Miał być "Wilk z Wall Street", a wyszedł "Wilk i zając" - internauci wyśmiewają Polsat za cenzurę filmu
Jeśli oglądałeś wczoraj na Polsacie "Wilka z Wall Street", to tak naprawdę go... nie oglądałeś. Polsat wyemitował własną wizję tego obrazu, z wyciętymi przekleństwami, scenami seksu i innymi "gorszącymi" momentami. Internet nie zostawił na stacji suchej nitki.
Wczoraj wieczorem trafiłem na film „Wilk z Wall Street”, który wyemitował Polsat. Całkiem przypadkowo, bo telewizor robił za szum w tle. Kątem oka zobaczyłem Leonardo Di Caprio krzyczącego w mikrofon, a po chwili szaloną imprezę w biurze maklerskim. „Oho! Nieźle się dzieje w tej telewizji” – pomyślałem. W końcu „Wilk…” to film po pierwsze świetny, a po drugie dość nowy. Nie tak dawno byłem na nim w kinie.
Przyznam, że zbyt dużo czasu „Wilkowi…” nie poświęciłem, ale moją uwagę przykuła wybrakowana warstwa audio. Kiedy telewizor robi za szum, łatwo wyłapać takie rzeczy. Dialogi były poszatkowane. Kto oglądał „Wilka…” ten wie, że przekleństwa - w tym głównie słowo „fuck” i jego pochodne – ścielą się tu gęsto. Tymczasem wszystkie przekleństwa zostały wyciszone.
Przez głowę przeszła mi myśl, że to dość żenujące, a więc dalszej uwagi „Wilkowi…” poświęcać nie zamierzałem. I była to świetna decyzja.
W Internecie nagle zaczęły wypływać tweety i wpisy na Facebooku, w których zażenowani telewidzowie dzielili się wrażeniami z emisji „Wilka…” na Polsacie. Okazuje się, że poszatkowane dialogi były ledwie początkiem. Polsat pokazał ocenzurowaną wersję filmu.
To, jak „Wilk z Wall Street” został na Polsacie ocenzurowany, woła o pomstę do nieba! :-D Co za dramat. #terazwtv
— Dariusz Kuśnierek (@dkodr) 4 kwietnia 2016
Ludzie. "Wilk" nie został "ocenzurowany w Polsce". Polsatowi dostał wersję dla amerykańskiej telewizji krajowej. #wTelewizji #terazwtv — Wojtek Krzyżaniak (@wkrzyzaniak) 4 kwietnia 2016
Wilk z Ulicy Sezamkowej w PiSolsat. To już lepiej zamiast tego emitować "gwiazdy" skaczące do wody. https://t.co/WMGs3fHoIu
— Piotr Beniuszys (@piotr_beniuszys) 5 kwietnia 2016
Dochodzą mnie słuchy że lepszy był "Wilk i zając" — Rafał Żółkiewicz (@zolty26) 4 kwietnia 2016
Wyciszone przekleństwa, wycięte sceny seksu i rozmazany, gorszący (tfu! Ledwo mi to przez klawiaturę przechodzi)… stanik.
Internet dosłownie zalała fala krytyki, żali, ale i żartów, bo temat trafił na bardzo żyzny grunt. Nie zdziwiłbym się, gdyby dziś nadeszła druga fala, tym razem komiksów i memów.
Na profilu Polsatu na Facebooku wpis o „Wilku” ma już prawie 800 komentarzy, a wśród nich znajdziemy tony zarzutów rozżalonych widzów. Niektórzy z nich ewidentnie załamali ręce i uznali, że zostało już tylko się śmiać. Jeden z widzów gratuluje Polsatowi i sugeruje, żeby następnym razem dograć sceny z księdzem na rowerze.
Dla Polsatu to nie pierwsza taka wpadka w ostatnim czasie. Podobne reakcje wywołało niedawno nałożenie reklam na końcową scenę „Życia Pi”. Był to kluczowy fragment filmu, który zamieniał cały odbiór tego obrazu.
Czekamy na reakcję Polsatu...
Film na Polsacie rozpoczął się o godzinie 20:10 i trwał niemal do północy. Emisja została skierowana do widzów od 16 lat. Film przeznaczony dla pełnoletnich odbiorców musiałby się zacząć nie wcześniej niż o 23:00. Jak sugeruje serwis wtelewizji.pl:
Polsatowi dostała się wersja [filmu] spreparowana na potrzeby amerykańskiej telewizji krajowej i dopasowana pod wymogi tamtejszych ograniczeń.
A ja pytam - co z tego? Nie obchodzi mnie, czy Polsat ocenzurował film z uwagi na pobudki polityczne, strach przed pokazaniem zbyt mocnego materiału, czy oszczędności związane z poszukiwaniem tańszej licencji. Ponadto w takich przypadkach widzowie w Stanach Zjednoczonych są informowani o tym, że obejrzą okrojoną wersję.
Polsat po prostu dał ciała. Nie wyemitował "Wilka z Wall Street" tylko wariację na temat, na dodatek bez żadnych wyjaśnień. Wyobrażacie sobie poszatkowaną w podobny sposób "Grę o Tron"? Są tytuły, w których próby cenzury są wyjątkowo żenujące.
Polsat wyjaśnia: musieliśmy wyciąć sceny sexu z Wilka z Wall Street, żeby zmieścić jeszcze jeden blok reklamowy. #ASZdziennik
— Mateusz Nowak (@newwalkowski) 4 kwietnia 2016
W całej sytuacji bawi mnie najmocniej, że przez taki sam przypadek w świąteczny poniedziałek trafiłem na TVP. 28 marca około godziny 11 rano (!) TVP1 pokazała na ekranie (uwaga!) kobiece piersi (ostrzegałem...). Konkretnie w filmie „Nie lubię poniedziałku”. Tak, w świąteczny poranek, przed południem.
TVP1 z zasady nie oglądam, starając się utrzymać higienę umysłu. Polsacie! Skoro nawet Jedynka jest w stanie wyemitować film bez cenzury, dlaczego ty tego nie potrafisz? Spodziewam się, że główna linia obrony będzie opierać się na rzekomej amerykańskiej, ugrzecznionej wersji. Jak wspomniałem, motyw Polsatu już niewiele mnie interesuje. Albo pokazuje się całość obrazu, albo nie pokazuje się go wcale. Za cenzurę serdecznie dziękuję i dołączam Polsat do listy zbanowanych stacji.
Czytaj również: