Mini tablet Apple'a to mini kolejki pod sklepami
Przewidywałem, że iPad mini wzbudzi względnie niskie zainteresowanie. Myliłem się. Jest tylko "średnio", patrząc z perspektywy innych premier Apple’a. Po dłuższym zastanowieniu dochodzę jednak do wniosku, że to nie jest żadna porażka Nadgryzionego Jabłka. Tak właśnie miało być.
Dopiero co ruszyła sprzedaż iPada mini. Jest dużo za wcześnie, by oceniać wyniki sprzedaży. Do tego jeszcze wrócimy. Dziś możemy jednak zaobserwować ogólnie panujący entuzjazm wokół nowego produktu. W przypadku Apple’a sprawy zawsze wyglądały podobnie: czy to iPad, czy iPhone 5, czy inny Wielki Produkt, za każdym razem pod sklepami od samego ranka stały długie kolejki. Tymczasem jak podaje Reuters, Associated Press i kilka innych biur prasowych, jakakolwiek kolejka zainteresowanych to rzadkość.
Powinno być inaczej. Po pierwsze, to produkt Apple. Ta firma oznacza pewną renomę. Olbrzymie ilości ludzi kupują jej nowe produkty w ciemno, bez sprawdzania czy czytania opinii na ich temat. Przyzwyczaiły one konsumentów do swojej wysokiej jakości. Po drugie, iPad mini jest względnie tani. 329 dolarów za 7,9-calowy tablet Apple’a z iOS 6 i WiFi to miła okazja. Po trzecie, pojawił się odświeżony 9,7-calowy iPad z Retiną, szybszym procesorem i złączem Lightning, co jest dodatkowym pretekstem do pójścia na zakupy.
Kolejek jednak nie było, aczkolwiek kilka wyjątków odnotowano. W Nowym Jorku, mimo chaosu spowodowanego huraganem, dziś ustawiło się aż 300 osób pod słynnym sklepem na 5th Avenue. Dość długie kolejki, bez podania jakichkolwiek liczb, obfotografowano też w Chinach.
To wszystko brzmi fantastycznie, i owszem: większość producentów z całą pewnością zazdrości takiego zainteresowania Apple’owi. Sam Apple potrafi jednak lepiej, i to znacznie. Jednak po dłuższym zastanowieniu, dochodzę do wniosku, że chyba moje oczekiwania były za duże. Były bowiem wyższe niż te samego Apple’a. To nie tej rangi produkt.
Dowód? Tylko jeden, ale tłumaczący właściwie wszystko. Mimo „względnie niskiego” zainteresowania iPadem mini, nie jest on już dostępny od ręki w sklepie online na terenie Stanów Zjednoczonych. Powodem jest… wyczerpanie zapasów magazynowych. Trzeba czekać dwa tygodnie na realizację zamówienia.
Rynek się zmienił. Tak jak już pisałem wcześniej, iPad mini to nie kreacja, a reakcja na to, co się dzieje na rynku tabletów. Małe komputerki dotykowe stoją pod znakiem Androida. Apple tu dopiero debiutuje. Na dodatek ludzie cały czas obawiają się Wielkiego Kryzysu, o którym w mediach trąbi się od samniewiemkiedy, czekają więc na okres świąteczny. iPad mini spełnia swoje zadanie. Przyzwoicie się sprzedaje, mimo iż jest droższy od konkurencji (dowodem jest wyczerpanie stanu magazynowego). A że nie ma takiego szału, jak w przypadku nowego iPhone’a czy „tradycyjnego” iPada? Nie miało go być. Wszystko zgodnie z planem.
Czytaj też: źródło
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.