przerzucaniem linkami, dlatego skapitulowałem wcześniej, ale sprowokowałeś osobistym przytykiem. Pozwól więc, że wytłumaczę. Shipped devices, a tak mierzy NPD z Twojego linku, nie oznacza, że użytkownicy końcowi mają te komputery. O tym mówi web traffic (zwłaszcza , że tu nie wyjaśnisz, że chromebookiem nie surfujesz i nie podłączasz go do Netu :) ). Luty bieżącego roku może być?
Piotr Grabiec: Maciej, Ewa Ci to wyjaśniła trochę wyżej. Sprzedaż poszybowała w górę w 2013 roku, więc oczywiście, że udział % wśród wszystkich urządzeń z ostatnich 50 lat, które jeszcze są na świecie w użyciu, nie będzie jeszcze wysoki. Trend jest jednak wyraźny i Chromebooki mają potencjał na nadchodzące lata. Tylko tyle i aż tyle. I zaznaczam, że pisałem wcześniej już nie raz, że to dobry wynik... jak na produkt przeznaczony dla niszowego odbiorcy.
Maciej Gajewski: Ale przyjrzyj się uważniej temu trendowi. Chromebooki pojawiły się w 2012 roku. I dopiero niecały rok temu pokonały (zakładam, że tak zrobiły, bo nie widziałem danych porównawczych), zbiorczo, Surface'a RT, tablet którego ze świecą szukać. Miały pewien zryw, nikt nie przeczy. A teraz porównaj dane historyczne netbooków. Kubek w kubek...
Piotr Grabiec: I dlatego mówię, że jak na niszowy sprzęt, radzą sobie nieźle, ale nie zastąpią za 3 lata Windowsa z kilkudziesięcioprocentowym udziałem - tu się chyba zgodzimy? To nie jest sprzęt dla masowego odbiorcy i pewnie nigdy nie będzie. Po prostu nie sposób nazwać ich klapą biorąc pod uwagę bardzo wąską grupę docelową.
A swoją drogą, idąc Twoją analogią, to tanie tablety z Windows 8.1 też skończą jak netbooki? ;)
Maciej Gajewski: Nie wiem. Na ich korzyść świadczy dostosowanie cen do realiów rynkowych, stąd mój pierwszy post na samej górze tej dyskusji. Jeżeli jednak nie, to chyba nic im już nie pomoże.
Damian Jaroszewski: Nie no, ani Chromebooki, ani tanie tablety z Windowsem 8 nie zastąpią laptopów. Tak samo, jak nie zrobią tego żadne inne tablety i smartfony. Cała ta era post-PC to jedna wielka ściema, o czym już kiedyś pisałem.
Zarówno Chromebooki, jak i tablety z Windowsem 8 są dla wąskiego grona użytkowników. Wydaje mi się jednak, że te drugie są dla nieco szerszego grona.