Deezer ma aplikację Windows 8. Wreszcie!
Ze względu na pasującą do mnie bazę utworów Deezer jest moją ulubioną usługę streamującą muzykę. Mimo świetnej aplikacji Spotify oraz tego, że jestem klientem Play - sieci współpracującej z WiMP - stale opłacam abonament Deezera. Robiłem to mimo że widziałem braki tej usługi, takie jak brak windowsowej aplikacji. Teraz na szczęście się to zmieniło.
Według wielu osób dostępność Deezera przez przeglądarkę to zaleta. W końcu pozwala na łatwe dostosowanie tej usługi do wszystkich możliwych platform programowych. Dzięki interfejsowi przeglądarkowemu Deezer bezproblemowo działa nie tylko na Windowsie, ale też na Maku i Linuksach. Gdyby nie przeglądarkowy Deezer, moja koleżanka Ewa Lalik musiałaby tworzyć listy na YouTube lub nucić pod nosem, by mieć pewność, że cały czas będzie mogła słuchać muzyki.
W tym przypadku jednak Deezer pokazał, że jak coś jest do wszystkiego, to w gruncie rzeczy jest do niczego. Otóż dedykowana aplikacja, w przeciwieństwie do strony internetowej pozwala na lepsze zintegrowanie aplikacji z osprzętem, takim jak klawiatura z klawiszami multimedialnymi lub pilot. Z obu akcesoriów korzystam dosyć często i brak możliwości ich użycia podczas słuchania muzyki bardzo mnie frustrował. Teraz, dzięki aplikacji, obsługa programu jest znacznie wygodniejsza.
Jeśli chodzi o wygląd aplikacji, to nie dało się tu zbyt wiele wymyśleć. Jak każdy program kafelkowy, także ten cechuje się ogromnym minimalizmem i został podzielony na kilka kategorii: Wybór Deezera, Playlisty, Albumy, Kanały Radiowe. Po przejściu do każdej z nich mamy wyświetloną listę utworów, które możemy dodać do ulubionych pozycji oraz playlist.
Można również obejrzeć stronę wykonawcy, na której znajdują się jego albumy. Funkcjonalnością aplikacja w żaden sposób nie odstaje od swojej wersji internetowej. Jej obsługa jest też bardzo prosta, oczywiście jeśli korzystaliście wcześniej z jakiejkolwiek aplikacji działającej w trybie metro. Zastosowano tu identyczne gesty pokazujące dodatkowe opcje oraz menu wyszukiwania.
Po całym dniu używania aplikacji nie zauważyłem żadnych wielkich błędów. Jedyną niedogodnością jest to, że zmiana ikony aktualnie odtwarzanej płyty następuje dopiero po kilkunastu minutach.
Kafelkowy Deezer sprawuje się całkiem nieźle i mam nadzieję, że niedługo także Spotify zyska aplikację Modern. W końcu nie każdemu, zwłaszcza użytkownikom Windowsa, musi podobać się interfejs Spotify, który bezsprzecznie był wzorowany na iTunes.