Microsoft stracił cierpliwość, zrobił własną aplikację do YouTube’a
To, co do wczoraj służyło za oficjalną aplikację do YouTube’a dla Windows Phone, było czymś wyjątkowo żałosnym. Nagle, bez żadnej zapowiedzi, pojawiła się jej nowa wersja. Jest świetna!
Od momentu premiery pierwszej wersji systemu Windows Phone dostępna była oficjalna aplikacja do YouTube’a. Właściwie, to i słowo „oficjalna”, i „aplikacja” należy wziąć w cudzysłów. Pierwsze dlatego, że to coś nie pochodziło od Google’a, a od Microsoftu. I w przeciwieństwie do, na przykład, aplikacji do Facebooka, nie powstała przy współpracy z twórcą serwisu. Na dodatek owa aplikacja to… wtyczka do Internet Explorera. Po jej uruchomieniu uruchamia się przeglądarka systemowa otwierając adres m.youtube.com.
Działało to, tak po prostu, żałośnie. Jasne, można było obejrzeć dowolny klip, ale jak działa webowy mobilny YouTube może sprawdzić każdy na swoim smartfonie. Jest uniwersalny. Czyli zaprojektowany tak, by zadziałać na jak największej ilości urządzeń, nawet tych względnie prymitywnych. To oznacza również prymitywną, ograniczoną witrynę.
Ratować się można było nieoficjalnymi aplikacjami. Niektóre były całkiem niezłe, ale i tak sytuacja była kuriozalna. Aż do wczoraj. Microsoft, bez żadnej zapowiedzi, zaprezentował swoją aplikację. Oznaczona jako wersja 3.0 w niczym nie przypomina swojej poprzedniczki. Nie przypomina też w żaden sposób oficjalnej aplikacji z innych mobilnych systemów operacyjnych. Jest natywna w każdym tego słowa znaczeniu.
Jej interfejs utrzymany jest w stylistyce Modern. Wygląda to, biorąc pod uwagę interfejs samego systemu, rewelacyjnie. Jest estetycznie, wygodnie, czytelnie i spójnie. Osoba posiadająca już jakiś czas smartfon z Windows Phone będzie się w niej czuła jak ryba w wodzie. Jedyne, do czego można się przyczepić w aplikacji, to brak polskiej wersji językowej.
Pojawiły się też, nareszcie, wszystkie bardziej zaawansowane funkcje YouTube’a. Można teraz w banalny sposób zarządzać profilem i listami odtwarzania. Za pomocą paru puknięć palcem błyskawicznie udostępnić dany klip na wybranych portalach społecznościowych, a także przez e-mail lub SMS. Można też włączyć funkcję kontroli rodzicielskiej, dzięki której nieletni posiadacz smartfonu z Windows Phone nie będzie narażony na treści oznaczone jako nieodpowiednie dla młodego człowieka.
Aplikacja też wykorzystuje w pełni możliwości, jakie daje ekran startowy Windows Phone. Oznacza to, że można przypiąć na nim nie tylko sam jej kafelek, ale również konkretne klipy, listy odtwarzania, kanały a nawet zapytania do wyszukiwarki.
Pobierając aplikację i ją testując zastanowiło mnie jedno. Microsoft niedawno skarżył się, a nawet rozważał konflikt w sądzie z tego tytułu, że YouTube nie chciał udostępnić mu odpowiednich API, by zyskać dostęp do zaawansowanych funkcji. Czy to się zmieniło? Jak się okazuje… nie. Z jakichś przyczyn (być może z powodu konfliktów prawnych w „Wojnie Patentowej”) Google dalej nie chce współpracować. Oznacza to, że aplikacja ta była budowana za pomocą inżynierii wstecznej. Microsoft sam rozgryzł jak „dobrać się” do zaawansowanych funkcji portalu. Oznacza to, że w momencie, w którym YouTube coś zmieni w swoich mechanizmach, użytkownicy tej aplikacji będą musieli czekać, aż Microsoft znowu to rozgryzie, a do tego czasu owe funkcje przestaną być dostępne.
Aplikacja jest darmowa. Dostępna jest już w wersji dla Windows Phone 8. Edycja dla Windows Phone 7 ma się pojawić „w nadchodzących tygodniach”.
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.