Stary MacBook na sterydach konta high-endowy pecet
Jeszcze w tym roku, czując dość uwierającą niewygodę użytkowania iPada jako zamiennika komputera przenośnego, stałem się posiadaczem prawie już pięcioletniego MacBooka Unibody, wydanego późnym rokiem 2008. Specyfikacja samego Maczka była pierwotnie bardzo archaiczna - dwurdzeniowy, poczciwy Core 2 Duo o taktowaniu 2 GHz na rdzeń, 2 GB pamięci RAM oraz dysk HDD o pojemności 160 GB. Porównywać tę specyfikację do innych laptopów z tego okresu byłoby bardzo niemiarodajne, ale nawet jak na sprzęt Apple'a Mac trącił myszką.
Kilka miesięcy później, złożyłem w jednym z popularnych sklepów internetowych zestaw komputera stacjonarnego klasy PC. W bestii siedzi i5-tka 2500K podkręcona do magicznych 5GHz na chipsecie Z77 od ASRocka, 8 GB RAMu oraz karta ATI 7970. Na wydajność nigdy nie narzekałem, nawet przy sporadycznym graniu w nowe, wymagające tytuły z rozkręconymi na absolutny maks detalami i rozdzielczością. Sprzęt pierwsza klasa.
Jakiś czas temu moje długoletnie uwielbienie wygody, ergonomii i przejrzystości systemu Mac OS, oraz kultury pracy samego Maka, skłoniło mnie do przeprowadzenia małego eksperymentu. Jako że z MacBooka korzystałem prawie codziennie, głównie do pracy z tekstem oraz przy drobnej edycji zdjęć po pewnym czasie zaczęła bardzo mocno przeszkadzać mi praca na gładziku i wbudowanej klawiaturze. Do bólu dłoni się przyzwyczaiłem (stan zapalny raz na miesiąc), ale gdy po raz kolejny (skądinąd przydatne) gesty powracając do poprzedniej strony w Chromie, usunęły mi kawał pisanego tekstu powiedziałem sobie - basta, potrzebuję więcej przestrzeni.
Pierwszym etapem mojego małego testu było usprawnienia Maczka. Jako pierwsze, dokupiłem za niedużą kwotę dwie nowe kości pamięci RAM oraz dysk SSD. Pamięć operacyjna zwiększyła się dwukrotnie, a intelowski dysk SSD o pojemności 120 GB niesamowicie zwiększył wygodę pracy na MacBooku. Komputer stał się dużo szybszy, czas reakcji po wybudzeniu zmniejszył się do milisekund, a ponadto, tak bardzo przeze mnie pożądany czas pracy na baterii wzrósł o ponad półtorej godziny przy dość intensywnym użytkowaniu. Dzięki dołożeniu drugiego, pozostałego dysku HDD w zamian za napęd optyczny, MacBook ma teraz wgrane dwa systemy - Snow Leoparda na SSD i Windowsa 7 na HDD. Mac był w pełni gotowy na drugi etap próby.
Kolejną częścią eksperymentu było całkowite odłączenie komputera stacjonarnego i odłożeniu go chwilowo na drugi plan, oraz podpięcie aktualnie funkcjonującego monitora, myszki, klawiatury oraz innych sprzętów USB do nasterydowanego MacBooka. Cała procedura przebiegła bardzo sprawnie, mimo drobnych problemów z overscanem po stronie monitora. Założeniem mojego eksperymentu było sprawdzenie, jak długo jestem w stanie nie rezygnując z codziennych operacji wykonywanych na komputerze PC (zabawy z Androidem, odtwarzanie multimediów, proste, leciwe gry i praca z pakietem Office) pracować z podpiętym, dwusystemowym MacBookiem, nie tracąc przy tym na wydajności i komforcie pracy.
Eksperyment trwa już ponad trzy miesiące, a ja nadal szukam pretekstu dla którego miałbym przesiąść się z powrotem na komputer stacjonarny i MacBooka jako komputer stricte przenośny. Niestety (a może i na szczęście) takowego nie znajduję. Powiem więcej, dzięki zastosowaniu drugiego dysku z działającym Windowsem 7 na Boot Campie wygoda korzystania z komputera niewiarygodnie wzrosła. Nie muszę teraz mieć włączonych dwóch komputerów równolegle, jeden do, ekhm..., bzdur a drugi do pracy - wszystko wykonuję na jednej stacji roboczej, którą stał się dla mnie pięcioletni już prawie MacBook A1278 po lekkim "apgrejdzie".
Niektórzy z Was mogą powiedzieć - "Nic dziwnego, że nie odczuwasz różnicy, skoro nie wykorzystywałeś możliwości tamtego peceta". Częściowo może i racja, ale patrząc z perspektywy zwykłego użytkownika, konsumenta Internetu oraz rzadkiego twórcy tekstów i grafiki wszelakiej zmiana ta wychodzi bardzo na plus. Ponadto, możliwość pracy na dwóch systemach niemalże równocześnie przy zachowaniu tej samej wygody przestrzeni co na PC jest czynnikiem który przeważa w mojej ocenie.
Dam znać, jeśli przerzucę się z powrotem na PC ale sądząc po rosnącym zachwycie - nastąpi to nieprędko!