REKLAMA

Umarł król, niech żyje król? Hasselblad kończy produkcję systemu V i wchodzi w bezlusterkowce

Firma Hasselblad, ikona fotografii, kończy produkcję swojego średnioformatowego systemu V. Firma jednocześnie z hukiem wchodzi na rynek bezlusterkowców. Ansel Adams musi przewracać się w grobie.

Umarł król, niech żyje król? Hasselblad kończy produkcję systemu V i wchodzi w bezlusterkowce
REKLAMA

Szwedzki koncern Hasselblad ogłosił koniec produkcji modelu  503CW, produkowanego przez 17 lat. Oznacza to także koniec całego średnioformatowego systemu V tej firmy, który obecny był na rynku przez ponad 50 lat. Od tej pory aparaty serii V dostępne będą tylko na rynku wtórnym. Produkowane będą jedynie akcesoria do tego sytemu.

REKLAMA

Średnioformatowa lustrzanka 503CW to już ikona fotografii. Hasselblad, obok niemieckiej Leiki, to dwie najbardziej prestiżowe i zasłużone dla fotografii firmy. Zapewne każdy fotograf marzy, żeby mieć w swoim arsenale aparat którejś z tych marek.

Koniec pewnego etapu historii

CEO Hasselblada, Dr. Larry Hansen, oświadczył, że w ostatnich pięciu latach znacznie zmniejszyło się zapotrzebowanie na model 503CW. Co to oznacza dla fotografii? Można wnioskować, że średni format odchodzi w odstawkę. W czasach analogowych średni format był luksusem i synonimem profesjonalizmu, zwłaszcza w takim wydaniu, w jakim prezentował go Hasselblad. Firma ta stworzyła jednoobiektywowy, bardzo nowoczesny jak na tamte czasy, modułowy system lustrzanek na film 6x6cm.

Hasselblad 503CW

Oznacza to, że aparaty składały się z części, modułów, które można było dowolnie łączyć. Oprócz serca aparatu, czyli korpusu z lustrem, system tworzyła wymienna kasetka na film, oraz wymienne wizjery i kominki. Dodatkowo do aparatu można było podłączyć cały szereg akcesoriów, takich jak lampy, czy wyzwalacze. Całość wieńczył pokaźnych rozmiarów obiektyw.

Z biegiem czasu Hasselblad wprowadził cyfrowe ścianki w miejsce kasetek z filmem. Ścianka taka zamiast kliszy zawierała matrycę i dosłownie umożliwiała zrobienie z analogowego średniego formatu aparat cyfrowy. Koszt takiej cyfrowej ścianki to mniej więcej tyle, ile kosztuje nowe auto klasy wyższej.

Obecnie tego typu rozwiązanie stosowane jest jeszcze w fotografii studyjnej, głównie w fotografii mody. Duże rozdzielczości potrzebne do reklam, plakatów i banerów do niedawna zapewniał tylko średni format. Sęk w tym, że nowoczesne lustrzanki małoobrazkowe zapewniają już taką jakość i rozdzielczość, że często prześcigają cyfrowe ścianki średnioformatowe. Dobrym przykładem jest pełna klatka Nikona, model D800, który jest wyposażony w matrycę 36 megapikseli. Według  testów jest to najlepsza matryca pełnoklatkowa, jaką kiedykolwiek stworzono.

Fotograficzny mezalians

Kolejnym wielkim przewrotem w firmie Hasselblad jest jej wejście w rynek bezlusterkowców. Wielu fotografów uważa to za hipokryzję i pogwałcenie wszelkich zasad. Firma, która produkowała najlepsze na świecie, profesjonalne lustrzanki średnioformatowe, nagle wchodzi na rynek kojarzony z amatorską gałęzią fotografii.

Hasselblad Lunar
REKLAMA

Sprawca całego zamieszania, model Lunar, premierę będzie miał w lipcu tego roku. Będzie to zmodyfikowany bezlusterkowiec Sony NEX 7, oczywiście także z odpowiednio zmodyfikowaną ceną. Hasselblad stawia tu na luksusowe materiały szlachetne, z jakich ma powstać obudowa aparatu. Klient będzie mógł wybierać pośród egzotycznych gatunków drewna, stopów metali (w tym szlachetnych), czy nowoczesnych tworzyw, takich jak włókno węglowe.

Budzi to wielkie kontrowersje i zdziwienie. Technologia Sony w opakowaniu Hasselblada może w świecie fotografii uchodzić za prawdziwy mezalians. Kiedy weźmiemy pod uwagę, że aparat będzie miał bagnet Sony E stosowany w systemie NEX, całość brzmi jak żart. Hasselblad słynął ze świetnych szkieł, Sony wręcz odwrotnie – często idzie na kompromisy jakościowe. Cała nadzieja w firmie Carl Zeiss, partnerze Sony, który zapowiedzianymi obiektywami systemu NEX ma podnieść poprzeczkę.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA