Kodak Ektra - czy to najbardziej bezsensowny smartfon roku?
Kodak w 2013 roku zbankrutował, ale niedługo później wstał z martwych. Teraz wraca z zaświatów z nowym fotograficznym smartfonem. Pytanie brzmi: po co?
Tak wyglądał oryginalny Kodak Ektra z 1941 roku. Coś pięknego.
A tak wygląda nowy Huaw... Sams… LG… Kodak Ektra z 2016.
Specyfikacja jest całkiem rozsądna, a pierwsze skrzypce gra oczywiście aparat.
Nowy Kodak Ektra to smartfon z pięciocalowym ekranem o rozdzielczości 1080p. Pracuje w oparciu o dziesięciordzeniowy procesor MediaTek Helio X20. Na pokładzie są 3 GB RAM-u i 32 GB wbudowanej pamięci z możliwością rozszerzenia o kolejne 128 GB dzięki kartom Micro SD. Akumulator o pojemności 3000 mAh naładujemy dzięki technologii szybkiego ładowania. System to Android Marshmallow.
Pierwsze skrzypce gra jednak aparat, który wykorzystuje matrycę Sony o rozdzielczości 21 megapikseli i stabilizowany optycznie obiektyw o świetle f/2.0. Aparat ma wykorzystywać szybki autofocus opierający się o detekcję fazową. Dostajemy też nagrywanie w 4K. Przednia kamerka ma z kolei 13 MP.
Aplikacja aparatu ma pozwalać na zaawansowane nastawy manualne, a domyślną aplikacją do edycji zdjęć będzie Google Snapseed.
Wszystko to będzie zamknięte w całkiem ładnej obudowie, przypominającej obicia klasycznych aparatów dalmierzowych.
Smartfon, który udaje aparat! Słyszeliście kiedyś o czymś podobnym?
No właśnie. Takich pomysłów były już dziesiątki. Wszystkie nieudane lub zapomniane.
- Samsung Galaxy Camera: fatalny, mydlany obraz,
- Samsung Galaxy S4 Zoom: te same problem i gorszy design,
- Asus Zenfone Zoom - jakość obrazu sporo poniżej oczekiwań,
- Panasonic Lumix CM1 - ten pomysł był naprawdę dobry. Szkoda, że urządzenie było koszmarnie drogie i praktycznie niedostępne w sprzedaży,
- Nokia 808 PureView - świetny aparat, bardzo ograniczony smartfon (Symbian Nokia Belle),
- Nokia Lumia 1020 - w 2013 roku to było coś. Linia upadła po tym, jak rok później producenci smartfonów z Androidem nauczyli się robić mobilne aparaty.
Podobne pomysły można mnożyć, ale wygrał rozsądek.
A co ostatecznie sprawdziło się w świecie mobilnym?
Ostatecznie wygrało rozwiązanie najprostsze: sensowna, nieprzeładowana pikselami matryca i jak najjaśniejszy obiektyw. Wszystkie topowe smartfony z najlepszymi aparatami wykorzystują ten schemat. I tak się składa, że klienci wolą kupić dobrego smartfona, który przy okazji ma dobry aparat, niż przeciętnego smartfona, który - być może - będzie miał wybitny aparat.
Na szczęście nie przyjęło się rozwiązanie z mydlanym zoomem optycznym. Coraz więcej firm eksperymentuje z podwójnym obiektywem i być może to rozwiązanie będzie kolejnym standardem na rynku.
Obecnie najwięcej fotografujemy smartfonami. Dla firm stricte fotograficznych jest to problem, ale też szansa na wybicie się. O ile ktoś rozumie rynek mobilny.
Firmy takie jak Samsung, LG, Huawei, Apple i HTC w wielu rankingach i statystykach sprzedaży są wrzucane do jednego worka z firmami typowo fotograficznymi.
Ba! Do tego samego worka zaczynają być wrzucane startupy technologiczne założone kilka lat temu. Snap (właściciel Snapchata) pozycjonuje się już jako… firma fotograficzna. Szaleństwo, ale to wystarczy, by firmy analityczne porównywały na jednym wykresie sprzedaż okularów Snapa i lustrzanek Nikona.
I jak na tym zakręconym rynku mają się odnaleźć giganci rynku foto? Szczególnie ci, których czas już przeminął?
Generalnie widzę na rynku dwa podejścia do tematu. Pierwsze to podejście realizowane przez Leicę, Hasselblada i Zeissa. Wszystkie te firmy współpracują z producentami smartfonów. W zamian za logo na obudowie dostarczają swoje technologie produkcji soczewek i powłok. Marka żyje, a strumień pieniędzy ze świata mobilnego płynie po części do takiego foto-producenta. Wszyscy są szczęśliwi.
Drugie podejście realizuje Polaroid i Kodak. Obie firmy są dziś cieniem samych siebie. Obie kompletnie nie odnalazły się w cyfrowych realiach, a co dopiero w realiach mobilnych. Kodak w 2013 roku ogłosił bankructwo, ale dziś, po głębokiej restrukturyzacji, jeszcze próbuje walczyć.
Co robią te firmy? Produkują od zera własne urządzenia. Kamerki sportowe (Polaroid) i od czasu do czasu smartfony (Polaroid i Kodak). Problem z tymi urządzeniami jest taki, że choćby nie wiem jak bardzo producent się postarał, to i tak nie dogoni firm z czołówki świata mobile.
W czym smartfon Kodaka będzie lepszy od smartfona Samsunga?
Próbuję sobie odpowiedzieć na to pytanie i naprawdę nie wiem. W aparacie? Śmiem wątpić. W podzespołach, w kulturze pracy? Również nie sądzę. To może w stosunku ceny do jakości? Też nie, bo Kodak Ektra będzie kosztował 500 euro.
Dobrze, że ktoś w Kodaku widzi, że świat mobile jest przyszłością, ale szkoda, że Kodak nie zobaczył tego 10 lat temu. Dziś jest już za późno.