Producenci nie musza nas już przekonywać do wielkich telefonów. I tak je kochamy
Niechęć części użytkowników do telefonów z ogromnymi wyświetlaczami zdaje się nie przeszkadzać producentom nie tylko w tworzeniu coraz większej ilości takich właśnie smartfonów ze wszystkich półek cenowych, ale także w biciu kolejnych rekordów. Zaledwie dwóch miesięcy potrzebowała na przekroczenie progu 10 milionów sprzedanych egzemplarzy najnowsza wersja urządzenia, które zapoczątkowało ten trend – Samsung Galaxy Note 3.
Wyposażony w 5,7-calowy wyświetlacz telefon pobił tym samym wszystkie zaskakujące rekordy ustanowione przez swoich poprzedników. Pierwszy, któremu nikt nie dawał większych szans na tak efektowny w ujęciu globalnym sukces, potrzebował aż 9 miesięcy na osiągnięcie wyniku 10 milionów. Note 2, na fali popularności swojego pierwowzoru skrócił ten czas do czterech miesięcy, a wydana pod koniec tego roku „trójka” uwinęła się dwa razy szybciej. Tak, każdy kolejny model po ryzykownej "jedynce" jest na starcie ponad dwa lub dwa razy bardziej rozchwytywany przez klientów.
Co pokochali klienci w modelach z serii Note na tyle, aby kupować je w takich ilościach? Pomijając praktyczne elementy, takie jak wydajną baterię czy sporą powierzchnię roboczą, chodziło przede wszystkim o jedno – kupując jedno z urządzeń z tej rodziny możemy być pewni, że znajdziemy w nim absolutnie wszystko, co tylko może zmieścić się we względnie niewielkiej obudowie. Najwydajniejszy procesor, najwięcej RAM, najwięcej dodatkowych funkcji, przywrócony do życia rysik i tonę innych rozwiązań, z których o części pewnie sporo klientów nie wie, a część wie, ale nigdy nie skorzysta. Cena jest wprawdzie wysoka, ale mamy świadomość, że prawdopodobnie więcej już nie dało się do środka upchnąć.
Dziś Samsung może pochwalić się już 14 telefonami, które przekroczyły magiczną barierę 10 milionów.
Na liście, obejmującej okres od 2002 roku, zaledwie sześć modeli pochodzi z poprzedniej „epoki” w historii mobilnej komunikacji – wszystkie pozostałe pozbawione są klawiatury i oferują wyłącznie ekran dotykowy. Jak łatwo się domyślić, ostatnie lata stoją pod znakiem dwóch serii, w których z premiery na premierę powiększana była przekątna ekranu – Galaxy S oraz Galaxy Note. Do zaszczytnego grona dołączyły wszystkie wiodące urządzenia z tych rodzin, bez najmniejszego wyjątku.
Wato przy tym zwrócić uwagę na fakt, że początkowe sukcesy Samsunga nie były regularne – w niektórych latach w ogóle nie pojawiały się „hity”, a czasem na przekroczenie 10 mln trzeba było czekać aż 24 miesiące. Od momentu, gdy postawiono na telefony z dotykowymi ekranami, wielomilionowe sprzedaże pojawiały się regularnie raz na rok, a po wprowadzeniu serii Note – dwa razy do roku.
Zaskakujący w przypadku Note 3 jest fakt, jak szybko zbliża się do rekordów ustanawianych przez niepokonane do tej pory wewnątrz koreańskiego portfolio Galaxy S. S3 potrzebował 50 dni, aby sprzedać się w liczbie 10 milionów, podczas gdy Note 2 – ponad 4 miesiące. W przypadku Galaxy S4 ustalenie tego wyniku zajęło niecały miesiąc, a Note 3 już tylko dwa miesiące. Czy w końcu doczekamy się chwili, kiedy obydwa modele zrównają się pod względem początkowej popularności? Pewnie jeszcze nie przy okazji premiery N4 i S5, ale kto wie, czy kolejne generacje nie przyniosą w końcu takiej niespodzianki?
Wydaje się bowiem, że rozmiar ekranu czy samego telefonu staje się dla kupującego z roku na rok coraz mniejszą przeszkodą.
Jeszcze niedawno pierwszy Note wydawał się gigantem, a dziś podobne przekątne ekranu (choć z mniejszymi ramkami dookoła) zaczynają być standardem w klasie wyższej i coraz odważniej przedzierać się na niższe półki cenowe. Phablet, jak przyjęto nazywać takie telefony, ma już w ofercie praktycznie każdy z wyjątkiem Apple producent – od BlackBerry i Nokii, przez LG i HTC i Acera, aż po Sony. Im więcej, tym teoretycznie lepiej, choć w praktyce, nikomu nie udało się powtórzyć sukcesu Samsunga.
Nie znaczy to jednak, że rewolucja, w kwestii rozmiaru ekranu, jakie jesteśmy w stanie zaakceptować w telefonie zostanie z jakiegoś powodu zatrzymana. Większość doniesień związanych z modelami planowanymi przez producentów na przyszły rok dotyczy właśnie telefonów z ekranami o przekątnych zbliżonych do 5”, a do gry może włączyć się nawet Apple, które jeszcze jakiś czas temu przekonywało o wyższości 3,5” smartfonów nad konkurencją. Najwyraźniej jednak potrzeby użytkowników bardzo gwałtownie zmieniły się w ciągu ostatnich lat. W niektórych krajach, zwłaszcza na terenie Azji, phablety doprowadziły nawet do znacznego spadku dynamiki sprzedaży tabletów - w końcu przy smartfonie z ekranem powyżej 5", tablet może okazać się całkowicie zbędnym dodatkiem.
Trzeba jednak pamiętać o tym, że rynek wielkich telefonów, choć od premiery Note rozrastający się w zaskakującym tempie, stanowi obecnie jedynie nieco ponad 20% rynku inteligentnych telefonów (zaledwie 3% rok temu!). W pozostałej jego części odnajdziemy jeszcze większe sukcesy, niż te odnotowane przez producenta z Korei. Długo nie trzeba szukać – iPhone 5, z przekątną ekranu mniejszą o prawie 2” od Note 3 sprzedał się w liczbie 5 milionów sztuk w ciągu pierwszych trzech dni, a iPhone 5s i 5c pobiły ten rekord i pierwszy weekend zakończyły z wynikiem 9 milionów sprzedanych egzemplarzy. Kto jednak nie zna ani jednego posiadacza telefonu z iOS, który od czasu do czasu nie wspomina o tym, że z chęcią przesiadłby się na coś z „nieco” większym ekranem?