REKLAMA

Tak dla telewizji internetowych

E-booki wypierają książki, muzyka streamowana wypiera tą na płytach CD - tyle się o tym słyszy. A telewizja, no cóż... Siedzi cicho, nie odzywa się i troszkę stoi w miejscu wstrzymywana przez papkę na temat PPV. A to wszystko przez kilka prozaicznych powodów.

Tak dla telewizji internetowych
REKLAMA

Tradycyjnej telewizji w zasadzie nie oglądam - moja obecność przed ekranem telewizora sprowadza się do góra 3-4 godzin tygodniowo. Wynika to z faktu, że ramówka niekiedy mnie nie interesuje, a innym razem wolę po prostu posiedzieć online bo daje mi to więcej frajdy. Z czasem jednak brak oglądania programów telewizyjnych wzbudził we mnie zainteresowanie internetową alternatywą - telewizjami w sieci.

REKLAMA

Nie mówię tu o telewizjach PPV, stronach najbardziej znanych stacji telewizyjnych w kraju, czy witrynach, które po prostu udostępniają to co i tak możemy zobaczyć w telewizorze. Mam raczej na myśli telewizje internetowe z prawdziwego zdarzenia - projekty, które istnieją tylko i wyłącznie w Internecie, a także same pracują nad programami, które ukazują się regularnie w rytmie ich własnej, ściśle określonej ramówki.

Rozwój niektórych przedstawicieli tej niszy, śledzę niemal od początku ich istnienia. Byłem przy tym jak startowały ISTV.pl, StatupTV.pl, czy też Dlaniej.tv. Niemal od razu podłapałem klimat rozwiązania i z nieukrywaną chęcią oglądałem niemal wszystkie tytuły serwowane przez te stacje (może po za ostatnią - jakby nie patrzeć skierowaną do damskiego targetu). Z niecierpliwością czekałem na kolejne odcinki, które jakby nie patrzeć, są realizowane w bardzo niebanalnej formie. Mogę niemal rzec, że są one jednym z powodów dla których niemal w ogóle przestałem zaspokajać przed ekranem telewizora moją wewnętrzną potrzebę obcowania z telewizją. Przez krótką chwilę nawet miałem wrażenie, że to może być coś co w jakiś sposób odmieni nasze przyzwyczajenia związane z TV.

Generalnie widzę dwa problemy telewizji internetowych - po pierwsze jest to zarabianie. Początkowo ISTV.pl było w stu procentach darmowe (między innymi brak reklam). Po kilkunastu tygodniach, twórcy postanowili eksperymentować z dostępem premium - na raz wypuścili dwa odcinki mojego ulubionego programu Mobzilla. Jeden z nich był zapowiedziany dopiero na następny tydzień, jednak po wysłaniu smsa na wskazany numer, widz miał możliwość wykupienia dostępu do niego bez przymusu oczekiwania. Wydawać by się mogło, że pomysł mógł być całkiem trafiony, jednak wycofanie się z tego modelu finansowania ISTV wskazuje na to, że wcale nie było to tak do końca opłacalne posunięcie. Na dzień dzisiejszy wygląda na to, że serwis postawił na reklamy od Google.

REKLAMA

Po drugie: w telewizjach tych możemy zobaczyć tylko i wyłącznie programy tematyczne. Nie ma ani jednej pozycji w ich ramówkach, która byłaby serialem, czy jakimkolwiek filmem krótkometrażowym. O ile w przypadku StartupTv.pl nie można mieć żalu do właścicieli telewizji (skoro telewizja o startup'ach to o startup'ach, a nie o telenowelach), to jeśli chodzi o pozostałe dwie strony, bardzo uderza brak takich tytułów. Ja rozumiem, że o hitach kinowych możemy w tym wypadku pomarzyć, jednak na prawdę byłbym mile zaskoczony, mogąc obejrzeć za pośrednictwem jednej, czy drugiej stacji jakiś ciekawy film krótkometrażowy reżyserowany przez obiecującego młodego reżysera - nie dość, że oferta telewizji staje się ciekawsza, to wspaniale wspiera ona promocję kultury!

Na koniec przytoczę słowa z tytułu notki - Tak dla telewizji internetowych, ale jeszcze nie teraz. Dopóki nie znajda one wydajnego modelu finansowego nie będącego zwykłym PPV oraz dopóki nie przestaną się skupiać tylko i wyłącznie na programach tematycznych, to jakoś nie widzę specjalnie świetlanej przyszłości w najbliższych latach dla tego typu rozrywki. Potencjał jest spory, ale jeszcze wiele jest do zrobienia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA