REKLAMA

"Gwiezdne Wojny Mroczne Widmo" w 3D. Warto iść do kina?

11.02.2012 13.39
„Gwiezdne Wojny Mroczne Widmo” w 3D. Warto iść do kina?
REKLAMA
REKLAMA

„Gwiezdne Wojny” to klasyka gatunku science-fiction. Przez lata wokół filmowej sagi wypromowany został cały rynek gadżetów, dodatków, gier opartych na motywach uniwersum Star Wars. Dla niektórych Jedi stało się wręcz religią; inni wciąż nie rozumieją tego fenomenu. „Gwiezdne Wojny” to przy okazji żyła złota dla wytwórni filmowej 20th Century Fox i samego reżysera Georga Lucasa.

Pierwszy film o przygodach młodego Luke Skywalkera, George Luca pokazał światu w 1977 r. W 1980 roku powstała jego kontynuacja, a ostatnia część trylogii została wydana w 1983 r. Po latach reżyser odnowił trochę całą trylogię i w 1997 w kinach zaprezentował filmy z dodatkowymi scenami i efektami. To było jednak tylko preludium do premiery nowej trylogii, która opowiadała o wcześniejszych losach rodu Skywalkerów. Tak w 1999 do kin wszedł film „Gwiezdne Wojny Część I: Mroczne Widmo”. Po 13 latach film powrócił na srebrny ekran tym razem w 3D. My już go widzieliśmy.

Gwiezdne Wojny to pierwszy obok animacji Disney’a filmowy hit sprzed lat, który został przekonwertowany do trójwymiaru. Filmy w 3D to nowe wrażenia dla widzów i dodatkowy efekt przy odbiorze filmu. Jednak nie oszukujmy się – nikt nie robi tego tylko dla satysfakcji klienta. Konwersja do 3D jest kosztowna i pracochłonna, jednak zyski ze sprzedaży biletów na takie seanse znacznie przekraczają poniesione nakłady finansowe i pozwalają filmom podnieść się w rankingu najbardziej kasowych filmów wszech czasów.

Od lat pojawiają się kolejne edycje filmów z serii Star Wars, zarówno w kinach, jak i na przeróżnych nośnikach od Laser Disców po najnowsze wydanie Blu-ray. Za 6 lat zapewne pojawi się pełna trylogia na Blu-ray 3D, a kto wie, może w przyszłości pojawi się również specjalna edycja dla cyfrowej dystrybucji.

Jakie wrażenie robi jednak sam film „Mroczne Widmo” 3D? Oceniając jednym słowie – mieszane. Historia opowiedziana przez Lucasa w pierwszym filmie z nowej trylogii nie przypadła większości fanom starej trylogii do gustu. Od lat słychać było głosy, że film został stworzony z myślą o nowym pokoleniu dzieci, które mają zostać wychowane na baśni z odległej galaktyki. Kwestia samej fabuły jest więc kwestią gustu i upodobań do tego typu gatunku filmów. „Mroczne Widmo” od zawsze wzbudzało kontrowersje, zarówno jeśli chodzi o poziom artystyczny, jak i samą fabułę. Jednak od zawsze dla wielu w tym filmie liczyło się zupełnie co innego – aspekt technologiczny.

W 1999 roku „Gwiezdne Wojny” konkurowały na efekty specjalne z „Matrixem” braci Wachowskich. Oba filmy robiły wtedy niesamowite wrażenia. Wystarczy sobie w końcu przypomnieć jak wyglądały wtedy nasze komputery czy telefony komórkowe, aby oglądając te filmy po latach wciąż być pod wrażeniem ich aspektu technologicznego. Dziś oglądając „Mroczne Widmo” niestety widzimy wiele scen, gdzie po prostu aż razi od tanich komputerowych efektów. To co 13 lat temu na fanach nowych technologii robiło wrażenie, dziś jest toporne i strasznie sztuczne.

Dodatkowo pierwsza część nowej trylogii jest najsłabsza jakościowo. Widać to wyraźnie podczas projekcji – pierwszy plan w większości scen wyglądał ostro i dobrze, jednak tło pozostało niedopracowane. Co do efektów 3D, to również nie robią one większego wrażenia. W kilku scenach rzeczywiście efekty są w porządku, jednak potencjał filmu nie został tu należycie wykorzystany. Znając upodobanie George’a Lucasa do dokonywania zmian w filmach można było spodziewać się dodatkowych trójwymiarowych ujęć, poprawionych scen. Tego się jednak nie doczekaliśmy. Z jednej strony może to i dobrze, z drugiej – taki stan rzeczy ciśnie na usta pytanie – po co więc konwersja do 3D?

Sens konwersji tak naprawdę będzie widać dopiero przy części II i III, gdzie kręcone w całości cyfrowo filmy powinny pokazać się z naprawdę dobrej strony w trójwymiarze. Na razie nie ma oficjalnych informacji czy kolejne epizody gwiezdnej sagi zostaną przekonwertowane, jednak wynik box office po pierwszym weekendzie wyświetlania „Mrocznego Widma 3D” da nam już na to odpowiedź.

Każdy szanujący się kinoman powinien choć raz w swoim życiu zobaczyć „Gwiezdne Wojny”. Jednak czy wybranie się na „Mroczne Widmo” w 3D jest najlepszym wyborem? Zależy dla kogo. Na niedzielny seans z dziećmi płci męskiej w średnim wieku na pewno. W innym przypadku, to raczej widowisko jedynie dla najbardziej zagorzałych fanów sagi.

Tymczasem przed seansem „Gwiezdnych Wojen” został zaprezentowany zwiastun „Titanica” w reżyserii Jamesa Camerona. Film twórcy „Avatara” od kilku lat jest już konwertowany do 3D. Fragmenty robiły naprawdę dobre wrażenie i to właśnie dopiero kwietniowy seans z okazji 100-lecia dziewiczego i za razem ostatniego rejsu statku będzie odpowiedzią na to czy konwertować filmy do 3D, a jeśli tak to ile pracy w to trzeba włożyć?

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA